Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Hej,
A więc i ja zawitałem w tym miejscu. Dzięki za przeczytanie moich wypocin. Mam nadzieję, że inna osoba z wykopu spojrzy na mój problem bardziej świeżym okiem. Mój lv24.
Bardzo proszę wykopową społeczność o przeczytanie wpierw całej mojej rozprawki, dopiero wtedy komentować, ok? Zachowajmy się chociaż na tym poziomie. Wiem, że dużo napisałem.

Chciałbym opowiedzieć pewną historię jednego z randomów żyjących w tym kraju.
Byłem ze swoją różową panią siedem lat, mieszkaliśmy razem już dwa i pół roku. Znaliśmy się od przeszło 8lat. Na początku związku doszło do tak jakby zdrady, w wykonaniu różowej. Spoko, nie było #ruchania(bądź było, ale nie chciała mówić, domyślam się, że było. Nie chciałem o tym myśleć. Imprezy, wyjazdy z jej ówczesną ekipą). Wróciła, pozwoliłem. Żyło nam się naprawdę dobrze, sześć lat naprawdę udanego związku. Przez pandemię pracowałem zdalnie, ówczesna dziewczyna studiowała zdalnie. Jestem pewny, że zbliżyliśmy się do siebie, emocjonalnie i duchowo. Było naprawdę dobrze. Wszystko skończyło się z początkiem lutego.

Warto nadmienić, że mieszkaliśmy razem w dużym mieście, ale raz na dwa, trzy tygodnie wracaliśmy do miasta rodzinnego(mieszkamy w tym samym). Jak się jest w takim długim związku znajomi wstają się wspólni(inne pary odchodziły, inne się pojawiały, ale my zawsze trwaliśmy razem). W dużym mieście miałem znajomych z pracy(zgrana ekipa, naprawdę, wyjście na piwko, podobne zainteresowania) + do tego jej znajomi, z którymi spotykaliśmy się. Razem, oddzielnie, byliśmy jednością, ale szanowaliśmy przestrzeń drugiej osoby. W mieście rodzinnym była moja ekipa, koledzy od gówniaka i zawsze razem. Więc i moja dziewczyna wkręciła się w tę ekipę. Było fajnie, spoty nocne, jakieś imprezy, wszystko. Tutaj warto nadmienić, że jako jedyny z ekipy wyjechałem z miasta i można powiedzieć, że powodzi mi się. Jestem w stanie odłożyć sporą kasę, dodatkowo żyć na jakimś tam poziomie. Wyjazdy za miasto na tydzień(parę razy w roku, wyjazdy na weekend). Nie robiłem za bankomat JC. W tym roku miał się odbyć nasz ekstremalny wyjazd za granicę (przekładany od kwietnia 2020 przez covid). Ale odchodzę od tematu, wracam. Byliśmy zgraną ekipą i parą.

Przez pierwsze miesiące po rozpoczęciu pandemii mieliśmy dostęp do używek(nasza złota zasada, ćpaj z głową, w domu, na spokojnie, dla rozluźnienia, bądź by poczuć większą emocjonalność przy innych używkach, nic marginalnego ani ‘patusowego’, dla oderwania od szarej rzeczywistości). Co jakiś czas ogarniałem towar i bez problemu. Dla ekipy też ogarniałem jakieś zielone jak podbili do mnie. Sami mieliśmy etapy gdzie paliliśmy sporo, a także, gdzie nie chciało nam się tego ruszać.
Po paru miesiącach pandemii zaczęliśmy spotykać się z ekipą jak kiedyś, piwko, wyjazdy nad jezioro, ogólnie wyjazdy, po prostu wyjścia wieczorem. Ważnym etapem był grudzień i święta. Do ekipy dołączył stary dobry(wtedy myślałem, że dobry) kolega z gimnazjum. Spoko, tu wyjazdy, tu coś, zawsze się dzieje ciekawego. U mnie z różową panią plany na wyjazd nad morze – po walentynkach 15.02 na tydzień, dla relaksu, aby pozwiedziać.

Jako, że starałem się pracować trzy tygodnie w mieszkaniu, tydzień z biura, musiałem po WOŚP jechać do dużego miasta, miał być jeden dzień, skończyło się na trzech. Wracam we środę, coś już jest nie tak i to na pełnej #!$%@?*e nie tak(nie nocowaliśmy u siebie w mieście rodzinnym, ponieważ mieszkaliśmy blisko, ale jak już jechaliśmy na dłużej to problemu nie było. Toż spaliśmy w jednym łóżku przez 2,5roku). I ten ‘kolega’, który wrócił do ekipy w grudniu wziął się za moją różową, albo ona za niego. I nagle wielkie uświadamianie mojej byłej jaki to ja jestem zły i okropny, a także jak nikt mnie nie lubi(do tego jeszcze dojdziemy). Spotkaliśmy się jeszcze parę razy po ówczesnej środzie, we czwartek i piątek i sobotę(wtedy jeszcze nie wiedziałem co jest nie tak, domyślałem się, coś mam jakby intuicję. Pierwszego dnia kiedy wróciłem z dużego miasta domyśliłem się jej wieczornego wypadku z ‘kolega’ – przyznała się). W niedzielę zrywa ze mną siedmioletni związek po przez sms(????). Wylała tutaj na mnie cały swój „żal” jaki to ja jestem okropny, jak mnie nikt nie lubi, jaki to ja byłem zły i całkowicie te 7lat związku nic dla niej nie znaczyły, były też inne epitety jaki to ja jestem zły dla znajomych i dla wszystkich. Ci znajomi nie mieli problemu jechać moim autem nad jezioro na weekend przez parę tygodni, nie miałem też problemu ich wozić. Uważam, że moja była i jej nowy boy nastawili wszystkich przeciwko mnie.

Teraz napomnę, że tylko mi udało się wyrwać z miasta rodzinnego(nic tego nie zapowiadało, ale nie widziałem żadnej przyszłości u siebie na mieście). Jako, że powodziło się to było jak było – możliwe, że u znajomych mogła wkraść się zazdrość. Jedyne co miałem więcej od nich to pracę z perspektywami i lepsze auto(za to ja im lekko zazdrościłem tego braku poczucia zobowiązania i #!$%@? po pracy, gdzie myślisz jak wykminić coś z pracą. Starałem się i tak i tak podzielić życie, a praca). Zawsze dla znajomych byłem z człowiekiem z sercem na ręku(dla każdego taki jestem, nawet do tej pory staram się taki być). Znowu odszedłem od tematu

Swoje rzeczy zabiera po trzech dniach, czyli we środę. Nagle oschła, jak nie ona. Będąc tyle lat ze sobą sex i wszystko wokoło tego tematu nie było tabu. Słabo mi się zrobiła jak zażądała zwrotu lubrykantu(no Panowie i Panie, będąc w związku i w różny sposób eksperymentując to jest potrzeba rzecz, szkoda, że nie chciała kupić nowego, tylko miałem oddać jej ten co używaliśmy. Nie oddałem, wywaliłem do kosza). Używki też na spółę, wszystko na spółę. Nic nie znaczące 7lat związku. Zabrała swoje rzeczy do miasta rodzinnego. No, zablokowała mnie na fb i innych platformach z wiadomościami sms na czele. Do tej pory odzywała się trzy razy. Abym oddał jej coś co zapomniała(odesłałem), aby zwrócić kasę za ekstremalny wyjazd za granicę i trzeci raz abym odesłał jej wagę i mój ostatni prezent(akcja z wagą była ponad dwa tygodnie temu, paczka spakowana, etykieta nadana, mam zamiar wysłać we wtorek). I tutaj jesteśmy pod koniec lutego, na Instagramie wyświetla mi się zdjęcie jak ona i moja(była już ekipa) zrobili sobie wypad weekendowy.

Oczywiście zablokowałem wszystko co mogło mieć z nimi do czynienia. Mam mamę mojej byłej na FB, wyświetliło mi się niedługo po naszym zerwaniu, że dodali się do znajomych(nie był to stalking, ja nie z tych) – więc akceptacja rodziców poziom 101%.
Od przeszło miesiąca i czterech dni nie mam nikogo, ani kolegów do których mógłbym się odezwać. Brak stabilnego wsparcia emocjonalnego, odzywania się do kogokolwiek niż w pracy, bądź w sklepie ‘dzien dobry, poproszę lm forwardy grube, chciałbym zapłacić kartą, dziękuję, do widzenia’.
Nie uważam, że jestem brzydki, jak byłem w związku kobiety łapały kontakt wzrokowy ze mną, jak i były bardziej dosadne kroki. Nie chciałem nigdy korzystać bo przecież miałem swoją różową.

Taka trochę patowa sytuacja, zdradzony przez dziewczynę i swoich znajomych, wszystkich – stała ekipa 6osób, a raz na jakiś czas były 4inne).
Założony tinder, wrzucone zdjęcia. Uważam, że tinder to nie miejsce dla mnie. Nigdy nie miałem dobrej oceny o tego typu apek(jestem świadomy, że można poznać tam wartościowe osoby, itp.). Zacząłem spotykać się z laskami aby po prostu nie myśleć i poczuć się lepiej psychicznie, a co najważniejsze wyjść z domu. Znalazły się trzy różowe. Wiem, że po takim związku wszystko porównuje się do byłej osoby. Lecz w żaden sposób te osoby mnie nie pociągają, ani charakterem, ani wyglądem, lecz fajnie mi się z nimi rozmawiać, po prostu chce mieć kontakt z ludźmi. Fakt, jedna różowa już mi dała, lecz nadal to nie to.
Spotykając się z obcymi laskami czułem, że nie zawiodły się na moim wyglądzie, czy tam charakterze(już pomijając ubranie bo stałem się normlanie ubierać, ale i tak płaszcz był, buty, a auta żadna nie widziała na pierwszym, czy tam drugim spotkaniu). Od dziewczyn słyszałem komplementy skierowane ku mojej osobie(będąc z byłą uważałem się za takie 7/10, na pewno nie jestem #oskarkiem z charakteru)

Brakuje mi znajomych, brakuje mi wsparcia i brak mi bezpieczeństwa. Mam dobrą płatną prace, bez problemu mogę wziąć kredyt(rodzice nawet powiedzieli, że dorzucą się). Ale teraz od miesiąca myślę, czytam, a co najważniejsze myślę. Czy warto pchać się w kredyt i po prostu żyć, czy nie lepiej byłoby to wszystko zakończyć. Jak już wezmę kredyt wtedy rodzice będą musieli się pieprzyć z sprzedażą mieszkania obciążonego kredytem, w którym #!$%@?ł się młody chłopak. Niestety jestem jedynakiem przez co rodzice na pewno poczuliby się okropnie(lekko mówiąc). Najbardziej boje się wiosny, lata. A wcześniej świąt, majówki, potem urlopu. Nie mam z kim wyjść ani po prostu spotkać bądź napisać. Pracę zaczynałem o 7.00, kończyłem o 15.00, teraz mam problemy aby wstać i dojechać do biura na 10.00, a potem praca i powolny powrót po pracy po 18.00. Ja wiem, że to wszystko siedzi w mojej głowie, że czuje się zraniony, porzucony i zdradzony.

Ale jednak i tak i tak nie będę miał możliwości poznania ludzi(bo poznaje się ludzi przez innych ludzi, a ja nie poznam ludzi, bo nie znam ludzi). Próba powrotu do starych, starych znajomości nie za bardzo wypaliła, każdy ma swoje życie, ekipę, wszystko. Ogólnie jestem bardzo ciepłym człowiekiem, lecz od miesiąca nie wiem kim jestem.
W mieszkaniu, w którym mieszkaliśmy mam umowę do początku maja(długi okres wypowiedzenia, trzy miesiące, w tym samym łóżku co spaliśmy i spędzaliśmy czas ja teraz piszę maila, nawet na konsoli nie gram, a udało mi się wyhaczyć za normalną cene PS5, nie mam siły). W ciągu tego czasu miałem znaleźć sobie mieszkanie, aby wziąć kredyt, miesiąc temu miałem aż trzy miesiące na to. Teraz jestem w tym samym miejscu co wcześniej. Nie wiem, czy nie prościej byłoby to zakończyć i nie martwić się, czy jednak próbować, a dopiero wtedy skończyć i zostawić rodziców z moim kredytem i całą resztą – a jestem świadomy, że mogą to na prawdę mocno przeżyć. Nie obawiam się śmierci, obawiam się tylko jednego, że przeżyję i w jakiś sposób będę niepełnosprawny, bądź będzie trzeba się mną zajmować cały czas. Więc nie żadne tabletki nie wchodzą w grę.
Sorry różowe i niebiescy za dłuuuga wiadomość. Musiałem się wygadać. Od miesiąca w tym tkwię i jestem szczerze mówiąc w emocjonalnej dupie. Dzień w dzień ryczę, nie mogę znaleźć sobie miejsca.

Po tym jak zerwała ze mną i okazało się jak jest bałem się, że znowu będzie chciała do mnie wrócić. Bardzo się bałem, że dam jej kolejną szansę, lecz na szczęście nie odzywała się w tej sprawie.
Co do pracy, powodzi mi się w pracy, mam zostać Team Leadem w zespole w którym jestem pracownikiem, podwyżka. Ale nic to dla mnie teraz nie znaczy, wiem, siedzi to w głowie.
Jednocześnie jestem #przegryw i #wygryw

Wcześniej myśl o skończeniu tego przeszła mi tylko raz, ale to w sposób samobójstwo, ok, no jednak nie. Od poprzedniego weekendu, kiedy widziałem ich na wyjeździe myślę o tym coraz częściej, to już tydzień. Na jutro(na piątek 04.03.2021) wziąłem wolne w pracy, muszę przemyśleć swoje życie. Poprzedni weekend był okropny, wracam do domu rodzinnego aby czas szybciej leciał, idę spać bo zmęczony jazdą. A w sobotę czekam aż będę mógł pójść spać, no ale nie mogłem bo widziałem te feralne zdjęcia. I nie, nie chce zakończyć w taki sposób aby osoby trzecie miały jakiś problem przeze mnie, z dostaniem się do pracy, z pracy, na imprezę, czy zdradzać swoją druga połówkę.
Wiem, że to wszystko jest w mojej głowie, pisze o tym jeszcze raz i jeszcze raz. Ale już emocjonalnie i psychicznie sobie nie radzę.
Nawet te laski z tindera, które same zapraszają już na spotkania nie dają mi żadnej radości. Staram się w pracy wyglądać ok, na tyle ile mogę, ale nadal słabo.
Tutaj chciałbym pochwalić się tym co zrobili moi znajomi z pracy. Trzymamy się blisko, naprawdę blisko. Jak widzieli mnie w poprzednim tygodniu, a dzień po zerwaniu to jednak byłem wrakiem. Zrobili imprezę z myślą o mnie. I nie za bardzo mogę się wkręcić w ich klimaty poza pracą i tak na czysto 100% aby spotykać się, bo jednak mają swoje życie i swoje ekipy.

Dziękuję, chciałem wygadać się. Nie mam komu. Nie powiem rodzicom całej prawdy, w pracy tak samo nic nie powiem. Ty jako wykopowicz nie siedzisz w mojej głowie, więc możesz na spokojnie spojrzeć na sprawę. Wiem, że w końcu to minie, ale najbliższe pół roku będzie okropne, samemu ze sobą. W pracy karzą już schodzić z urlopów z 2020roku, zostało mi 8dni(miały pójść na wyjazd w lutym), a część urlopu z 2021 na ekstremalny wyjazd za granicę. Teraz nie mam co robić i boję się tykającego zegarka, coraz cieplej, coraz więcej czasu. A ja będę musiał sam siedzieć.

Domyślam się, że moja była ze swoim mogła nakłamać ile wlezie, także moich byłych znajomych mogło boleć to, że jakoś mi sie udało w życiu(żaden z nich nie wie ile mnie to kosztowało i ile uczyłem się po gównopracy w korko na zleceniu, aby mieć coś więcej), przyko mi też, że jak już wszystko wylało się na mnie w sms od mojej byłej. Nie stawała w żaden sposób w mojej obronie, bo "znajomi myśleli", a ona znała prawdę i nie stawiła się w mojej obronie jak jeszcze byliśmy razem. Gdy się wychodziło samemu bądź razem.
Od miesiąca mam bardzo dużo czasu na myślenie(dodatkowo jestem z tych co za dużo myślą i za dużo analizują), wyszukuje w sobie największe gówna jakie mogłem zrobić w życiu i w stosunku do znajomych, wszystkich.

Jeżeli czyta to jakiś mój były znajomy, to wiedz, że prawda nigdy nie leży po jednej stronie, nie spodziewałem się, że wszyscy się ode mnie odwrócą.

#narkotykizawszespoko #logikaniebieskichpaskow #logikarozowychpaskow #niebieskiepask #rozowepaski #zwiazki #przegryw #wygryw #samotnosc #rozstanie #zdrada

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #60412db1d2f37c000a2c09a9
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: LeVentLeCri
Przekaż darowiznę
  • 56
@AnonimoweMirkoWyznania: Poza tym co to za znajomi, którzy korzystali z twojego auta itp, a jednocześnie ci mogli zazdrościć, i odsunęli się bez słowa nie próbując nawet z tobą porozmawiać? Twój błąd to brak intuicji do ludzi. Poszukaj teraz bardziej wartościowego towarzystwa. Skąd jesteś?
@AnonimoweMirkoWyznania: W sensie, że miałeś niefarta i trafiłeś na nie taką jak trzeba? Gościu, różowe to z natury oportunistki więc nie ma znaczenia jaki model. Ta czy inna będzie dbała tylko o swój interes, a jak znajdzie się lepsza opcja to nawet po 10 latach zostaniesz wymieniony bez większego żalu, lub wykorzystany w inny sposób. Ogarnij się i zacznij żyć dla siebie, bo szkoda na babki czasu.
@AnonimoweMirkoWyznania: powiem ci tylko tyle: czego sie spodziewales? 7 lat zwiazku, kazdy by sie znudzil. Oboje weszliscie mlodo w zwiazek. Tak naprawde lidzie powinni dopiero wiazac sie po 25roku, a nie majac 17. Nie mowie ze powinno sie skakac po knagach, ale k... sorry... . Dla mnie budzenie sie ttle lat obok tej samej osoby to by byla katorga. Powaznie. Wez sie w garsc. Nawet teraz widac ze jestes pi... facet
OP: @Quentof: Nie spodziewałem się takiej zagrywki ‘kolegi’ w stosunku do mojej eks. Nie sądziłem, że sama będzie taka chętna – to działa w obie strony, to nie tak, że ten ‘kolega’ coś zrobił sam. To też i moja eks brała w tym udział.
Dzięki

@ArmageddonsBlade: Dzięki! Atencja jest czasami ważna

@Krynicka: To działało w obie strony, raz moim autem, innym razem autem kogoś innego.
Jestem świadomy ewentualnego
@AnonimoweMirkoWyznania: Trzymaj sie gosciu, jeszcze kilka miesiecy temu tez myslalem o zakonczeniu zycia, bylem w glebokiej depresji z powodu zdrady emocjonalnej rozowej, to mija a potem jest tylko wolnosc i nieskonczonosc mozliwosci. Keep your chin up, jak chcesz z kims pogadac smialo dawaj na priv!
AgresywnyZboczeniec: Nie załamuj się OPie. Nic nie #!$%@? bardziej twojej ex niż twój sukces ( ͡° ͜ʖ ͡°) Zainwestuje w siebie, spróbuj czegoś nowego, czerp z życia, kup fajną furę, masz dopiero 24 lata a gadasz jak stary chłop. Nawet za parę lat spokojnie znajdziesz fajną laskę jeśli będziesz miał poukładane w głowie a z wpisu wynika, że tak jest.

Zaakceptował: sokytsinolop
@AnonimoweMirkoWyznania:

PolnaProgramistka: Jak ktoś używa zwrotu "z moją panią" to nie potrafię go traktować poważnie, sorry Mirek. Dałeś się wydymać, raz skoczyła w bok, skoczy drugi i trzeci.

Nie czaję. Też używam takiego zwrotu, bo "moja dziewczyna" brzmi tak dziecinnie, a "moja kobieta" jak jakaś patologia, albo teksty Lindy ( ͡° ͜ʖ ͡°) Moja pani/panna.
@AnonimoweMirkoWyznania Jak tam się masz Mireczku? Coś się zmieniło/poprawiło? Nie spodziewałeś się, że tak się stanie i będziesz w takiej sytuacji i tak samo może niespodziewanie jutro czy pojutrze coś się zmieni w Twoim myśleniu albo kogoś poznasz albo trafisz 6 w totka lub cokolwiek innego, tak więc na pewno nie warto wszystkiego kończyć. Jest ciężko, czujesz się źle itd. itd. i to jest spoko, bo wszystko trzeba przeżyć w ten czy