Wpis z mikrobloga

CO SIE #!$%@? NA RYNKU ELEKTRONIKI I DLACZEGO NIE KUPISZ SOBIE KARTY GRAFICZNEJ W TYM ROKU, czyli o największym kryzysie w branży elektronicznej w tej dekadzie (jak nie od początku tego wieku) i o tym że osoby obwiniające kopaczy #kryptowaluty za brak kart graficznych nie są zorientowane w temacie.
Kontekst; pracuję w jednym z większych korpo robiących przeróżnego rodzaju krzem, w tym mikrokontrolery, tranzystory, diody, przetworniczki, etc., jest spora szansa że macie w domu elektronikę która składa się z elementów tej firmy (Bosch, Amica i Apple na przykład). Ostatnie miesiące większość czasu spędzam na pomocy z dostarczaniem próbek, sprawdzaniem oryginalności i proponowaniem migracji na inny, dostępny krzem, bo jest kompletna tragedia na rynku.
Wszystko się zaczęło pod koniec roku 2019, ze wszystkim znanego powodu - ploteczka się zaczęła nieść że w Chinach ludzie zaczęli chorować na turbowirusa grypy, zaraz będą się zamykać i jak to się rozprzestrzeni to będziemy mieli ogólnoświatowy problem. Co się stało z tym tematem wszyscy doskonale wiemy.
W międzyczasie, z racji końca roku, firmy zaczęły tworzyć zapotrzebowania na następny rok. W przypadku firm które korzystają z usług innych firm na dużą skalę, trzeba poinformować jakie zapotrzebowanie na wyprodukowane elementy jest oczekiwane żeby można było ułożyć sobie kalendarzyk i rozłożyć ładnie robotę na cały rok, bo niefajnie jest jak linie produkcyjne stoją i się nudzą, a surowce i elementy leżą na magazynach i się kurzą.
Nastawiając się na najgorsze i oczekując kompletnego #!$%@?ęcia, sporo dużych firm przyhamowało produkcję i bardzo oszczędnie określiło swoje zapotrzebowania. Jednym z kluczowych środowisk gdzie nastąpiła taka sytuacja jest automotive - bardzo duży gracz na rynku krzemu, szczególnie w dobie hybryd i elektryków oraz setek chipów pakowanych do każdego auta. Wrócę jeszcze do nich.
Ciąg produkcji półprzewodników składa się z trzech głównych elementów - foundries (firmy które hodują kryształy krzemowe i tną je na wafle określonej wielkości), frontendy (firmy które z wafli tworzą pojedyncze chipy - na przykład dość dobrze znane TSMC (Taiwan Semiconductors)) i backendów (firm które pakują chipy krzemowe w plastikowe obudowy gotowe do zamontowania na płytkę). Sporo firm posiada swoje backendy, więc frontendy i foundries są outsource'owane i na wieść że zapotrzebowanie będzie małe zahamowały produkcję i zatrzymały pracę wielu linii produkcyjnych.
Tutaj warto zauważyć, że zatrzymanie linii produkcyjnej w fabryce półprzewodników to dość nietrywialna sprawa - cała produkcja odbywa się tam w clear roomach które muszą być bardzo dokładnie testowane, muszą spełniać wybitnie ścisłe normy czystości, a zatrzymanie produkcji często łączy się z rozhermetyzowaniem pomieszczeń. Przygotowanie do ponownego uruchomienia takiej linii typowo trwa kilka tygodni.
Fast forward do drugiego kwartału roku 2020.
Niespodzianka numer jeden - jeszcze żyjemy.
Niespodzianka numer dwa - ludzie zaczęli masowo kupować samochody, bo po co narażać się na zachorowanie w komunikacji publicznej skoro można ogarnąć sobie własne cztery kółka?
Niespodzianka numer trzy - ludzie zaczęli przechodzić na zdalne nauczanie i zdalną pracę, więc popyt na wszelaką elektronikę komputerową wywaliło w kosmos.
O ile pierwsza z niespodzianek była do przewidzenia, to pozostałych dwóch nie przewidział nikt i zadziałało to jako śnieżynka która staczając się z góry zaczęła niebezpiecznie szybko tworzyć lawinę zapotrzebowania.
Na pierwszy ogień poleciało wspomniane wcześniej automotive - nagle obudzili się z ręką w nocniku i zaczęli odpalać linie produkcyjne i masowo zamawiać elementy. Ponadto - tutaj nie jestem w stanie poświadczyć za to własną ręką, co najwyżej małym palcem u nogi - część krajów podobno zaczęła wspierać ichniejsze firmy produkujące samochody i ściągać masowo elektronikę z magazynów okolicznych krajów.
Nam, jako producentowi, oraz dystrybutorom jest to jak najbardziej na rękę, zyski w Q2 i Q3 2020 są rekordowe, a dystrybutorzy w końcu mogą się pozbyć resztek z magazynów. Fajnie jest. Do czasu.
Bo tymczasem foundries i frontendy są tak samo zaskoczone jak automotive i reszta rynku i nagle okazuje się że zatrzymane linie produkcyjne trzeba odpalać. I to nie tak jak w poprzednim roku, oj nie nie - ustalenia z końca 2019 są już bardzo nieaktualne i każdy chce dostać jak największy kawałek capacity, czyli możliwości produkcyjnych firmy.
Zaczynają się schody. Weźmy na przykład TSMC - według moich informacji, typowe obłożenie w ich fabrykach w normalnych warunkach to około 80%. Pozwala to na robienie regularnych przerw w produkcji, w których następuje maintenance - czyli sprawdzenie całej linii i kalibracja maszyn. W tym momencie capacity jest (było) zawalone do ponad 90%. A producenci mimo to dobijali się drzwiami i oknami żeby wyprodukować dla nich krzem, bo zaraz skończą się produkty na magazynach i będzie problem.
Pośrednim efektem takiego obłożenia jest spłonięcie co najmniej dwóch manufaktur półprzewodników na świecie od początku pandemii, właśnie przez brak dobrze zrobionego maintenance'u, co przełożyło się na pogłębienie problemu.
Sporo klientów końcowych zaczęło wykupować dostępne jeszcze półprzewodniki żeby zaopatrzyć się na najbliższą przyszłość, co baaaaaaardzo szybko wyzerowało stany magazynowe popularnych elementów. Wszystkim zaczęło się palić pod dupami.
Wlatujemy już powoli w rok 2021. Foundries i frontendy #!$%@?ą jak mogą, ale nie są w stanie wyrobić się z produkcją nierozsądnie dużych ilości krzemu jakie zostały zamówione. Stany magazynowe - popularnych rzeczy nie ma, mniej popularne jeszcze są, ale nie na długo bo klienci zaczęli migrować na inne elementy albo wykupować te mniej popularne chipy tak na wszelki wypadek. Scalperzy są w siódmym niebie.
Z tego względu, producenci krzemu ratują co mogą i zaciskają pas. Zdają sobie doskonale sprawę z tego że nie dostarczą półprzewodników do wszystkich klientów, na pewno nie w ilościach jakie by chcieli, więc zmieniają strategię i przekierowują to co mogą wyprodukować do największych światowych klientów z którymi współpracują bezpośrednio, a reszta rynku (tak zwany mass market, który bierze elementy poprzez dystrybutorów) dostaje resztki z produkcji które nie poleciały do dużych graczy. Sytuacja się pogarsza. Klienci mass marketowi jeszcze dostają częściowo elementy, ale zazwyczaj są to ułamki ich normalnych zamówień, więc wpadają na iście genialny pomysł: "Skoro jak zamawiamy 1000 chipów i dostajemy tylko 200, to zamówmy w takim razie 5000 to dostaniemy ich 1000!".
Jak pomyśleli, tak zrobili, po czym dostali od producenta w cymbał wiadomością że od tego momentu zamówienia nie mogą być anulowane i jak zamówili 5000 sztuk, to w końcu je dostaną ale będą musieli za nie zapłacić. I bardzo #!$%@? dobrze.
Tymczasem na rynku PC sytuacja jest podobna - jedyna różnica jest taka, że najwięksi gracze (Nvidia (która ostatnio używa fabów Samsunga), Intel, AMD (akurat on korzysta z TSMC)) mają zazwyczaj pod sobą calutki łańcuch produkcji do swojej wyłącznej dyspozycji, więc jedyne od czego są uzależnieni to ich własne ustalenia i możliwości, oraz... dostawy wafli krzemowych. Których, tak jakby, jest mało. A popyt wcale nie maleje, w efekcie czego na przykład karty graficzne (których chipy są na prawdę gargantuicznie duże w porównaniu do procesorów i innych chipów używanych w kompach) są na kompletnym wyczerpaniu i jak coś już trafia na mass market, to albo dystrybutor ładuje to do gotowca i sprzedaje w ten sposób żeby dostać większą marżę, albo schodzi to ze sklepu w ciągu minuty od wystawienia (przez boty, scalperów i wściekły tłum)
I w końcu dotarliśmy do daty dzisiejszej.
Jaka jest sytuacja na ten moment? #!$%@? jak nieszczęście. Klienci migrują na inne krzemy, których dostępność jest obiecująca, ale coraz więcej serii produktów ma ograniczoną dostępność. Na rynku PC nadal jak w lesie.
Kiedy się to w końcu skończy?
Nikt nie jest w stanie powiedzieć ze stuprocentową pewnością. Najbardziej optymistyczne prognozy to okolice roku 2022. USA już wpakowało parę bilionów dolarów na pomoc z brakiem krzemu, dzięki czemu TSMC w tej chwili buduje manufakturę w Arizonie której data otwarcia jest planowana na rok 2024. UE też podobno planuje otworzyć fundusze na ten problem i wspomóc fabryki krzemu.
Co musi się stać żeby wszystko wróciło do normy?
Popyt musi wrócić do wartości sprzed pandemii (czyli klienci muszą przestać zamawiać nadmiarowe ilości krzemu i hoardować go), oraz muszą zostać otwarte nowe fabryki.
Jak tam Chiny, zmalały, urosły?
Chińskie fabryki półprzewodników, z tego co wiem, mają się na ten moment zaskakująco dobrze. Niestety nie jest to w 100% dobra wiadomość, bo sporo podróbek elementów jest tam tworzonych, niektóre firmy nawet tworzą chipy bazujące na planach innych producentów, obiecując kompatybilność (niekiedy z niezamierzonymi bugami sprzętowymi wynikającymi z starych rewizji planów na których bazują). Dodatkowo, przez sytuacje pokroju "wycieków" wadliwych elementów z fabryk można też nadziać się na podróbki, z reklamacją których można walczyć nawet miesiące.
To chyba tyle.
#koronawirus #pasta #pcmasterrace #programista15k #elektronika #bitcoin #gielda
public_html - CO SIE #!$%@? NA RYNKU ELEKTRONIKI I DLACZEGO NIE KUPISZ SOBIE KARTY GR...

źródło: comment_1623058034A0FYJAJwGL9NZ4bmt8gf0B.jpg

Pobierz
  • 91
@public_html:

Ciekawa informacja, ale IMO

osoby obwiniające kopaczy #kryptowaluty za brak kart graficznych nie są zorientowane w temacie.


Moim zdaniem rynek miningu stał się tak dużym obciążeniem dla branży, że musi mieć swój udział w tym kryzysie.

Ponadto w 2017 kryzys na rynku kart graficznych miał miejsce mimo braku żadnych innych okoliczności jak to ma miejsce teraz.

Warto również zwrócić uwagę, że nawet w Q1 2013 z rynku zniknęły niektóre modele