Aktywne Wpisy
![](https://wykop.pl/cdn/c3397992/zeemzy_ZiavWHDKVz,q60.jpg)
zeemzy +117
![](https://wykop.pl/cdn/c3397992/Feniks_Alfa_B6WrDlYy2m,q60.jpg)
Feniks_Alfa +20
Nawiązując do dzisiejszego wpisu @socucius
Wstyd mi za tzw. manosferę, tak ogólnie. #redpill zdominowany przez kołperskich dziadersów, #blackpill zdominowany przez fetyszystów murzyńskich fallusów. Jedni i drudzy walą konia do memów ukazujących kobiety, a zwłaszcza tzw. #p0lka jako głupie c00rwiska, a jednocześnie sami są ewidentnymi niedorozwojami - wystarczy popatrzeć na ich posty i komentarze.
Oczywiście bywały i są wartościowe wyjątki, ludzie 1 na 1000, którzy starali się wnieść iskrę rozumu między pillowe małpy.
Wstyd mi za tzw. manosferę, tak ogólnie. #redpill zdominowany przez kołperskich dziadersów, #blackpill zdominowany przez fetyszystów murzyńskich fallusów. Jedni i drudzy walą konia do memów ukazujących kobiety, a zwłaszcza tzw. #p0lka jako głupie c00rwiska, a jednocześnie sami są ewidentnymi niedorozwojami - wystarczy popatrzeć na ich posty i komentarze.
Oczywiście bywały i są wartościowe wyjątki, ludzie 1 na 1000, którzy starali się wnieść iskrę rozumu między pillowe małpy.
![](https://wykop.pl/cdn/c3201142/93965d59fc0236a468c6b75cf95b648a874ab0c2d9caf90503d23f16e9616b5a,w150.jpg?author=Feniks_Alfa&auth=9da1eddca4185368b385c5d8aef65964)
''Jeśli dostawałeś list z domu, to było coś. To zawsze podnosiło morale. (...) Jednak czasem nie trzeba było czytać listów, by wiedzieć, że u któregoś z żołnierzy jest coś nie tak w domu. Milczał, nie czytał w grupie, szedł do lasu, samemu przeczytać. Najpewniej dostał list ''drogi Johnie'' '' - James Philips, 313. batalion artylerii, 80. DP
Listy i paczki z domu były ważnym ''wzbogacaczem'' frontowego życia - brak telefonów i innych środków komunikacji uzależniał żołnierzy od listów z domu. W USA zachęcano rodziny żołnierzy, by pisały maksymalnie często.
Jednak nie zawsze listy przynosiły dobre wiadomości.
Jeden z moich II-wojennych idoli, porucznik George Wilson z 22. pułku piechoty 4. Dywizji, w swoich fantastycznych wspomnieniach ''If you survive...'' napisał:
''Wrzasnąłem do jednego z sierżantów, żeby się pospieszył i wyprowadził stamtąd swoich ludzi. Ten, z niewiadomego powodu wstał na otwartej przestrzeni i natychmiast został skoszony przez niemiecki peem, niewielki pistolet maszynowy, który strzelał tak szybko, że brzmiało to jak ''br-r-r-r-ip''.
Moim zdaniem winę za tę rażącą nieostrożność, która spowodowała śmierć sierżanta, ponosiła jego dziewczyna. Poprzedniego dnia pokazał mi list "Drogi Johnie'', który od niej otrzymał. Był to najpodlejszy i najbardziej okrutny list, jaki kiedykolwiek czytałem. Koszmarnie przygnębił chłopaka. Pochodził z południa. Ta mała dziwka napisała mu, że sypia z Murzynem, który jest dwa razy lepszy niż kiedykolwiek udało się to jemu, sierżantowi Hesterowi.''
W czasie II WŚ po raz pierwszy zaczęło dochodzić do zjawiska ''Dear John letters'', głównie w armii amerykańskiej. Sama geneza nazwy wywodzi się jeszcze z 1864 r. z powieści ''Can you forgive her?''.
Były to listy, wysyłane przez dziewczyny do ich chłopaków, przebywających najczęściej za Oceanem, informujące o zerwaniu. Dziewczyny najczęściej tłumaczyły to zbyt długim oczekiwaniem, niepewnością co do przyszłości, albo po prostu poróżnieniem się. Zjawisko to było jednak powszechne, zaś dziewczyny przebywające w Stanach, wolały związać się z mężczyznami, którzy uniknęli poboru, lub stacjonowali w USA.
Poniżej przetłumaczony autentyczny list z 1943 r.:
''Nie wiem, jak ci to powiedzieć, ale musisz wiedzieć! Poznałam naprawdę miłego chłopaka, jeździ niebieskim Fordem Convertible. Zabiera mnie na tańce i jest prawdziwym gentlemanem. Nie wiem, co może przynieść przyszłość, więc jedynym wyjściem jest zwrócić ci pierścionek i zdjęcie. Nie chcę cię skrzywdzić! Wiem, że na pewno poznasz wspaniałą dziewczynę, kiedy ta straszna wojna się skończy! Miej dobre życie i proszę, nie znienawidź mnie.''
Sprawa była i jest nadal bardzo intymna i wstydliwa. Na żołnierzy działało to niszczycielsko. Zdarzały się przypadki samobójstw.
Zjawisko to nie zaniknęło po II WŚ i istnieje po dziś dzień. ''Dear John letter'' jest m.in. jednym z motywów przewodnich filmu ''Zabójca Rosemary''.
Ogłoszenie: zawieszam na parę dni stronę z różnych przyczyn osobistych.
Autor postu: II wojna światowa w kolorze
#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #zdjeciazwojny
poza tym, nie nazywam siebie (jeszcze) redpillowcem, tylko widząc niektóre rzeczy (także ze swojego życia) coraz bardziej się ku temu skłaniam
tylko i aż tyle
@KRISSVector:
1. Nie "mówicie", bo widać, że to co piszę czytasz wybiórczo (bo powiedziałem, że nie jestem redpillowcem tylko się nim powoli chyba staję)
2. No to widzisz. Jednak redpillowcy się różnią czymś od feministek. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Dopełniają się idealnie. Gdyby redpillowiec spotkał feministkę i się zakochał, stworzyliby namiętny, ognisty związek.
Komentarz usunięty przez autora
@Mleko_O: mógłbyś coś więcej napisać? Jakie były inne powody poza tymi listami?
@KRISSVector
You made my day
@zarowka12 Bardzo zły system uzupełnień skutkujący długim przebywaniem jednostek w boju i potężnym zmęczeniem psychicznym żołnierzy
To już wtedy puszczały sie z murzynami? Myślałem że był rasizm i w ogóle