Aktywne Wpisy
kazik34 +185
not_enough +919
Jak miałam 13 lat i byłam u koleżanki w domu, to w pewnym momencie przyszła jej mama do pokoju i spytała córki, czy może śmieci wynieść. Koleżanka powiedziała, że za jakieś pół godziny ona i ja wychodzimy i wtedy wyrzuci.
Czekałam na armagedon.
Natomiast jej matka zamiast powiedzieć, że córka ma to zrobić teraz, obrazić się i wyrzucić śmieci sama 0,00001 sekundy po prośbie, rzucając przy wyjściu „a spróbuj mnie o coś
Czekałam na armagedon.
Natomiast jej matka zamiast powiedzieć, że córka ma to zrobić teraz, obrazić się i wyrzucić śmieci sama 0,00001 sekundy po prośbie, rzucając przy wyjściu „a spróbuj mnie o coś
Rozmawiałem wiele razy z rodziną, głównie mamą i lekarzami na temat samobójstwa. Najbardziej mnie #!$%@?ą te teksty typu: "ty masz 22 lata, całe życie przed sobą, musisz żyć", "czemu ty chcesz się zabić?", "samobójstwo to nie jest wyjście". Jak to nie jest wyjście? Oczywiście, że jest. "Mam całe życie przed sobą", heh, tak jakby to życie zapowiadało się bardzo optymistycznie. Przegrywam w każdym aspekcie tego życia.
Zawodowym - próbowałem studiów 2 razy. Jedne rzuciłem po miesiącu, na drugich wytrzymałem do końca pierwszego semestru ale ostatecznie nie wyrobiłem psychicznie z powodu głównie samotności, izolacji społecznej i odstawania poziomem rozwoju od moich rówieśników. Ktoś pisał tutaj, że aspekt społeczny to jedno, a na studia idzie się głównie po to, żeby mieć lepszą pracę niż tyranie w kołchozie. No dobra, tylko że problem polega na tym, że studia i tak wymagają tych kontaktów społecznych. Przecież tam były prace w grupach, trzeba było się do kogoś dołączyć, później napisać na FB, dogadać, kto co robi, na kiedy przygotowujemy projekt itp. Znaleźć pracę mieszkając na wsi to jest jakaś tragedia. Prawie codziennie przeglądam oferty pracy i dochodzę do wniosku, że paradoksalnie nawet gdybym skończył te studia (zarządzanie, logistyka) to miałbym trudniej znaleźć pracę w tych okolicznych miasteczkach niż nie mając wykształcenia wyższego, bo 70% ofert pracy to jest praca fizyczna, a jeśli znajdzie się jakaś praca w biurze, to prawie zawsze jest wymagane przynajmniej 2 letnie doświadczenie. Pozostaje mi tylko jakaś produkcja, czy magazyn za niecałe 3k.
Towarzyskim - moje życie towarzyskie, jeżeli można to tak nazwać, skończyło się 7 lat temu, kiedy zakończyłem edukację w gimnazjum. Od tamtej pory nie mam kontaktu z nikim oprócz członków rodziny. Miałem jakichś 3 kolegów, z nimi gadałem w szkole, czasem się spotykaliśmy itp. ale potem każdy poszedł swoją drogą. Teraz wszyscy z nich mają dziewczyny i swoje grono znajomych. W technikum, przez całe 4 lata miałem nauczanie indywidualne ze względu na fobię społeczną, więc nie nawiązałem żadnych znajomości, tyle co mogłem tylko czasem pogadać z nauczycielami. Przez pierwsze 2 lata chodziłem normalnie do szkoły i miałem zajęcia sam na sam z nauczycielem, później zmieniły się przepisy i nauczyciele musieli przychodzić do mnie do domu na lekcje. Maturę też pisałem w domu, podobnie jak egzaminy zawodowe. Na studiach, nietrudno się domyślić jak to wyglądało. Szedłem pełen nadziei na powrót do życia społecznego, a skończyło się jak zwykle. Stałem gdzieś na uboczu, podpierałem ściany, gapiłem się w telefon, podczas kiedy inni się integrowali i korzystali z uroków życia studenckiego. Jeżeli w szkole/studiach nie udało się nawiązać znajomości, to później jest bardzo trudno.
Miłosnym - o ile posiadanie znajomych jeszcze mogę sobie jakoś wyobrazić, no bo jednak miałem kiedyś tych kolegów, tak bycie w związku to jest czysta abstrakcja. Nigdy nie miałem ani jednej koleżanki, zero jakichkolwiek kontaktów z płcią przeciwną, oprócz sklepów/urzędów/recepcji itp. Praktycznie nigdy nawet nie rozmawiałem z żadną dziewczyną w żywe oczy. #!$%@? umysłowe najbardziej objawia się właśnie w kontakcie z dziewczynami. Ręce mi się trzęsą, cały się pocę, robię się czerwony po buzi, zapominam języka w gębie, nie jestem w stanie utrzymać kontaktu wzrokowego dłużej niż 2 sekundy. Dodać do tego przeciętny wygląd 5/10 no i to tyle.
Osobistym - chodziłem na tę zasraną terapię ponad pół roku i dowiedziałem się od pani Kasi, że mam ruszyć tyłek do pracy, żyć swoim życiem i znaleźć sobie kolegów i dziewczynę XD Czytałem jakieś książki psychologiczne, chodziłem na siłownie, byłem na diecie, piłem dużo wody, dbałem o higienę snu, chodziłem do dobrego barbera, kosmetyczki, miałem swój dzienniczek uczuć i te wszystkie pierdoły, które normictwo wymienia, a i tak gówno z tego mam, nadal czuję się do dupy.
Jedyne, co mnie jeszcze trzyma przy życiu to pies - mój jedyny przyjaciel. Dbam o niego jak o własne dziecko. Chodzę z nim do fryzjera, do weterynarza regularnie na szczepienia, badania, odrobaczenie, czyszczenie zębów itp. Ma 6 lat, mały pies, więc jest szansa, że długo pożyje. Jak odejdzie, to nie wiem, co ze sobą zrobię.
Żyję, póki co na siłę ale samobójstwo zawsze mam z tyłu głowy.
#przegryw #depresja #samotnosc #samobojstwo
Komentarz usunięty przez moderatora
@MatthewV3: a kto ci każe mieszkać na wsi po studiach?
@MatthewV3: I oto cały sekret: w życiu trzeba mieć cel. Jeśli wierzyć Pawłowowi, to człowiek
@ROMAN3D: tego nie wiesz
Lubię te wpisy, prawdziwość