Wiecie co jest jeszcze głupsze od klaskania w samolocie?
Ale przy okazji pójścia na Avatar 2 poszliśmy do Szpulki na "alpejską szpulkę" (podobno nowość, a przynajmniej tak twierdzą w menu).
Do teraz nie wiem czym były te dziwne ogórki z czerwonymi kropkami ale całość była naprawdę spoko (chociaż od serca powiem że jadałam lepsze rzeczy (np. w Galicji albo gęsim puchu) ale nie jest to od nich daleko).
Ich tłoczone soki też fajne, że słodkich jabłek (+dają je w szklanej zakrecanej butelce, więc jak nie wypije się wszystkiego, to resztę można zostawić na później).
Ale przy okazji pójścia na Avatar 2 poszliśmy do Szpulki na "alpejską szpulkę" (podobno nowość, a przynajmniej tak twierdzą w menu).
Do teraz nie wiem czym były te dziwne ogórki z czerwonymi kropkami ale całość była naprawdę spoko (chociaż od serca powiem że jadałam lepsze rzeczy (np. w Galicji albo gęsim puchu) ale nie jest to od nich daleko).
Ich tłoczone soki też fajne, że słodkich jabłek (+dają je w szklanej zakrecanej butelce, więc jak nie wypije się wszystkiego, to resztę można zostawić na później).
Za pierwszym razem jadłam wołowinę w sosie mongolskim i była świetna.
Za drugim razem wzięłam jakieś curry (może zielone curry?) (u nich to jest bardzo zupkowate), bo mój chłopak je uwielbiał (tylko on akurat brał jakieś ostre) i nie dość że się nie najadłam (a to wyczyn) to dałabym mocne 2/10.
Potem wzięłam kurczaka z woka z warzywami i orzechami nerkowca i było tak dobre jak za pierwszym razem (ale bardziej sycące).
W
@HIMARS: tajska
Makaron był oddzielnie