Aktywne Wpisy
Ksiega_dusz +144
Mam w pracy analityczkę na stanowisku „Analityk Systemowy”. Oczywiście przebranżowiona w czasach ssania i gdzie brano do IT każdego kto miał puls i umiał powiedzieć słowo „JSON”. Jest po „europeistyce”. Była też na Erasmus, podczas gdy ja waliłem konia z depresji (żadna mnie nie chciała) i uczyłem się po nocach na kolokwium z języka C.
Zarabia coś koło 14-15k brutto na UoP, stażu ma 5 lat. Zarabia niewiele mniej ode mnie, bo ja mam 19k brutto na UoP jako programista Java z 7 latami expa.
Do czego pije? Przeglądałem ofertę pracy w mojej firmie na Analityka Systemowego i w wymaganiach jest jasno napisane że umiejętność SQL’a, znajomość REST API, umiejętność modelowania BPMN czy UML. Wspomaganie procesu wytwarzania oprogramowania.
Pracuje
Zarabia coś koło 14-15k brutto na UoP, stażu ma 5 lat. Zarabia niewiele mniej ode mnie, bo ja mam 19k brutto na UoP jako programista Java z 7 latami expa.
Do czego pije? Przeglądałem ofertę pracy w mojej firmie na Analityka Systemowego i w wymaganiach jest jasno napisane że umiejętność SQL’a, znajomość REST API, umiejętność modelowania BPMN czy UML. Wspomaganie procesu wytwarzania oprogramowania.
Pracuje
WielkiNos +233
''Jeśli dostawałeś list z domu, to było coś. To zawsze podnosiło morale. (...) Jednak czasem nie trzeba było czytać listów, by wiedzieć, że u któregoś z żołnierzy jest coś nie tak w domu. Milczał, nie czytał w grupie, szedł do lasu, samemu przeczytać. Najpewniej dostał list ''drogi Johnie'' '' - James Philips, 313. batalion artylerii, 80. DP
Listy i paczki z domu były ważnym ''wzbogacaczem'' frontowego życia - brak telefonów i innych środków komunikacji uzależniał żołnierzy od listów z domu. W USA zachęcano rodziny żołnierzy, by pisały maksymalnie często.
Jednak nie zawsze listy przynosiły dobre wiadomości.
Jeden z moich II-wojennych idoli, porucznik George Wilson z 22. pułku piechoty 4. Dywizji, w swoich fantastycznych wspomnieniach ''If you survive...'' napisał:
''Wrzasnąłem do jednego z sierżantów, żeby się pospieszył i wyprowadził stamtąd swoich ludzi. Ten, z niewiadomego powodu wstał na otwartej przestrzeni i natychmiast został skoszony przez niemiecki peem, niewielki pistolet maszynowy, który strzelał tak szybko, że brzmiało to jak ''br-r-r-r-ip''.
Moim zdaniem winę za tę rażącą nieostrożność, która spowodowała śmierć sierżanta, ponosiła jego dziewczyna. Poprzedniego dnia pokazał mi list "Drogi Johnie'', który od niej otrzymał. Był to najpodlejszy i najbardziej okrutny list, jaki kiedykolwiek czytałem. Koszmarnie przygnębił chłopaka. Pochodził z południa. Ta mała dziwka napisała mu, że sypia z Murzynem, który jest dwa razy lepszy niż kiedykolwiek udało się to jemu, sierżantowi Hesterowi.''
W czasie II WŚ po raz pierwszy zaczęło dochodzić do zjawiska ''Dear John letters'', głównie w armii amerykańskiej. Sama geneza nazwy wywodzi się jeszcze z 1864 r. z powieści ''Can you forgive her?''.
Były to listy, wysyłane przez dziewczyny do ich chłopaków, przebywających najczęściej za Oceanem, informujące o zerwaniu. Dziewczyny najczęściej tłumaczyły to zbyt długim oczekiwaniem, niepewnością co do przyszłości, albo po prostu poróżnieniem się. Zjawisko to było jednak powszechne, zaś dziewczyny przebywające w Stanach, wolały związać się z mężczyznami, którzy uniknęli poboru, lub stacjonowali w USA.
Poniżej przetłumaczony autentyczny list z 1943 r.:
''Nie wiem, jak ci to powiedzieć, ale musisz wiedzieć! Poznałam naprawdę miłego chłopaka, jeździ niebieskim Fordem Convertible. Zabiera mnie na tańce i jest prawdziwym gentlemanem. Nie wiem, co może przynieść przyszłość, więc jedynym wyjściem jest zwrócić ci pierścionek i zdjęcie. Nie chcę cię skrzywdzić! Wiem, że na pewno poznasz wspaniałą dziewczynę, kiedy ta straszna wojna się skończy! Miej dobre życie i proszę, nie znienawidź mnie.''
Sprawa była i jest nadal bardzo intymna i wstydliwa. Na żołnierzy działało to niszczycielsko. Zdarzały się przypadki samobójstw.
Zjawisko to nie zaniknęło po II WŚ i istnieje po dziś dzień. ''Dear John letter'' jest m.in. jednym z motywów przewodnich filmu ''Zabójca Rosemary''.
Ogłoszenie: zawieszam na parę dni stronę z różnych przyczyn osobistych.
Autor postu: II wojna światowa w kolorze
#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #zdjeciazwojny
No ja nadal się tak czuję. ( ͡° ʖ̯ ͡°)
@Mleko_O: Mój tata dostawał listy całe białe z adnotacją "ocenzurowano", w drugą stronę też takie dochodziły. Tak było by lepiej.
Tutaj jestem mniej kulturalny, bo taki wymóg tego portalu i efekt anonimizacji ( ͡° ͜ʖ ͡°)
A nie, przepraszam, on zaspokaja potrzeby ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Mleko_O fajny wpis, szkoda ze w komentarzach musialo wylac szambo
Zegz zabawa wydział prawa xD
Akurat wczoraj współlokator to wypowiedział. Równie dobrze, takie hasło mogłoby przyświecać jakiejś polibudzie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Z jednej strony to zrozumiałe (biologia), ale z drugiej - jaką, pardon moi, #!$%@?ą trzeba być, żeby szukać sobie bolca wśród dekowników, kiedy twój chłopak
Wszystkie takie akcje