Aktywne Wpisy
Pshemeck +8
Ten tag #przegryw to robienie sobie jaj prawda? Bo jako wychowany w najgorszej dzielnicy najgorszego miasta w Polsce nie za bardzo wiem o co wam #!$%@? chodzi. Dziewczyny nie chcą się ruchać? No to ich wina czy wasza? Nie moja wina że reprezentujesz sobą tylko i wyłącznie porażkę. Serio, określać się jako przegryw to totalne nieporozumienie. Pamiętaj "Każda potwora znajdzie swojego amatora" Widocznie jesteś tak strasznie #!$%@? że nawet dziwka Ciebie nie
Stichija +5
Jesteście dzisiaj trzeźwi?
Chciałbym wszystkich przeprosić za brak wpisów i aktualizowania stanu mojej hodowli, ale po prostu nie mam już nerwów na to ci się dzieje. W ostatnim czasie straciłem ponad 40 kur w tym praktycznie wszystkie czubatki, wayandotty i moje młode nioski (-‸ლ). Jak to się stało? Mimo że od 3 lat nie miałem problemów z chorobami to u mojego sąsiada regularnie zdychały gołębie - raz z głodu kiedy pił, raz przez choroby które się szerzyły przez zaniedbanie. Mimo że prosiłem go i awanturowalem się żeby w końcu się ogarnął lub zlikwidował hodowlę i przestał męczyć zwierzęta. Nie chcę się wdawać w szczegóły bonza dużo by pisać o tej patologii, ale chłop korzystał z naszego budynku do trzymania drzewa - na którym mieszkały gołębie ¯_(ツ)_/¯. Dopóki przylatywały żywe nie było problemu, ale kiedy kupiliśmy mu garaż żeby postawić na jego działce, wynajęliśmy ludzi żeby przenieśli drzewo to on na koniec wyrzucił na dwór te zdechłe zasuszone truchła. Mimo że prosiłem żeby tego nie robił. Kiedy te zasuszone gołębie namiekly na deszczu bakterie/wirusy się uaktywniły bo w tym samym tygodniu zaczęły zdychać młode nioski, potem czubatki a na koniec wayandotty. Jeździłem weterynarzach, wydałem kupę pieniędzy, przeprowadziłem kilka kuracji + odrobaczenie i nic nie pomaga. Nie jest to grypa, nie kokcydioza tylko to samo co zabiło gołębie, weterynarz mówi że to od nich. Bogdana zagryzły najprawdopodobniej koty- bo 2 młode sąsiadki produkują ich kilkadziesiąt rocznie bo są bambinostkami. Nawet ich #!$%@? nie karmią, większość zdycha lub ginie pod kołami samochodów. Po Bogdanie zostały tylko pióra, w biały dzień się to stało. Te same sąsiadki mimo że ich ojciec prowadzi nielegalną hodowlę labradorów ( chociaż nie wiem czy można tak to nazwać bo też regularnie szczeniaki zdychają z braku odpowiedniej opieki a mioty które przeżyły sprzedawane są hurtowo handlarzom z olx po 300-400 zł za sztukę) przyniosły swojemu dziadkowi 2 Kindle, których ten człowiek nie karmi. Ostatnio po raz kolejny rozwaliły mi siatkę i zaczęły zagryzać pozostałe przy życiu kury. Nie mam słów na tą patologię. #!$%@?, tyle pieniędzy na jajka, na śrutę, na inkubację. Tyle opieki, pracy i wyrzeczeń i wszystko psu w dupę przez #!$%@? nie potrafiące zachowywać się jak dorośli odpowiedzialni ludzie. Potem napisze więcej i może dam jakieś zdjęcia żeby pokazać jak to wygląda. Straciłem około 2000 zł na jajka, śrutę itp ale to nic. Straciłem chęci do hodowli bo z tymi ludźmi walczę już od dłuższego czasu i mimo próśb, gróźb i pomocy wyszło jak zawsze #!$%@?.
Nie dziwię się że to dla Ciebie spory cios, ale nie poddawaj się!
(づ•﹏•)づ
https://youtube.com/shorts/IUsVDZB7f2E?feature=share
Jeśli odpowiedź to "dwa razy nie" wtedy:
Kup jakąś silną trutkę na kuny w ilościach hurtowych, możesz ją udoskonalić o własne toksyny. Prowadzisz wojnę ale chyba nie zdajesz sobie z niej sprawy. Twoimi podopiecznymi są kury i pod twoim protektoratem - przegrywają.
Poza tym właściciel psa/kota jest zobowiązany do nadzoru nad nim. Zobacz te komentarze: https://www.wykop.pl/link/6849297/#comment-110802787
https://www.wykop.pl/link/6849297/#comment-110801209
Parafrazując - możesz odławiać psy i koty ze swojej działki i wywozić do weterynarza. One są intruzem i najlepiej dla nich jak ich u ciebie nie będzie, bo prowadzisz intensywną wojnę z kunami.
@Kurczak2022: Na policję nie licz, bo ona sama z siebie gówno zrobi, więc koniecznie musisz jeszcze zgłosić to co jest niepokojące do władz gminnych. Najlepiej umów się na wizytę
Zgłaszaj to. Nie ma co tego zostawiać. Kur to nie zwróci, ale trzeba ukrócić ten proceder. Przynajmniej spróbować. Siły życzę!