Wpis z mikrobloga

Obudziłem się, mam perfidne myśli, więc coś napiszę.

Też tak macie, że większe miasto wydawało się Wam szansą, możliwością wybawienia, a okazało się, że wcale tak nie jest, że to mrzonka, cierpicie bardziej albo tak samo? Pamiętam jak trafiłem do miasta, studia, na początku było fajnie, tak niecały rok, wszystko nowe, bodźce. Z każdym rokiem coraz gorzej, nieudane nieudolne próby relacji, samotność, wszędzie ci ludzie, którzy #!$%@?ą samym swoim byciem, rozczarowanie, zastanawianie się "jeżeli tyle tu osób to dlaczego ja #!$%@? nie mogę kogoś poznać?".

Teraz od dłuższego czasu jestem w domu, bardzo mała mieścina, utknąłem tutaj, nie ma tu co robić z życiem, tęsknię za tym, żeby coś się działo, samotność tu jest innego typu, bo mało ludzi wszędzie, ale czasem to boli mocniej, bo nie masz nawet minimalnej nadziei, że kogoś spotkasz, jakkolwiek. No więc tu siedzę, boję się ruszyć cokolwiek, nie wiem jak, czuję się jak w celi, gdzie by mnie nie było jest źle. Zadupia są okropne, niektórzy z Was to znają, wrzucacie zdjęcia z jazdy rowerem, rozumiem to, to jest czasem straszne, nie widzieć perspektywy żadnej.

Prawda jest taka, że nieważne gdzie, a ważne z kim. Jak Niemen śpiewał "jednego serca, tak mało mi trzeba, a jednak widzę, że żądam za wiele". Dokładnie. Jak masz kogoś albo nawet chce Ci się o kogoś starać, czujesz szansę to nagle jakbyś miał skrzydła. Robisz rzeczy, których byś sam nie zrobił, możesz się przemóc, starać dla kogoś. Bycie z kimś to wielkie wsparcie, najbardziej z pożądanych ludzkich pragnień, bliskość napędza, rozwija nas, czyni lepszym człowiekiem. Relacje mogą być zbawieniem, mogą sprawić, że zaczniesz być milion razy lepszą wersją siebie. Taka jest prawda, wszyscy pragną miłości i to normalne. Gdybym kogoś miał, mógłbym zamieszkać nawet w szałasie, albo wyjechać na drugi koniec Polski, obojętne mi to zupełnie.. sam juz nie umiem funkcjonować czerpiąc radość z życia, za dużo ran, za dużo grania moimi emocjami, zranienia.

Jest taka piosenka, piękna bardzo, Voo Voo - Gdybym. Podmiot liryczny śpiewa, że gdyby był teraz dzieckiem to mógłby tylko śnić o swojej żonie, że to wszystko jest wielki szczęściem i jakiż sprawił to Bóg. Zawsze jak tego słucham to nie mogę powstrzymać łez, z muzyki, tekstu, z tego, że tak mi brakuje tego o czym tam mowa. Jest jeszcze utwór tego zespołu pt "Kim bym był", gdzie Waglewski się zastanawia kim byłby teraz gdyby na niego wtedy jego przyszła żona nie spojrzała tak czule, pewnie by się szlajał po barach i nie chciałoby mu się żyć.

Pamiętam momenty kiedy zależało mi na kimś, starałem się o kogoś, potrafiłem robić rzeczy, którychsam ze sobą, dla siebie, bym nie zrobił, dostawałem odwagi, siły, chęci. Wwszystko jak krew w piach, tak czy siak. Nie bez powodu mówi się, że za każdym wpływowym mężczyzna stoi kobieta.

Nie mam siły na nic. Beznadzieja.

#depresja #przegryw #zwiazki #gownowpis #muzyka
budep - Obudziłem się, mam perfidne myśli, więc coś napiszę. 

Też tak macie, że wi...
  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach