Wpis z mikrobloga

@Zielonykubek: Jak potrącił mnie samochód, tak niefortunnie upadłem że zaryłem potylicą o asfalt. Żebra z tyłu kasku pękły i rozsypały się, ja wyszedłem z całej awantury tylko z lekkim wstrząsieniem. Dosłownie cały "styropian" z tyłu kasku się odłamał. Druga sytuacja to jak się w nocy potknąłem o dzikiego kundla, też miałbym skroń rozciętą, a tak tylko miałem lekko rozcięte gdzie kask się kończył. Teraz robi się takie kaski, że wcale nie
@Zielonykubek: Ja, przynajmniej raz na poważnie jak wywinąłem orła na torowisku. Prędkość nie więcej niż 25km/h, ulica na szczęście pusta, ale uderzyłem na tyle mocno, że kask pękł i poszedł do śmieci.
Nie wiem czy skończyłoby się utratą życia, zdrowia na pewno.

nie chcesz używać kasku - Twoja sprawa, ja zakładam zawsze, szczególnie w mieście.
@Zielonykubek: ja 2x sie #!$%@?łem na ścieżce w ciągu ostatniego roku. Raz na nierówności, raz bo dziecko przede mną zahamowało do 0 i wjechało na moją stronę.

Za drugim razem puknąłem tylko o asfalt, natomiast za pierwszym jak przyszorowałem bokiem po ścieżce to również #!$%@?łem głową w kasku o słupek parkingowy (jechałem pewnie coś rzędu 24-25 więc nie potwornie szybko). W obu przypadkach bez kasku skończyłoby sie na szpitalu, w drugim
@Zielonykubek: Tego prawie nigdy nie wiadomo jak by się potoczyło bez kasku jeśli się go ma, albo co by było gdyby się miało kask jeśli się jechało bez niego. Ja kiedyś zjeżdżałem z dość stromego zjazdu (MTB) no i niestety zaliczyłem przelot przez kierownicę i upadek z dość sporej wysokości. Przeleciałem przez kierownicę, upadłem na głowę, w sumie nie pamiętam czy i na ile ręce zamortyzowały. Kask miałem. Skutki: kask rozwalony
@Zielonykubek: Dwa kaski już rozwaliłem. Jeżdżę we wpinanych butach i przy pierwszym rozbiciu, jadąc na kole za kolegą, ten nagle zahamował, a ja impetem runąłem o ziemię. Nawet nie wiem jakim torem leciałem, ale łeb mnie bolał przeokrutnie. Myślę, że tutaj kask uratował mi życie.

Drugi upadek, to mój błąd zacząłem dojeżdżać do skrzyżowania, hamowałem, a nie wypiąłem się do końca i po prostu upadłem mając wpięte buty. Tutaj nie było
Czy jest tutaj choć jedna osoba, której kask rowerowy uratował zdrowie albo życie?


@Zielonykubek: Tak - fikołek w trakcie jazdy i lądowanie do góry nogami, przerzucając cały ciężar ciała na głowę, które jebła o krawężnik. Byłem co najwyżej trochę potłuczony, zero zadrapań.
@Zielonykubek: Kask jest zarąbisty. Jak jest zimno dellikatnie ociepla głowę przed podmuchami, ale nie poci się łeb, bo ma wloty powietrza. Za to jak jest za ciepło, to chroni przed słońcem, ale zapewnia przez te wloty chłodzenie. To tak dodatkowo, oprócz bezpieczeństwa. Też miałem opory, ale od pierwszej jazdy w kasku zawsze go zakładam.