Wpis z mikrobloga

@chigcht: Hyperion mistrzostwo (tzn. drugi tom "Upadek Hyperiona" mistrzostwo, sam Hyperion "tylko" ponadprzeciętnie dobry). Dwa kolejne zaś (Endymion, Triumf Endymiona) to troszkę na siłę pisane, za długie i to już nie to, ale i tak warto przeczytać dla uzupełnienia uniwersum i szczególnie dla REWELACYJNEGO zakończenia.

@slapdash Illium i Olimp to tak ostrożnie, tam było (jak dla mnie) wszystkiego za dużo naraz. Autor chciał chyba wcisnąć jak najwięcej do tego świata i
@Pink_Floyd: bylem swiezo po lekturze Iliady, to mi sie ladnie zgralo. No i jakos wole Grekow i Szekspira od Keatsa. A i moravce (moravece?) byly ciekawymi postaciami (i jakos bardziej mi zalezalo zeby sie przekonac co sie im przydarzy niz niektorym z postaci z Hyperiona).
@slapdash: nie, no spoko, dylogia nie jest zła, ale dla mnie, jak napisałem, za dużo w jednym tomie upchane. Wiem, że do gust sporej rzeczy ludzi jednak trafiło. Ale laktura na pewno lekka nie jest, zanim zajarzyłem o co tu tak naprawdę to chodzi to chyba minęło tak z 3/4 tomu pierwszej części.
@Pink_Floyd: ten typ tak ma. W Hyperionie tez bylo troche pomotane. Z drugiej strony obydwa cykle czytslo mi sie żwawiej niż niekończącą sie Drogę Krolow, bo ta sie.ciagnie jak z dupy flak. No i cykle Simmonsa sa skonczone - a na.koniec cyklu Sandersona trzeba bedzie czekać.
@slapdash: być może paradoksalnie w tym nadzieja, bo często w takiej sytuacji notatki autora bierze np. syn albo ghostwriter (vide Tolkien, Herbert, Puzo) i jakoś to łatają. Efekty bywają różne, ale być może to jedyna szansa, aby zobaczyć jak dalej to się miało potoczyć...