Wpis z mikrobloga

@yahoomlody: jako, że jak mnie ciągnęli do kościoła i musiałem się pogodzić ze straconą godziną życia, to, żeby nie być aż tak stratnym, po prostu myślałem sobie o różnych rzeczach. Zupełnie nie związanych z całym tym cyrkiem, który się tam odwalał. Jak rozwiązać problem programistyczny, który miałem, jakieś zadanie ze szkoły itp. Wcześniej robiłem to mniej (lub całkiem nie) świadomie, także w sumie to w kościele zawsze sobie myślałem o czymś
@yahoomlody: Jako dzieciak wyobrażałem sobie różne rzeczy, gdyby kościół nie był kościołem, tylko np. jakąś halą montażową lub hutą, ew. hangarem. Myślałem też o różnych zupełnie niezwiązanych z mszą sprawach, jakiś wyjazdach wakacyjnych, czy coś takiego.
Natomiast w późniejszym wieku starałem się na bieżąco w myślach racjonalizować te wszystkie czytania z biblii. Kazania jednak prawie zawsze mnie męczyły, bo mniej lub bardziej #!$%@?ły racjonalność i zwyczajnie zdrowy rozsądek. Teraz w kościele