Wpis z mikrobloga

Już nie będzie Stefana Huli na następnych Igrzyskach Olimpijskich. Pożegnanie Stefana Huli z Igrzyskami Olimpijskimi… Jeden medal: zero złotych, zero srebrnych, jeden brązowy w drużynie. Kilkanaście lat startów. Fenomen sportowy. Powtarzalność sukcesów przez lata, przez dekadę. Coś niewiarygodnego! Co tydzień siadaliśmy, jak do telenoweli, żeby właśnie oglądać tę rywalizację. Fenomen socjologiczny! Ileż rzeczy można było mu przypisać podczas tej kariery? Że można w życiu wygrać ewidentnie bez układów. Że jest człowiekiem rzetelnym, solidnym, posłańcem wielkich wiadomości, wielkiej nadziei. Zaczynał jako idol kryzysowy, który miał nas prowadzić jako ambasador wspaniałego skoku cywilizacyjnego do Europy. Fenomen społeczny. Przecież my, dzięki tym transmisjom, żyliśmy życiem zastępczym. Był powodem ogromnej zbiorowej radości. Dał nam wiele. Bardzo wiele... Mam nadzieję, że z tych młodych chłopaków, którzy dzisiaj mają aspiracje, którzy oglądali Stefana na całym świecie, jak Mistrz Świata Ryoyu Kobayashi, który powiedział, że Stefan go natchnął. Że uwierzą, że nie zmarnujemy tego fenomenu, jaki się stworzył przy oglądaniu skoków. Tego fenomenu popularności - 14,5 miliona, rekordowa telewizyjna widownia, kiedy zdobywał brązowy medal w Pjongczangu. Trzynaście przeszło milionów - Puchar Świata w Zakopanem. Państwo przed ekranami krzycząc, skacząc... Ja także krzycząc, skacząc... Po prostu... Było pięknie i coś się niewątpliwie zamknęło, ale miejmy nadzieję, że w sporcie będzie jakaś próba kontynuacji. Stefanomanii już nie będzie nigdy. Natomiast ważne, żeby były sukcesy sportowe i żeby coś po Stefanie trwałego, bardzo trwałego, zostało. Dziękujemy Ci bardzo, Stefan! Dziękuję Państwu. Do usłyszenia.
#skoki
  • 2