Wpis z mikrobloga

Co ja #!$%@?łem ostatnio to do tej pory jest mi wstyd ()

Jakiś czas temu nabyłem kolejny samochód, a że zbliżał się termin rejestracji to postanowiłem odwiedzić wydział komunikacji by furkę przerejestrować.
Podbijam z rana, oczywiście organizacja lvl lata 90, przyjdź weź numerek i potem przyjdź na godzinę z numerka.
Jako, że niedaleko pracuję taktycznie podjechałem w drodze do pracy, wziąłem numerek na godzinę 12 i pojechałem do pracy.
Gdy zbliżała się godzina mojej wizyty udałem się do urzędu, wbijam do środka bo w sumie nie wiedziałem czy będzie wywoływany czy wyświetli się gdzieś czy jak, no ale poszczęściło się i stanowisko mojej obsługi było wolne, byłem chwilę przed czasem, podchodzę i własnym oczom nie wierzę.

Tu wtrącę, że kto miał okazję rejestrować auto w Starostwie Powiatowym (nie na Zapolskiej) to wie, że od wielu lat Pan Dyrektor czy Naczelnik rekrutując Panie urzędniczki ma chyba słabość do obfitych biustów.
Panie tam pracujące (choć nie wszystkie) mają ponadprzeciętnie duży biust :)

No ale wracając do tematu, podchodzę do okienka i siedzi kobieta mniej więcej w moim wieku, czarne prościutkie włosy, rysy twarzy mój top 100% gust czyli buźka wchodziła w lekko azjatycką urodę (oczywiście, nie że skośne oczy tylko po prostu drobna filigranowa i śliczna kobieta).
Zrobiło mi się lekko gorąco, ale że potrafię się w takich sytuacjach skoncentrować to wykładam wypełniony już wniosek, co prawda pismo mam brzydkie ale zawsze wszystko mam dobrze wypełnione, papiery przygotowane i poukładane, co sprawia że obsługa mojej osoby czy to u lekarza czy gdziekolwiek indziej zajmuje absolutne minimum czasu.

Pani spojrzała na dokumenty, potem ukratkiem na mnie, wymieniliśmy uśmiechy, miałem maskę ale mam twarz raczej pogodną więc od razu widać, że też odwzajemniłem uśmiech.
Postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę i zagadać, zwłaszcza że w stanowiskach obok nie było nikogo, zatem zaczynam rozmowę tekstem w stylu
"dla takiego fajnego auta proszę dolosować jakiś łatwy nr rejestracyjny"
Pani z okienka znów lekko się uśmiechnęła i odpowiedziała:
"dla takiego fajnego auta, pozwolę by Pan sobie sam wybrał nr z puli jaką mam"

Ucieszyłem się, ale bardziej byłem zadowolony z tego, że Pani spodobało się nie tylko auto ale także rozmowa ze mną, ponieważ jeszcze wymieniliśmy kilka zdań.
Po tym wszystkim Pani zaprezentowała jakie ma dostępne do wyboru nr rejestracyjne, wziąłem taki z największą ilością mojej ulubionej cyfry coś w stylu: DW2777A, wybór był niewielki ale znalazłem fajny nr dla siebie.
Jak już dostałem dokumenty do podpisu, postanowiłem zaryzykować po raz ostatni i rzuciłem tekst:
"skoro już mamy fajne auto i fajny numer rejestracyjny to może jakiś wypad na kawę?"
Pani leciutko zaczerwieniły się policzki i odrzekła że jest od niedawna we Wrocławiu i nie zna żadnego fajnego miejsca.
Pociągnąłem temat dalej i powiedziałem:
"to się dobrze składa, bo znam fajne miejsce w pobliżu rynku, przy okazji po drodze będzie co pozwiedzać"

Z perspektywy czasu wydaje mi się to tak słabą bajerą, że aż czuję zażenowanie ale nie to jest powodem mojego największego wstydu, umówiliśmy się że za 2 tygodnie jak przyjdę po odbiór dowodu stałego to mam się stawić już bez pobierania numerka i zaplanowałem, że wówczas będąc w urzędzie podejdę i przekażę swoją wizytówkę tak będziemy mieć kontakt do siebie.

I teraz najlepsze:

Wstaję z krzesełka cały podjarany, że bajer się udał, odwracam się i robiąc krok w przód zahaczyłem o krzesełko i tak się #!$%@?łem, że wszystkie rzeczy które miałem w ręce poleciały każda w inną stronę, tablice rejestracyjne które właśnie odebrałem sunęły po tej posadzce jak kamień w curlingu jakiś gość je przydepnął nogą by je zatrzymać xD, ja poleciałem na tzw. "strzałę" czyli ręce do przodu i na klatę, papiery z teczki zaczęły fruwać jak w filmie, mój długopis gdzieś tak poleciał że go nawet nie znalazłem, w tle było słychać chichotanie naprzemiennie z tekstami "nic się Panu nie stało?"
Ja zacząłem panicznie zbierać te swoje graty by jak najszybciej wstać, już mam względnie wszystkie papiery, tablice, długopis olałem i wstając uśliznęła mi się lewa noga i jeszcze na koniec #!$%@?łem lewym kolanem w posadzkę, aż zobaczyłem wszystkich świętych () ból jakby mi ktoś paralizatorem #!$%@?ł po nodze, chyba nawet się osmarkałem, ale że była maseczka to nie było widać.
Na szczęście już nie upuściłem nic i z mega dużym bólem kolana wstałem i wyszedłem nawet nie odwracając się.

We wtorek wypada termin odbioru dowodu stałego, a ja dalej siedzę i myślę co mam zrobić czy po tym co się #!$%@?ło mam jeszcze jakiekolwiek szanse u tej kobiety?
##!$%@? ##!$%@? #podrywajzwykopem
  • 50