Wpis z mikrobloga

#tinder

Miesiąc aż pisania, spotkania, chemia, zostawanie na noc, czynności seksualne i okołoseksualne i czujesz pociąg ogólnie zarówno fizyczny jak i hmm jakby to określić no mega dobrze Ci sie gadka klei

I nagle ona przychodzi i mówi na spotkaniu, że jest #!$%@? po ostatnim związku i w ogóle, bo trwał on 3 lata i jak on jej teraz zadzwonił z życzeniami na urodziny to dopiero uświadomiła jak bardzo ma psyche rozwaloną i, że chciałaby aby nasza relacja została na poziomie przyjacielskim i miałem takie no XD Budujesz coś na kompletnie innych fundamentach i nagle masz je zburzyć i postawić nowe, względnie gorsze

I teraz mircy takie pytanie do was, poszlibyście na taki friendzone czy raczej byście olali sprawe? Ja osobiscie na spotkaniach ciężko mi jest w to w sobie przemóc kiedy siedzisz obok kogoś kto Cie pociąga na każdej sferze, ale nie możesz dotknąć i intensywnie myślisz nad tym co robisz/mówisz, rodzi sie też frustracja, żal, smutek, mix emocji i zamiast sie cieszyć na spotkaniu myśle kiedy ono sie zakończy

I tak wiem to jest działanie przeciw sobie, ale też dawno nie spotkałem takiej dziewczyny co by miała do zaoferowania coś więcej niż seks, ale nwm czy to ma sens, ktoś z was był w podobnej sytuacji? Jeśli tak to jak się ona skończyła?
  • 16
@Th3SuperSaiyan: Pewnie było za dużo spotkań i za mało seksualności/dotyku na tych spotkaniach. Laska jest w miarę pewna jak już zapuścisz pytonga do jaskini. W innym wypadku przyjdzie jakiś były z życzeniami i przestawi lasce emocje tak że mogiła. Widzisz, nawet sama mówi że jest #!$%@? i ma psychę rozwaloną ( ͡° ʖ̯ ͡°) Ja mam taką zasadę że 2-3 randka to już pół żartem pół serio