Wpis z mikrobloga

Programiści i całe to k---a IT to jeden z większych społecznych raków współczesnego rynku pracy i współczesności w ogóle. Jeszcze kilka dekad temu odpowiednik dzisiejszych specjalistów z IT, którym był jakiś przedstawiciel tzw. inteligencji technicznej projektant, konstruktor czy tam inny "inżynier z Petrobudowy" (o którym śpiewał Kazimierz Staszewski), mimo niezłych zarobków i dość wysokiej pozycji społecznej (obojętnie w jakim ustroju przyszło mu żyć) to musiał być człowiek dość wszechstronny i życiowy, żeby sobie poradzić.

Nawet ten peerelowski, prostolinijny młot, z gruba ciosany fachidiot oderwany niemal od pługa i wykształcony przez państwo wyciągające lud z czworaków musiał wykazywać minimum dostosowania się do etosu inteligenckiego, bo inaczej zyskiwał w towarzystwie opinię prostaka i buraka, przez co odcinał sobie na tym polu drogę do jakiegoś awansu społecznego. Taki emancypujący się prostak zarabiał dobrze, ale nie na tyle dobrze żeby wraz ze sobie podobnymi stanowić jakąś klasę społeczną narzucającą styl bycia, tworzącą jakiś tam etos itp., bo jednak takie rzeczy wypracowywały "humany" lepiej do tego predysponowani, masa różnych tam nauczycieli, inteligencji związanej z pracą w kulturze, światek uniwersytecki, wolne zawody itp.

Pojawienie się i rozwój IT także w Polsce tak zmieniło świat w ten sposób, że doprowadziło do powstania klasy społecznej, która w stosunku do przytłaczającej większości opłacana jest horrendalnymi pieniędzmi, a jednocześnie przez specyfikę pracy i predyspozycji do niej mocno oderwaną od społeczeństwa i od życia przeciętniaków. Taki wycofany, półautystyczny nerd polibudziarski jeden z drugim, z predyspozycjami do nauk ścisłych kiedyś musiałby wykonać też sporo pracy, żeby socjalizować się z resztą, bo tego też wymagała praca w zawodzie i obyczaj, dziś nie dość, że może mieć to w dupie, to jeszcze przy tej dorobkiewiczowskiej mentalności jaką polskie społeczeństwo cały czas prezentuje, dzięki dopieszczeniu grubym szmalcem wytworzył o sobie mniemanie o byciu elitą tego społeczeństwa, no bo przecież kasa decyduje o miejscu w hierarchii społecznej, a poza tym "on miał na studiach logikę! czaisz? logikę miał!!!" więc pozjadał wszystkie rozumy we wszystkich innych dziedzinach, a fakt, że wyciąga grubą kasę w swojej wąskiej dziedzinie jest bez wątpienia tego wystarczającym potwierdzeniem.

Mamy więc nowe elity społeczne złożone uprzywilejowanej finansowo kasty specjalistów ITowców, która też często jeśli chodzi o pogląd na świat i rozumienie procesów społecznych utkwiła na poziomie nastolatka (to świetnie widać na wykopie, na którym jest ich nadreprezentacja) i klasę świetnie opłacanych pracowników fizycznych, którym jasne, że pracowitości odmówić nie można, ale no jednak całkowite zaniechanie w innych obszarach życia (chyba nawet gorsze niż PRL-u, gdzie po dziadowsku jak to wtedy ze wszystkim, ale robotnika jednak starano się jakoś wyciągnąć za uszy na trochę wyższy poziom kulturowy) to nie jest dobry wzorzec obywatela i to się nam ładnie czkawką odbija w czasie wyborów parlamentarnych.

Takie sobie społeczeństwo buduje kraj w środku Europy. Ja rozumiem, że specjaliści od programowania są w każdym rozwiniętym państwie opłacani przyzwoicie, i że robotnik kwalifikowany powinien być słusznie wynagradzany, ale do c---a pana, w jakim normalnym, cywilizowanym, wysoko rozwiniętym kraju stawiającym na jakość życia dopuszczono do takich dysproporcji między wybranymi profesjami, a całą masą innych zawodów, które są konieczne, aby kraj taki funkcjonował na wysokim poziomie, miał wysoki HDI, był atrakcyjny dla życia, dla emigracji? Gdzie kurła Miauczyński jest takim pariasem w stosunku do nerda klepiącego kod czy operatora koparki? W jaką stronę idziemy z takim społeczeństwem jeśli nie tylko inkubatora taniej siły roboczej i rezerwuaru podwykonawców? Społeczeństwo informatyków i glazurników k---a mać.

#programista15k #programowanie #takaprawda #bekazpodludzi #polska #spoleczenstwo #gospodarka #ekonomia #zarobki #pracbaza
  • 42
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@fiman: W IT często ma się 5k-6k wypłaty w pracy, dużo zależy od osoby, więc te 15k to z d--y wyjęte, tak samo mogę pisać że wszyscy księża BMW jeżdżą bo paru widziałem jako miało....
  • Odpowiedz
Gdzie kurła Miauczyński jest takim pariasem w stosunku do nerda klepiącego kod czy operatora koparki? W jaką stronę idziemy z takim społeczeństwem jeśli nie tylko inkubatora taniej siły roboczej i rezerwuaru podwykonawców? Społeczeństwo informatyków i glazurników k---a mać.


@fiman: trochę ból d--y, a trochę jechanie stereotypami (jak masz nadmiar kasy + jesteś przyzwyczajony do nauki to często jesteś jednak bardziej oczytany od średniej krajowej, choćby to było głównie fantasy + literatura techniczna). Studiowałem informę (co prawda na uniwerku nie na polibudzie) i ekonomię, i jednak informatycy byli zdecydowanie bardziej ogarnięci ogólnokształcąco niż ekonomiści (pewnie po prostu dlatego, że na ekonomię dostawał się co drugi a na informę co 20 kandydat :) ). Teraz może się to zmieniło, bo odsiew jest zdecydowanie mniejszy, ale wciąż z praktykantami da się pogadać o książkach, choćby to był "Zen and the Art of Motorcycle Maintenance", "Pan Lodowego Ogrodu" i "Clean Code" :). Natomiast racja, że nie ma "etosu inteligenta-informatyka". I wg mnie dobrze - bo ten etos inteligencki to zwykle była po prostu hipokryzja (patrz Lalka czy Przedwiośnie :) ).

A wracając do humanistów - Miauczyński nigdy już nie będzie elitą, ale to nie wina IT (które jest w fazie bańki ale to oddzielna kwestia), tylko systemu edukacji. 5 lat studiów to nie jest już żaden wyróżnik, bo połowę każdego rocznika przez to przechodzi. Przez żałosne płace i żałosne wymagania - nauczycielami zostają albo nieudacznicy albo idealiści (którzy zwykle po paru latach się wypalają). I wiem co mówię bo żona uczyła matematyki przez prawie 10 lat zanim poszła do korpo. M.in. w Batorym w Warszawie i w technikum dla dorosłych na zadupiu pod Lublinem - także ma przegląd :) Kto chce nauczyć ten ma problemy z dyrekcją, rodzicami i koleżankami. Kto chce przebimbać ten ma spokój i pracuje ~25 godzin tygodniowo. Po kilku(nastu) latach masz wszystko w dupie. Jak z tego zrobić
  • Odpowiedz