Wpis z mikrobloga

@kubekmonte: Taki obrotny działacz, Ludwik Sobolewski. Ogółem, Widzew stawiali na nogi w latach 70-tych głównie ludzie, których ŁKS (ale nie tylko) odrzucił.

Dodatkowo Widzew był klubem osiedlowym, robotniczym, bez wsparcia żadnego resortu, stąd jego popularność w latach 80-tych. Idealnie wpasowywał się w klimat tamtych lat i nastroje antysystemowe, "Solidarnościowe" etc.

Polecam książkę "Wielki Widzew", która dobrze wyjaśnia fenomen tego klubu w tamtych latach.

Lata 90-te to już głównie odcinanie kuponów od
@kubekmonte tak jak kolega wyżej napisał + jeśli cie interesuje czy tam w ramach jakiejś pracy na studia, książka "Wielki Widzew" obowiązkowo.

Widzew w czasie swoich największych sukcesów, był skazywany na porażki (w meczach Pucharu Europy np.) a jednak potrafił wygrywać czy stawiać się, ówczesnej topce kontynentu (doszedł do 1/2 Pucharu Europy czyli jak dziś - LM). Potem horror w Kopenhadze czy na Lazienkowskiej i pokolenie z roczników 198x się właściwie na
Dodam od siebie taką ciekawostkę, na Retkini za czasów Citki chłopcy/dzieciaki normalnie grały w koszulkach Widzewa na osiedlowych boiskach, potem nastąpiła zmiana pokoleniowa i takich czasów już pewnie nikt nie doczeka.
@FanaticoRosso1910: @rooger: bardzo ciekawe komentarze, chyba sprawie tę książkę sobie lub tacie.

@kubekmonte: Mnie jako rocznik 1991 zaraził Widzewem ojciec, mimo, że wychowywałem się na Patolesiu na styku ze Śródmieściem, ale ojciec jest ze Starych Bałut. Nigdy nie był jakimś ultrasem, ale szalik miał i byłem z nim na wszystkich ważnych meczach. Niektórych tak na prawdę nawet nie pamiętam, tak samo jak tego, że niósł mnie na barana na