Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Chciałbym wam opowiedzieć historię mojego życia, piszę to gdyż może kogoś zainspiruje, że w życiu można wyjść na prostą, mimo trudnego początku.

A więc zaczynamy.

Urodziłem się z przypadku, byłem dzieckiem dwojga ludzi, którzy nie mieli wtedy jeszcze ogarniętego życia, własnego domu ani grosza przy duszy, za to lubiących imprezować, moi rodzice nie mieli wystarczająco pieniędzy, aby móc sprawnie funkcjonować jako rodzina, mój ojciec pracował i zarabiał, lecz ¾ swojej wypłaty musiał przeznaczać na alimenty na swoje pierwsze dziecko, szczęśliwym trafem odnaleźli człowieka, który pozwolił nam żyć w swoim „domku" który używał jako działkę, w środku było ogrzewanie, rozkładana kanapa, telewizor i jakaś szafa, pozwoliło nam to przeżyć, powiedział nam, że możemy żyć na jego działce, lecz w zamian będziemy musieli pracować na jego polu, każdy z nas, dlatego moje dzieciństwo od 3 do 6 roku życia pamiętam jako praca u rolnika z przerwami na jedzenie i odpoczynek, nie dawano mi trudnych zadań, głównie pomagałem przy krowach, królikach, zbieranie kartofli. Każdy z nas pracował, pamiętam, że moja matka pracowała bodajże nawet i po 10h z przerwą na zrobienie obiadu dla nas a mój ojciec pracował, nawet gdy, przychodził z pracy aż do wieczora. Było ciężko, lecz pamiętam ten okres swojego życia jako najbardziej szczęśliwy, cała rodzina była razem, spaliśmy na jednej kanapie, nie było kłótni a właściciel, który wynajął nam dom, często bawił się ze mną w trakcie pracy, traktował mnie jako swojego wnuka, często jeździłem z nim traktorem po polu.

Rodzice nie wysłali mnie do przedszkola, gdyby to działo się w dzisiejszych czasach, pewnie taką sprawą zainteresowałby się odpowiednie służby, jako 6-latek nie umiałem ani pisać, ani czytać i miałem problemy z liczeniem, dopiero w gimnazjum nauczyłem się jak dzielić liczby nie zajmując więcej niż 10 sekund. Los uśmiechnął się do nas, kiedy to mój tata odziedziczył w spadku dom od dalekiej cioci, reszta jego rodziny postanowiła zrzec się spadku po to, aby my mieliśmy dom, pamiętam jak moi rodzice płakali ze szczęścia bo nie dość że dostaliśmy dom tak na dodatek mojemu tacie kończył się okres w którym musiał płacić alimenty na swoje pierwsze dziecko, pamiętam dzień, w którym się wyprowadzałem, właściciel, u którego pracowaliśmy także płakał jak się wyprowadzaliśmy, spytał się mojego ojca czy jak wstaniemy na nogi to, czy będziemy ich odwiedzać, mój ojciec przystał na jego prośbę i odwiedzaliśmy go aż do 2020 roku, kiedy to zmarł ze starości, pamiętam moje ostatnie spotkanie z nim, kiedy to wspominał jak byłem mały i że jest dumny z tego, że mam ambitne plany.

Lecz to właśnie przeprowadzka sprawiła, że dopiero teraz zacznie się piekło.

W przedszkolu spędziłem rok, pamiętam, że przedszkolanki często rozmawiały z moją matką, że powinniśmy udać się ze mną do psychologa dziecięcego, ponieważ mój rozwój jest zaburzony, jakimś cudem z takimi problemami poszedłem do szkoły podstawowej dalej nie umiejąc czytać i pisać, znęcano się nademną w klasie ze względu na to, że miałem aż takie braki w nauce, jak i też przez to, że po prostu powiem szczerze, śmierdziałem, mój ojciec nauczył całą naszą rodzinę, że kąpiemy się tylko i jedynie w każdą sobotę oraz chodziłem w łachmanach przez 2 lata, mimo że to tylko dwa lata, mój wizerunek jako głupka pochodzącego z nędzy został utrwalony w ludzi z klasy, do tej pory pamiętam jak wszyscy przechodzili do innej szatni kiedy przebieraliśmy się na WF ze względu na to że ja się w niej pojawiłem albo jak wrzucili moją książkę do nauki czytania przeznaczoną dla małych dzieci, która dostałem od nauczycielki do włazu z szamba mówiąc mi że tam jest moje miejsce.
W domu też nie bywało lepiej, tak jak pamiętam ich jeszcze jak płakali ze szczęścia, przytulając się do siebie w poprzednim miejscu zamieszkania, tak w nowym, moim obecnym miejscu zamieszkania potrafili się tylko kłócić, moi rodzice mieli więcej pieniedzy lecz moja matka zaprzyjaźniła się z miejscową alkoholiczką i to owa alkoholiczka wręcz "zaraziła" tym moją matkę, od 15 lat aż do dnia dzisiejszego moja matka jest alkoholiczką i można ją zobaczyć co jakiś leżącą na podłodze, moją codzienną rutyną było wstanie, przychodzenie do domu, oglądanie pijanej matki, przychodzenie ojca, słuchanie kłótni rodziców na temat zachowania matki, były nawet dni w których ojciec nie wytrzymał i uderzał moją matkę bo zdarzało się że moja matka potrafiła kraść pieniądze z portfela ojca, wszystko na moich oczach, przechodziłem niezliczoną ilość załamań nerwowych, płakałem nie rozumiejąc dlaczego teraz tak wygląda moje życie a nikt nie reagował, byłem pozostawiony samemu sobie, jak i z problemami w domu tak jak i z problemami w szkole z innymi rówieśnikami, z roku na rok coraz lżej reagowałem na owe problemy, twardniałem na wszystkie sytuacje, w pierwszej klasie podstawówki po pobiciu płakałem, tak w szóstej po prostu wstawałem i szedłem dalej, tak samo w domu, kiedyś jak moi rodzice się kłócili to podchodziłem między nimi żeby przestawali, nikt mnie nie słuchał a czasami i mi się obrywało 6 lat później po prostu siedziałem na fotelu u siebie w pokoju, nie reagując na to że słyszę odgłosy uderzenia i krzyczenia, sytuacja w moim życiu z roku na rok coraz bardziej była gorsza a ja z roku na rok coraz bardziej stawałem się bardziej ospały, skryty, cichy kłębiąc w sobie wszystkie emocje.

Mimo to, nauczyłem się jak czytać, jak pisać, wystarczająco aby zdawać na 2 i napisać test szóstoklasisty, jedyną pomocą od rodziny było wysłanie mnie do gimnazjum.

Gimnazjum, miejsce w którym dopiero teraz zaczęły się moje pierwsze normalne kontakty z rówieśnikami, sytuacja w domu zaogniała się, moja matka znalazła alternatywę od kradnięcia mojemu ojcu pieniędzy, od tamtego czasu zaczęła brać pożyczki których nie spłacała, raz wzięła pożyczkę na 500 zł tylko na alkohol a przez to że moja matka nie spłacała rat dług wzrastał do 6000 i coraz dalej, odwiedzali nas komornicy lecz ojciec postanowił spłacić dług a moją matkę wyrzucić z domu, po 3 miesiącach wróciła i sytuacje się powtarzały.

Ale wracając do pierwszych normalnych relacji z rówieśnikami, mimo że nadal byłem nieśmiałym, trzymającym się z tyłu i skrytym trzynastolatkiem, los sprawił że pojawił się człowiek który pomógł mi upierać się ze swoimi problemami, mieszkaliśmy wręcz obok siebie i mogłem do niego przychodzić za każdym razem kiedy u mnie pojawiały się hałasy z kłótni rodziców, chciałem mieć spokój w życiu, ciszę którą u niego spotykałem, rodzice mojego nowego kolegi mniej więcej wiedzieli co dzieje się u mnie w domu, więc pozwalali mi zostawać u nich do późna, wolałem siedzieć w nieswoim domu.

Później w dalszych etapach gimnazjum poznawałem coraz to więcej ludzi, bardziej otwierałem się do innych, lecz pojawiali się też tacy którzy mi gnębili życie, wiadomo, cichy, nieśmiały to idealny cel na gnębienie i pokazanie reszcie kto jest "samcem alfa", lecz szczerze mówiąc byłem przyzwyczajony do takiego stanu już od podstawówki, z czasem gnębiciele coraz mniej mi dokuczali ponieważ widzieli że to bez sensu albo ich po prostu przestałem interesować.

Momentem kulminacyjnym w mojej osobie było usłyszenie pewnego cytatu który mówił "..bądź taką osobą którą chcesz spotkać w swoim życiu" nie pamiętam gdzie to usłyszałem ale sprawiło że zacząłem myśleć nad tym, chciałem spotkać osobę podobną do swojego kumpla, lecz nie potrafiłem mu powiedzieć o swojej sytuacji, wstydziłem się tego, połączyłem więc że będę się wzorował na swoim kumplu, łącząc to żeby pokazać innym że jestem w stanie wysłuchać ich problemów, z czasem bo dopiero po około pół roku po swoim pomyśle na zmianę, nieśmiały chłopak który bał się zagadywać do ludzi stał się człowiekiem który sam przychodził do ludzi będący na "marginesie", chodziłem na prawie wszystkie kółka sportowe, kółko teatralne itd. wszystko po to aby móc poznawać ludzi, nie przychodziło mi to łatwo, czułem że idę pod prąd ale robiłem to wszystko przez cytat który wywarł na mnie wrażenie, chodziłem do ludzi którzy również byli gnębieni przez innych, rozmawiałem z nimi, zachęcałem ich na wspólne wychodzenia na wieś, pokazywałem że mogą na mnie liczyć z czasem poznawałem coraz więcej takich osób, niektórzy opowiadali mi o swoich problemach, poznawałem historię ludzi, którzy w dzieciństwie uciekli z domu i są adoptowani, tych którzy czuli inną orientację seksualną i bali się przyznać swojej wierzącej rodzinie czy też ludzi którzy mieli podobną sytuację w domu co ja, chciałem aby ludzie tacy jak ja czuli odrobinę życzliwości i tego że nie są sami, to samo co pokazał mi swój pierwszy kolega, mimo że w domu mi się nie przelewało, wolałem spędzać z moimi nowymi znajomymi a później przyjaciółmi czas, najpiękniejszym słowem który usłyszałem w tamtym okresie było proste "dziękuję że jesteś ze mną" co sprawiło że poleciała mi łza, w 1 i 2 klasie gimnazjum zanim usłyszałem owy cytat zmieniający moje dotychczasowe życie, byłem słabym uczniem, lecz dzięki zmianie i poznanie tamtych niektórych osób, które potrafiły mi wytłumaczyć niektóre zagadnienia, potrafiłem uzyskać bardzo dobre wyniki w 3 klasie, a nawet mieć jeden z najwyższych wyników z egzaminu gimnazjalnego.

Potem poszedłem do technikum gastronomicznego, co było zaskoczeniem wśród nauczycieli gimnazjum, ponieważ po moich wynikach w 3 klasie oczekiwali że pójdę do liceum lub technikum informatycznego, poszedłem tam ponieważ lubiłem gotować, to było jedyne co robiłem gdy moja matka leżała pijana w domu a mojego ojca nie było, to też trzeba było coś przygotować, lubiłem gotować dlatego to wybrałem, kolejna czysta karta a ja mogłem już poznawać kolejne nowe osoby, poznałem wspaniałych ludzi, którzy nie widzieli wcześniejszego ja a moim celem stało się teraz jedno, dostanie się na studia, w ramach tych 4 lat nie zmieniło się za dużo, w domu kiepsko lecz miałem wspaniałych ludzi których poznałem w gimnazjum i technikum, do których mogłem przyjść kiedy jest źle, z którymi spędzę czas, niektórzy powiedzą że to po prostu życie towarzyskie, ale ja jestem szczęśliwy dlatego że zgromadziłem wokół siebie ludzi dla których jestem w stanie oddać nerkę a Oni zrobią to samo, jestem dzisiaj taką osobą którą chciałby spotkać tamten zamknięty w sobie chłopak a teraz, w nowym roku, planuje się wyprowadzić z domu i iść dalej w świat, zobaczmy co przygotuje dla mnie dalsze życie.

To wszystko co mam do powiedzenia, a mimo że mamy już 3 styczeń, chciałbym życzyć wszystkim którzy to czytają Szczęśliwego Nowego Roku, dla tych którzy mają kiepską sytuację życiową, chciałbym również życzyć że mam szczere nadzieję że odnajdziecie siłę żeby uporać się z problemami

#wyznanie #przemyslenia #rodzina #feels

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #61d25ba90ed247000a928361
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Roczny koszt utrzymania Anonimowych Mirko Wyznań wynosi 235zł. Wesprzyj projekt
  • 26
OP: @Jonn: @alfka: @kylasek: @linijkana20cm: @mbasasello: @RAMBOnaBOSO: @xSULIx: @P0lka_olka: @Gollumus_Maximmus:

Dziękuje z całego serca!

@linijkana20cm: robię tak i to mi właśnie pomaga

@mbasasello: mam w planach pójście na terapie, mimo tego że funkcjonuje dzisiaj już normalnie, mam w planach zainwestowanie w siebie pod tym względem, jednak najpierw sobie ogarniam mieszkanie i pracę, gdy już będę to miał, jestem w stanie
@AnonimoweMirkoWyznania: Takie posty dają siłę i nadzieję, że nawet jeżeli dzieje się niezbyt dobrze, a sytuacja nie wydaje się poprawiać, trzeba trzymać się swoich postanowień i brnąć pod prąd. Gratuluje Ci tak wielkich osiągnięć, trzymam kciuki za to, że spotkasz w swoim życiu najlepszych przyjaciół i będziesz szczęśliwy z tego kim jesteś i co osiągnąłeś.
@mbasasello: mam w planach pójście na terapie, mimo tego że funkcjonuje dzisiaj już normalnie, mam w planach zainwestowanie w siebie pod tym względem, jednak najpierw sobie ogarniam mieszkanie i pracę, gdy już będę to miał, jestem w stanie poświęcić parę stówek co miesiąc na terapie


@AnonimoweMirkoWyznania: Super Mirku, tylko zrób na spokojnie rozeznanie w okolicy, popytaj, poszukaj. Bo "psychoterapeutów" się niestety narobiło sporo, a źle poprowadzona psychoterapia może więcej zepsuć,