Wpis z mikrobloga

Właśnie się trochę posprzeczałem o home office z drugą połówką. Szef drugiej połówki rozesłał ankietę na temat tego jak zdaniem pracowników miałby wyglądać powrót do biur i jakie mają zostać wprowadzone środki ostrożności na terenie firmy. Jak wynikało z rozmowy część pracowników chce powrotu już, ale jest też grupa do której zalicza się moja połowa która chce to storpedować i piszą maile do szefa żeby do biura nie wracać.

Mieszkamy na 40 metrach - sypialnia i pokój z kuchnią (aneksem). Od kiedy jest home office pokój z aneksem zamienił się w biuro. Ja pracuję normalnie przez cały okres epidemii. Moja praca odbywa się w systemie równoważnym. Pracuję w różne dni tygodnia o różnych porach również w weekendy i święta. Często mam 12h zmiany więc poza domem jestem czasami po 14h. Do tego dochodzą czasami mi nadgodziny. Wtedy kiedy jestem w pracy druga połowa ma czas dla siebie i na swoją chwilę samotności. Tymczasem kiedy ja mam wolne to nie mam czasu na pobycie samemu (a tego potrzebuję jako introwertyk), wyciszenie się i wsłuchanie się w siebie. Mało tego od 9 - 17 nie ma możliwości na swobodne bycie w domu. Co chwila ktoś dzwoni więc wtedy mam być absolutnie cicho. Przynajmniej raz dziennie jakieś spotkania na wideo czacie a to z klientem, a to z szefem - wówczas również cisza absolutna i najlepiej żebym przypadkiem nie wskoczył gdzieś w kadr. Muszę wysłuchiwać jakiś "pierdół" które w stopniu żadnym mnie nie interesują. Non stop jakieś komentowanie i opowiadanie o pracy, że ktoś nie odpisał na maila, że formuła w excelu nie działa, że klient to, a szef tamto - zaczynam żyć życiem firmy w której nie pracuję. Czym innym jest posłuchać drugiej strony jak wróci z pracy co tam się działo, doradzić, pocieszyć i zacząć żyć własnym życiem... a czym innym zacząć być mimowolnym uczestnikiem tego.

Pokłóciliśmy się o to że ja uważam iż powinni wrócić względnie szybko do biur, a druga strona ma zupełnie inne zdanie i... kompletnie nie rozumie moich argumentów. Wytłumaczyłem że to nie chodzi o to że mi przeszkadza, że nic nie zmieniło się w kwestii uczuć itp. - bo o to też zostałem oskarżony xD Powiedziałem że gdybyśmy mieli duży dom albo duże mieszkanie - to ok, wydzieliłoby się osobne pomieszczenie na biuro... no ale nie w praktycznie "kawalerce". Oczywiście dostało się też kolegom co chcą wracać do biura, no bo przecież ten home office to taki cudowny jest xD Na nic zdało się moje tłumaczenie że zapewne mają podobne rozterki do moich. Jak dochodzą dzieci i zwierzęta to mogą mieć jeszcze mniej kolorową atmosferę i ich bliscy... mogą być jeszcze bardziej zmęczeni ode mnie...

No to się wygadałem ;) Ufff...

#zwiazki #homeoffice #praca #epidemia #koronawirus #zalesie
  • 4
współczuje, wiem jak to jest być introwertykiem i nie mieć swojego kąta do wyciszenia się i odpoczynku. Ja uciekałam na spacer, szukać ciszy na zewnątrz. Facet pracował zdalnie a wynajmowaliśmy pokój, wytrzymałam tak pół roku, teraz mamy osobne pokoje i jest o niebo lepiej