Wpis z mikrobloga

  • 312
@ponurysmieszek: W latach 2005-2008 mieszkaliśmy przez chwilę z rodzicami w Stanach, z tego rok (ostatni) w Nowym Jorku u mojej cioci. Ciocia miała 3-letnią córkę (moją kuzynkę) i tak się jakoś złożyło, że często się nią zajmowałem. Miała to być niby szkoła języka dla mnie (dzieciak oczywiście mówił po angielsku), tak naprawdę oczywiście znaleźli sobie darmową nianię.

Pewnego razu dostałem zadanie zabrania kuzynki do fryzjera. No to siedzę w poczekalni (salon
@ponurysmieszek: jeżeli to na prawdę jego słowa, to ma bardzo duzo racji.
Musisz najpierw czuć się dobrze sam ze sobą. Potrafić czerpać przyjemność z samotnego życia, z realizacji własnych celów i pragnień. Dopiero wtedy dołączasz do swojej drogi drugą osobę, by sie z nią tą radością dzielić.
Relacja zbudowana po to by szukać w kimś szczęścia, które ma być twoją jedyną radością - to jak igranie z ogniem. Niby związek da