Wpis z mikrobloga

Kilka lat temu jako ministrant wiele razy chodziłem po kolędach, a jak wiadomo - różni ludzie = różne historie (często śmieszne) postaram się kilka z nich spisać bo myślę, że warto. Oczywiście wszystko to #truestory

Pierwsza historia nie będzie śmieszkowa ale pokazująca jak bardzo pozbawieni skrupułów mogą być ludzie...

Chodziliśmy już z godzinę po bloku śpiewając wszędzie tą samą kolędę (po co się wysilać) w kieszeniach czekolady zamieniały się w polewę stajemy przed drzwiami dzwonimy dzwonkiem i przy drzwiach i 'ręcznym' w końcu otwieram nam dziadziuś po 80-tce skulony my zaczynamy śpiewać ale on twardo stoi w drzwiach. Po raz pierwszy spotkałem się z taką dość dziwną sytuacją (miałem może z 11-12 lat) dziadek pokazuje nam ręką byśmy nie śpiewali i pyta nas - "Ilu was jest?" - my zdziwieni bo przecież stoi przed nami, chyba się połapał więc tłumaczy że jest niewidomy i że słabo już słyszy, odpowiadamy że jest nas 2 a za chwilę dołączy jeszcze ksiądz bo jest u sąsiadów. Dziadek widać troszkę zmieszany pyta nas czy jeżeli nam nie wrzuci pieniędzy do puszki to i tak będziemy kolędować, nie ma przymusu by ktokolwiek płacił więc mówimy mu że bez problemu, on się odsuwa - wchodzimy śpiewając.

W tym momencie przeżyłem szok, w całym mieszkaniu (2 pokoje + długi korytarz + kuchnia + łazienka) było łóżko i taboret, na ścianach powbijane gwoździe i brudne ślady w miejscach gdzie kiedyś wisiały obrazy. Kończymy śpiewać i stoimy jak wryci, dziadek usiadł na łóżku. To jest właśnie najbardziej niezręczny i najbardziej obfitujący w coolstory fragment chodzenia po kolędzie - czekanie na przyjście księdza (czasem minuta, raz prawie 55 minut). W końcu jeden z nas pyta starszego pana czy ma wodę święconą - standardowo wkłada się tam kropidło aby ksiądz mógł poświęcić mieszkanie - pan odpowiada "Widzicie chłopcy, to co mam w tym mieszkaniu to wszystko co mi zostało". Sytuacja dość dziwna na szczęście wchodzi ksiądz.

Patrząc na minę księdza byłem w stanie sobie wyobrazić jak sam wyglądałem wchodząc do tego mieszkania. Standardowa procedura - modlitwa, kropienie itd. Ksiądz krótko do nas (już się ewakuowaliśmy) "zostańcie chwilę" siada na taborecie ustawionym naprzeciwko łóżka i pyta dziadka "Co się panu stało?". Chwila milczenia i w końcu pada odpowiedź: "Widzi ksiądz, wieczorem był u mnie mój szwagier, zasnąłem gdy on był jeszcze w mieszkaniu a rano gdy się obudziłem dom tak wyglądał a drzwi były zamknięte. Odwiedziła mnie też sąsiadka pytając gdzie się wyprowadzam bo szwagier cały wieczór nosił moje meble. Dzwoniłem do niego od sąsiadki ale on nie odbiera, a ja nawet nie wiem gdzie on mieszka" Sam myślałem sobie wtedy jakim trzeba być #!$%@? aby starszej osobie wynieść wszystko, dosłownie wszystko w tym mieszkaniu nie zostało nic! Wychodzimy z tego mieszkania.

Ksiądz prosi byśmy jeszcze raz odwiedzili sąsiadkę tegoż jegomościa zanim pójdziemy piętro wyżej, pukamy jej do drzwi, potwierdza historię dziadka mówiąc że ten jego szwagier to zawsze był podejrzany typek (nie, sąsiadka nie miała 70 lat i nie każdy był dla niej podejrzanym typkiem ^-^) ksiądz chwilę z nią rozmawia my idziemy dalej. Po przejściu tego i 3 następnych bloków idziemy już na parking w stronę samochodu od księdza aby wrócić do domu. Jednak ksiądz ruszył w zupełnie innym kierunku - prosto do mieszkania niewidomego pana. Wróciliśmy tam znów trafiamy do dużego pokoju, ksiądz z teczki z którą chodzi wyciąga całą pulę kopert które dostał i wręcza je dziadkowi mówiąc, że rozmawiał z sąsiadką i ta pomoże mu w kupieniu podstawowych do życia rzeczy i zgłoszeniu tej sprawy na policję. Na to coś co pamiętam jak dziś dziadek łamiącym się głosem odpowiedział: "Wie ksiądz, nie chcę tego zgłaszać, ten biedny chłopak i tak miał w życiu sporo problemów po co ma go nawet jego własna rodzina ścigać, ja już i tak jestem jedną nogą w grobie, ja już mu wybaczyłem"

Jak będę miał więcej czasu to postaram się spisać coś jeszcze, tym razem może coś śmiesznego :D

#coolstory #zlodzieje #sadstory #budujace #koledowestory
  • 20
@Soju: sporo tego jest :D muszę spytać o coś co zawsze rzucało mi się w oczy: spotkałeś się z tym, że w 90% polskich domów wisi dzieło Leonarda Da Vinci - Dama z gronostajem albo inne drukowane arcydzieło? :D
@lol2x: No cóż :D #polskiedomy. Mieszkań samych w sobie aż tak bardzo już nie pamiętam ale wiem o co Ci chodzi :D (nie wiem kiedy ostatnio chodziłem po kolędzie ale było to z 5 lat temu pewnie) :) Mimo wszystko największe historie w pamięci pozostały. I bardzo charakterystyczne zapachy mieszkań osób starszych :P :)
@lol2x: @Soju: Tez sie po domach chodzilo i mysle ze tak z 1/3 akcji czy tego co sie widzialo w domach zasluguje na osobne #coolstory, ale ze dawno to bylo to wiekszosci juz sie nie pamieta. No poza hajsem jaki z tego szedl, tego sie zapomniec nie da :D
@mateuszekopciuszek: dokładnie. powiedzmy, że na mieszkanie schodzi 10 minut (myślę, że średnia jest większą, bo 10 to jest u mnie, a są ludzie, którzy chcą pogadać) czyli 48 na 8 godzin. sam mieszkałem w małym bloku (24 mieszkania), ale nawet takich minibloków wychodzi tylko 2.
@lol2x: smutna historia ale mam pytanie w kwestii "technicznej": zawsze zostawaliscie w mieszkaniu po spiewaniu kolęd? U mnie się to nie zdarza. Zaraz po odspiewaniu ministranci wychodzą i czekają na księdza na klatce. Jak ich parę lat temu zapytałem, czy może zostaną bo tam zimno, herbaty im zrobię to mi powiedzieli, że im nie wolno.
@mateuszekopciuszek: 4 piętra po 3 mieszkania, to jeden budynek - powienem napisać 4 klatki :)

@roquentin: różnie to bywało, jak ktoś nie ma oporów przed innymi ludźmi to najczęściej się zostawało, ewentualnie jeden wychodził na zewnątrz i czekał żeby ksiądz wiedział gdzie podejść. Możnaby pomyśleć, że skoro chodziłem głównie po blokach to co to za różnica czy siedzę w mieszkaniu czy na klatce - niestety duża bo sporo bloków ma