Wpis z mikrobloga

@NaczelnyWoody przecież wiadomo od dawna, że ludzie pieprzą te głupoty tylko dla atencji. Sam się pcha w takie debilne tematy - też dla atencji i nabicia wyświetleń. Poważna osoba nie będzie przecież komentować płaskoziemców czy innych szurów. A dla nich to najlepszy obrót spraw bo jest o nich jeszcze głośniej, a i tak go zakrzyczą niedorzecznościami, żeby tylko fejm się zgadzał.
@aircod: na święta matce próbowałam przemówić do rozumu.
Ja: Mamo, przestań powielać bzdury z telewizji
Mama: PRZECIEŻ JA CZYTAM W SIECI I WSZYSTKO WIEM
Ludzie są obrzydliwie zniewoleni opiniami innych. Wystarczy, że w gronie osób mojej matki znalazły się trzepnięte, antyszczepionkowe, spiskowe laski, więc moja matka wiele nie myśląc uwierzyła w stek bzdur o wirusie i szczepionce. Oczywiście nie potrafi przytoczyć żadnego sensownego argumentu na szkodliwość szczepionki, ale twardo stoi przy
@aircod: Klasyczny debunking naukowy ma tę wadę, że jest szalenie wyczerpujący. Co z tego, że ktoś napracuje się nad obalaniem mitu czy argumentacją, skoro przyjdzie 100 osób i napisze bzdury? No właśnie. Dlatego kuszą inne metody, np. zadawanie pytań w stylu "Dlaczego się nie zaszczepisz? Co wiesz o spisku Gatesa?". W ten sposób można drugą stronę zachęcić do jakiejkolwiek refleksji czy w ogóle dopuszczenia do siebie danego tematu (moc pytania jest
@SKYFander: Inna sprawa, że naukę przedstawia się często jako magiczne odkrycie, coś na rodzaj wiary - "naukowcy" mówią coś i jest to przedstawiane prawie zawsze jako pewnik, niezależnie czy chodzi o astronomię czy dietetykę. Rzadko kiedy mówi się o metodzie naukowej, o tym jak realizowane są badania i że często pojawiają się prace naukowe które są sobie nawzajem przeciwstawne lub jeden jest krytyczny wobec drugiego. Prowadzi to do sytuacji, w której