Wpis z mikrobloga

Dzieci: czy chcecie mieć pieniądze?

JAK oszczędzać? CZY oszczędzać?
„Śpiewać każdy może, czasem lepiej a czasem gorzej” śpiewał nieoceniony Jerzy Stuhr na festiwalu w Opolu (czy wiecie, że było to w 1977 roku? W całkiem innej epoce!). Z oszczędzaniem jest podobnie. Omówimy poszczególne grupy wiekowe w aspekcie dostępności i obrotu gotówki.

W tym odcinku: Dzieci.
Przyjmijmy, że dzieci nie pracują, więc nie zarabiają. Ale pieniądze jakoś dostają.
Najważniejsze jest mocne przekonanie, że można i trzeba oszczędzać. Nawet jeżeli obracamy niewielkimi kwotami. Bo mając do dyspozycji 2 złote tygodniowo, to po roku mamy w ręku ponad 100 pln. Być może dla wielu wyda się to śmieszne. Ale jednak uwierzcie, dla np. 8-latka kwota 100 złotych do samodzielnego wydania, to fajne przeżycie.
A jeżeli trafią się dzieci, które mogą oszczędzać czerocyfrowe kwoty miesięcznie, to tylko zmienia się rząd wielkości. Ale nie idea.

Gotówka.
Większość dzieci dostaje pieniądze. Od rodziców, chrzestnych czy reszty rodziny. Niektóre regularnie (tygodniówki lub miesięczniówki) inne okazyjnie. Jedne po 5 zł, inne po 50.
Różnie to bywa, ale przez małe rączki zdecydowanej większości dzieci jednak jakieś pieniądze przechodzą. Na ogół pod kontrolą rodziców.
Namawiałbym do jak wcześniejszego kształtowania właściwych nawyków. Każdą uzyskaną kwotę wrzucamy do skarbonki. A wariantów dalszego wykorzystania jest wiele. Wszystko zależy od pomysłowości i od stopnia wrażliwości społecznej rodziców.
Można mieć dwie skarbonki. Otrzymane kwoty dzielimy na dwie części. Jedną dysponuje dziecko samodzielnie. Druga służy do oszczędzania długoterminowego, na większe dziecięce potrzeby (duże zabawki, elektronika, gry, telefony, itp., itd.).
Jeżeli jest potrzebny duży sprzęt domowy, który jest używany przez wszystkich (także dziecko), np. meble do dziecięcego pokoju, telewizor czy konsola do gier, można wspólnie dokonać wyboru, ale też wspólnie partycypować (oczywiście w odpowiednich proporcjach). Mniej chodzi o kwoty, bardziej o zasady i nawyki. Wspólne rodzinne rozmowy o wydatkach mogą być cennym doświadczeniem.
Można mieć trzy skarbonki. Tę trzecią przeznaczać na wrzucanie części oszczędności na cele wyższe. Na schronisko dla psów, na uratowanie konia, na szkołę w biednym kraju. Zależnie od zainteresowań i wrażliwości. I np. co pół roku wspólnie z dzieckiem przekazywać te pieniądze (najlepiej z wkładem własnym rodziców) stosownej instytucji.

Konto bankowe.
Polecam pomysł uruchomienia konta natychmiast po urodzeniu dziecka (na jego imię i nazwisko). Na które wpłacają niewielkie kwoty wszyscy bliscy, którzy mogą. Na przykład: rodzice 50 pln, dziadkowie po 30 pln, bliscy krewni po 20 pln. Kwota dowolna, do ustalenia, zależna od statusu i możliwości. Wystarczy stałe comiesięczne zlecenie. I tak przez 18 lat . Wasze pełnoletnie dziecko na pewno będzie Wam wdzięczne.
Oczywiście tym zasobem też trzeba gospodarować. Ja rekomenduję zabezpieczenie przed spadkiem wartości i niewielki zysk. Czyli – po zebraniu większej kwoty - obligacje skarbu państwa. Bo lokowanie pieniędzy dziecka na agresywnych lokatach może zakończyć się krachem na giełdzie i przepadkiem oszczędności. Przykra perspektywa. I raczej mało odpowiedzialne. Jeśli ktoś myśli inaczej, to polecam książki Nassima Nicholasa Taleba. Naprawdę warto.

Nie polecam natomiast konta oszczędnościowego dla dzieci kilkuletnich. Dla ich tygodniówek/miesięczniówek. Idea banku, procentów i pieniędzy wirtualnych raczej jest zbyt abstrakcyjna w wieku 5-9 lat.. Lepsze są skarbonki i fizycznie przepływające przez ręce banknoty i bilon. Można przy okazji uczyć arytmetyki.
Ideą naczelną jest poznanie przez dzieci wartości pieniądza, jego praktycznego znaczenia w życiu, korzyści z oszczędzania, może nawet z procentem składanym. Można zapoznać z domowym budżetem, jako dwoma koszykami: dochodów, ale i wydatków.

Także z innymi ważnymi wartościami, jak dzielenie się i pomoc.
I, kochani rodzice, pamiętajcie, że to nie Wasze pieniądze. Wy tylko pomagacie je rozsądnie zagospodarowywać. Dziecko, niepełnoletnie, jest osobnym bytem, któremu przysługują określone prawa...
Na pewno każdy rodzic jest w stanie zorganizować ten obszar na dziesiątki innych sposobów. Proszę ten tekst traktować bardziej jako źródło inspiracji, niż instrukcję.

A bardziej techniczną analizę możliwości oszczędzania opublikujemy w przyszłym tygodniu.

Powyższy tekst jest częścią serii KASA – A NIE POLITYKA.
Jeśli jesteś zainteresowany kolejnymi wpisami, obserwuj tag: #stowarzyszeniedip

fb: Demokracja i Przedsiębiorczość

#stowarzyszeniedip #dip #polityka #demokracja #wybory #4konserwy #neuropa #polska #prawo #biznes #ekonomia #pieniadze #finanse
#dzieci #rodzicielstwo