2013, Amsterdam, ogród zoologiczny Artis, strętwa (nazywana często błędnie węgorzem elektrycznym) z obrzękiem brzucha, pod narkozą. Marno Wolters, specjalista chirurgii weterynaryjnej, przeprowadza właśnie jedną z najbardziej niesamowitych i zarazem niebezpiecznych operacji w dziejach medycyny. Uśpienie półtorametrowej ryby było absolutnie nieodzowne – zaniepokojona chętnie razi prądem o napięciu sześciuset wolt, co byłoby śmiertelnie niebezpieczne, zarówno dla operującej ekipy, jak i dla niej samej (każdy taki atak jest bardzo kosztowny energetycznie). Pysk ryby jest bez przerwy polewany przez rurkę wodą z rozpuszczonym środkiem znieczulającym. Te wszystkie zabiegi umożliwią wycięcie tkanki z guza do dalszych badań. Później nacięcie trzeba ponownie zszyć rozpuszczającą się nicą, której szwy wytrzymają jednak przynajmniej sześć tygodni, kilka razy dłużej niż o u zwierząt ciepłokrwistych, których rany goją się o wiele szybciej. Niestety pooperacyjna diagnoza nie daje żadnej nadziei – rozległy nowotwór trzustki z przerzutami na wątrobę i śledzionę.
@Phillippus: w jakimś programie kulinarnym słyszałem, że koleś stwierdził, że nigdy nie je mózgów innych zwierząt bo boi się chorób. Fobia czy na fakcie coś może być?
@mysz0n: Choroba Creutzfeldta-Jakoba, wywoływana przez priony - białkowe czynniki występujące m. in. właśnie w mózgu krów chorych na Chorobę Szalonych Krów.
@Red_u: z ta elektrycznoscia to mit ten aligator z pewnoscia nie umarl (no chyba, ze mial problemy kardiologiczne), tak samo taka stretwa nie zabila by doroslego zdrowego czlowieka
#historiajednejfotografii
#gruparatowaniapoziomu
#zwierzaczki
#biologia
Komentarz usunięty przez autora