Wpis z mikrobloga

Postanowiłem, że czymś się z Wami podzielę...

Jeżeli nie lubisz strachu i chcesz dzisiaj spokojnie usnąć, to nie czytaj tego postu.

Jak sobie przypominam o tym co wtedy zobaczyłem to łzy automatycznie cisną mi się do oczu...

Jest to historia którą znam tylko ja i dwójka moich znajomych, nikomu jej nie opowiadałem, bo wszyscy wzięliby mnie za wariata.
Od razu dodam od siebie, że jeżeli nie wierzysz w zjawiska paranormalne, bo NIBY wszystko potrafi wytłumaczyć nauka, to daruj sobie czytanie. Ale uprzedzam ja tez kiedyś tak myślałem, nigdy nie wierzyłem w żadne duchy i tym podobne.

No więc zacznijmy od początku, kiedy to 4 lata temu przeprowadziłem się do Warszawy, gdzie miałem bardzo mało znajomych, chcąc to zmienić dołączyłem do Facebookowej grupy meetingowej o tematyce gier komputerowych, jako iż sam jestem fanem kilku serii. Udało mi się poznać tam 2 kolegów (Bartka i Konrada, którzy zresztą podobnie jak ja byli fanami gier RPG).
Chłopaki byli trochę w stylu EMO z lat 2005-2010, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało, ponieważ zachowywali się wobec mnie bardzo w porządku, ale mieli jedną dziwną można by to powiedzieć "zajawkę", czyli bawienie się w tzw. czarną magię i serfowanie po podejrzanych linkach związanych z tą tematyką na DarkWebie. Ale ja jako, iż byłem wtedy JESZCZE ateistą i negowałem jakiekolwiek istnienie życia pozaziemskiego, to w ogóle mnie to nie ruszało, przecież każdy jest na swój sposób "dziwny", prawda?

Przejdźmy już do właściwej części historii...

Była to zimna, październikowa Niedziela, kiedy to spotkaliśmy się w domu u Konrada, który mieszkał w Nowym Dworze Mazowieckim, było to jakoś po 3 tygodniach znajomości i jak mnie pamięć nie myli to chyba nasze piąte spotkanie, no tak po prostu pogadać i pograć na konsoli...

Ale tym razem Konrad wraz z Bartkiem nie chcieli pić zwykłego piwa jak ja, wyciągnęli więc około 2-3 gramy suszonej konopi indyjskiej, skręcili i zaczęli palić, mówili żebym spróbował, ale zwyczajnie w świecie podziękowałem.

Po kilku chwilach gdy złapała ich już "faza", wpadli na wspaniały pomysł pójścia do opuszczonego młynu w którym w czasie drugiej wojny światowej Niemcy podobno wykonywali egzekucję na przestępcach i w którym PODOBNIEŻ straszy. Mieszkańcy Nowego Dworu pewnie będą wiedzieli o jakie miejsce mi w tej chwili chodzi.

Było lekko przed godziną 23 i no mówiąc pokrótce, namówili mnie żeby tam iść... bo jak pisałem wcześniej, byłem WTEDY ateistą, więc za bardzo się nie bałem, a przecież ciekawy zabytek do obejrzenia, prawda? Tak bym chciał...
(Dodam, że byłem wtedy jeszcze zupełnie trzeźwy, bo wypiłem tylko jedno piwo, a drugie wziąłem na drogę)

Po dotarciu na miejsce, gdzie było ciemno (jest to lekki zaułek obok lasu, około 400 metrów do najbliższego domu, gdzie nie ma żadnych lamp), wyciągnąłem telefon i zacząłem świecić, było zupełnie pusto dookoła, ale lekko kropił deszcz, więc postanowiliśmy wejść do budynku, który wyglądał jakby zaraz miał się zawalić.

No i wtedy "spalonym" kolegom przyszedł do głowy chory pomysł bawienia się w jak to oni sami określali "przyzwanie" demona. Uklęknęli więc, wyciągnęli telefon z jakimś rytuałem przyzwania zaczerpniętym z DarkWebba, złapali się za ręce i zaczęli wymawiać powoli upiornie brzmiące zdania w jakimś języku (chyba była to łacina), ja sobie myślę, co oni tu odpie*dalają?

Aż nagle po całym ciele przeszły mnie ciarki, skóra się zjeżyła i poczułem jakby obecność kogoś w tym pomieszczeniu, kojarzycie ten stan kiedy macie paraliż senny? To uczucie było kilkukrotnie razy silniejsze...

Aż nagle... Przyświeciłem latarką z telefonu w mojej drżącej się ręce na jedną ze ścian gdzie ukazała się niewyraźna postać, wysoka na ponad 3 metry, jakby mocno garbiąca się która patrzyła wprost na mnie, a dokładnie na mój telefon...
Spojrzała na datę gdzie było napisane "Niedziela 22:58" i ryknęła -"KU*WAAAA, jutro znowu do roboty!" odchodząc w zaświaty usłyszałem jeszcze jak ostatnim tchem rozpaczy wydusiła z siebie -"AEOAEOEOEOOOOO"...

Przypominam jeszcze tylko, że jutro znowu do pracy, by ciężko pracować na lepszy samochód dla syna Waszego szefa.

#przegryw #pracbaza #praca #januszex #robpill #pasta #heheszki #creepy #creepypasta #zalesie
Pobierz
źródło: comment_1659898111H9YrqKKR219Z702KQK4mEX.jpg
  • 3
@GlenGlen12: To duch robola z pobliskiego januszexu, który powiesił się w tym budynku myśląc, że jego trud będzie skończony. Niestety nie wiedział że cyrograf, który podpisał z PANEM Januszem zobowiązuje go do pracy na rzecz januszexu nawet po śmierci.