Wpis z mikrobloga

Nigdy nie ciesz się zbyt wcześnie, szczególnie w F1. O prawdziwości tego stwierdzenia przekonał się Heikki Kovalainen oraz jego zespół, na ostatnim okrążeniu GP Australii 2008.

Kovalainen w końcówce wyścigu stoczył fascynującą walkę o P4 z Fernando Alonso. Walka ta była wyjątkowa z kilku względów, po pierwsze w Australii wyprzedzanie było jednym z najtrudniejszych manewrów w sezonie, w dodatku w tamtych czasach nie było DRS. Po drugie ta walka była symboliczna, gdyż przed sezonem wystąpiła wymiana na linii Renault -> Mclaren i Alonso z Kovalainenem zamienili się bolidami. Heikki został wyrzucony z Renault na rzecz Alonso, z kolei Hiszpan rozstał się z Mclarenem w atmosferze skandalu, więc obie strony nie przepadały za sobą. Kovalainen miał szansę na pokonanie Mclarenowego wroga nr1. Po trzecie i najważniejsze, Heikki wyprzedził Alonso na początku ostatniego okrążenia, przez co podjarał się zbyt mocno i na prostej startował uniósł zaciśniętą pięść w geście zwycięstwa i przez przypadek włączył sobie ogranicznik prędkości do prędkości obowiązującej w pit lane. Mimo iż Heikki natychmiast go wyłączył, to Alonso wykorzystał sekundowy spadek mocy Fina i z łatwością odzyskał P4 i nie oddał już go aż do mety.

Oprócz błędu Kovalainena, śmieszna była przebitka na Rona Dennisa który przed czasem zaczął się cieszyć z wyprzedzenia największego wroga.

#f1 #randomf1shit
  • 6
@tumialemdaclogin: taaa. Do dziś czasem to sobie przypominam jak jest np 5 okrążeń do końca a ktoś prowadzi. Np ostatnie Abu Dhabi, jak max poślizg miał tylnej osi na ostatnim zakręcie, mimo iż symboliczny mi wtedy to się przypomniało