Wpis z mikrobloga

"Kolorowy Slajd"

Było to latem chociaż wtedy było to też w czasach stanu wojennego. W mieście panoszyły się oddziały psiarskich z Milicji Obywatelskiej a szwadrony Ludowego Wojska Polskiego przeczesywały każdą ulicę zaś wojskowi siedzieli w czołgach i innych pojazdach wojskowych. Ulice były szare, brudne i nasiąknięte smutkiem, w sklepach nie licząc sklepów dewizowych był dość dokuczliwy deficyt żywności i artykułów codziennego użytku, czuć było typową starczą przaśność charakterystyczną dla krajów Bloku Wschodniego w tym naszego a w czasie meczy Polaków na Mundialu w Hiszpanii ulice wręcz opustoszały niczym po wojnie lub jakieś zarazie.
Ludzie pouciekali do domów siedząc potem przed telewizorem i oglądali poczynania polskich orłów. Koniec końców Polacy zajęli trzecie miejsce a ludzie byli niezwykle szczęśliwi niemalże tak samo jak 8 lat wcześniej gdy Polacy osiągnęli ten sam wynik i to po raz pierwszy. Ale co ja wam będę pierdzielił o piłce nożnej jak ja mam coś znacznie ciekawszego do opowiedzenia. Wówczas byłem młodym mężczyzną choć imienia ani też wieku ani koloru oczu, koloru włosów nikomu nie zdradzę. Powiem tylko że byłem ochroniarzem w pewnym nocnym klubie w jednym z trzech miast pewnej aglomeracji na Wybrzeżu. Lokal mieścił się nad morzem, wewnątrz jego było pełno dzieł sztuki, meble których próżno było ujrzeć w zwykłych domach, scena i kilka barów których nie zliczę. Widziałem morze i molo przez przeszkloną ścianę. Nie pamiętam w której części ale właśnie w któreś było drzewo którego korona wystawała ponad dach. Byłem tam ochroniarzem i nie pozwalałem by osoby które tu nie pasowały nie mogły wejść grzecznie bądź siła a byłem dość stanowczy. Tym bardziej że kupno jednego drinka czy innej gorzały stamtąd daleko przekraczał przeciętne wynagrodzenie robotniczego szaraczka. W tym przybytku który należy do jakiegoś tam magistra lwią część bywalców tego baru stanowili celebryci, artyści, muzycy, partyjniacy, cinkciarze, ubecy, zamożni cudzoziemcy czy marynarze z Szwecji bądź Danii. Tam też były prostytutki i jacyś szemrani ludzie o pewnych niemoralnych skłonnościach.
Pewnego wieczoru właśnie w tym okresie o którym mówiłem wcześniej byłem ochroniarzem i wtedy zauważyłem pewną dziewczynę w krótkich szortach, długich imbirowych włosach i makijażem na twarzy którym polegał na że usta są pomalowane zaś kąciki jej oczu są pomalowane tak aby wydawały się że są mniejsze. Jasna jej cera i piwne oczy robiły swoje. Ja dostałem okrutnego wzwodu. Oczywiście mojego zainteresowania nią nie ujawniałem zbytnio bo byłem w robocie. W dotychczasowym stażu mojej pracy w tym miejscu widziałem wiele dziewczyn ładnych lub mniej albo po prostu zrobionych na takie by wyglądać na ładne tak czy siak mnie się naprawdę spodobała. Domyślałem się czym się ona para z racji jej ubioru. W pewnej chwili do baru przybył pewien zamożny o oliwkowej cerze mężczyzna w średnim wieku w turbanie i z brodą zapewne szejk z jakiegoś muzułmańskiego kraju lub jakiś magnat naftowy. Czuć od niego było bogactwo i przepych. Popijał pewien niezwykle drogi alkohol podobny do Whisky popijając niewiele później colą. Rozmawiał z różnymi ludźmi a ta dziewczyna na którą się gapiłem rozmawiała z innym mężczyzną który potem jej zapłacił dolarami a następnie ona dla niego tańczyła. Po chwili on czyli ten szejk podszedł do niej. W tym samym czasie koncert grał pewien zespół z kilkoma Murzynami a kelner który szedł z menu na coś zaczął cierpieć bo nagle zgiął się wpół. Byłem tego świadkiem. Zaś ta laska szła z tym Arabusem do toalety i wtedy domyśliłem się że zrobią to co zwykle robią prostytutki. A że on nadziany to tym bardziej prawdopodobne będzie że ona odda się jemu. Zaś w pewnym momencie odjechał spod baru będący cały w złocie samochód z Zachodnich Niemiec należący do jakiegoś zachodniego oligarchy lub jakiegoś handlarza narkotyków wiem natomiast że to auto w 100% nie było pojazdem muzułmanina. W pewnym momencie podszedłem do barmana uprzedzając go że muszę do kibla. -Marek, ja na chwilę pójdę do kibla. Niedługo wrócę. powiedziałem do niego a on zaś na to odpowiedział mi -Dobra, tylko szybko.
Przyznam się że bardzo często lubię patrzeć jak ktoś robi te cielesne świństwa w kabinie toalety. I gdy odlewałem się to przez dziurkę w kabinie widziałem jak za tak zwany "kolorowy slajd" zapłaciła ciałem rozbierając się podniecając coraz bardziej mnie i rzeczonego bogacza. Ja jakiś czas temu zrobiłem małą dziurkę żeby zobaczyć w tej kabinie ten zwierzęcy akt a bardzo często to się działo w tejże kabinie. Ona znaczy ta ruda ćma stopniowo zbliżała się do jego "świecy' i była pod-jarana a przynajmniej udawała że jest podjarana. Z jednej strony czułem ból dupy bo wolałbym żeby zabawiała się moją "świecą" lecz z drugiej strony patrząc na nią i na to co czyni to nawet i dobrze że tak zrobiła bo pokazała wyraźnie że na żonę i matkę się nie nadaje bo jest dziwką i nie oszukujmy się. Choroby weneryczne są niemalże pewne w jej przypadku. Potem skończyłem się odlewać. Oni po tym akcie wyszli a ja w swojej kabinie spuściłem wodę w kiblu i wróciłem na miejsce czyli do bycia ochroniarzem.
Co było dalej? Nie wiem poza faktem że kilku gości popiło ówczesnej nocy i potem musiałem ich siłą wyprosić z lokalu. Jak z kolei jeszcze przez blisko 12 lat przed i po upadku komuny robiłem w tym klubie ale potem pomyślałem i rzuciłem robotę bo było coraz więcej przestępczego odpadu i coraz bardziej kręcili się wszelkiej maści gangsterzy lub szefowie gangów. Więcej można by było opowiedzieć lecz to nie wystarczyłoby na opowiedzenie tego co się działo w opuszczonym barze. Upadłego już na amen baru. Znanego szerzej jako Maxim w Orłowie. A co do tej laski to nie wiem jak skończyła. Może się zaćpała a może znalazła jakiegoś naiwniaka jako męża. Jemu współczuję jeśli ma choroby weneryczne bo pewne jest że od niej się ich nabawił. Ja natomiast miałem żonę i trójkę dzieci. Teraz jestem wdowcem ale mam trójkę dzieci i jednego wnuka. I tak to właśnie wyglądało u Maxima. Co widziałem to moje i nikt nie zdoła mi tych wspomnień odebrać.

#pasta #mscislaw #gownowpis