Wpis z mikrobloga

via Wykop Mobilny (Android)
  • 5
Poprzedni wpis przepadl prawie bez odezwu, wiec wrzucam jeszcze raz.

Jako, że bezrobocie motzsno, podjąłem się nowej pracy jako kasjer w jednej z największych sieci hipermarketów. Obiekt gigantyczny. Zatrudnia zewnętrzna firma, rekrutacja to jeden telefon i wpadaj anon na dzień próbny, koledzy cię wszystkiego nauczą. Temat gównoprac i ludzi tam pracujących będę jeszcze szeroko poruszał, ale teraz skupię się tylko na tym konkretnym przypadku.
Po dotarciu na miejsce, wpisaniu się u ochrony na wejściu i odebraniu pieniędzy ze skarbca (zwał jak zwał, miejsca skąd wszyscy kasjerzy biorą kasiutę do wydawania na start) znalazłem się na swoim stanowisku pracy. W tym przypadku o dziwo współpracownicy okazali się w porządku, wszystko ładnie mi pokazywali i można powiedzieć, że swój pierwszy dzień zakończyłem sukcesem.
Chamstwo zaczęło się, kiedy to na koniec nie najlżejszej zmiany wróciłem do skarbca, celem rozliczenia utargu i oddania zawartości kasy. Wbijam do tego pomieszczenia drugi raz w życiu, a osoba odpowiedzialna za rozliczanie kasjerów - swoista królowa sejfu - w średnim wieku baba lat około 55, w swym służbowym uniformie symbolizującym wyższość w hierarchii tej korporacyjnej machiny, zaczyna mi tłumaczyć co mam robić. Do tego pojemnika wrzucasz bilon, tu wkładasz banknoty, grupujesz, wkładasz do tych kopert, podpisujesz. Proste, ale tłumaczy to w sposób chamski. Jak czegoś nie zauważysz (bo jesteś tu pierwszy raz i dopiero się uczysz) - zaraz ci to wytyka. "Tu kliknij, źle, co robisz", no ten klimat. Trzy dychy na karku, a zaczyna się przypominać podstawówka i tego typu pyskówki nauczycieli. Rozliczenie wymagało sporo biurokracji. Do podpisania kilka kopert, jakieś druczki, papiery, a w pomieszczeniu #!$%@? ani jednego długopisu! Widząc, że nie mam jak wypisać tych dokumentów baba zaczyna mi wykład, że jak to ja przychodzę do pracy BEZ PODSTAWOWEGO NARZĘDZIA PRACY KASJERA?! Oczywiście, gdybym wiedział, że takiego giganta nie stać na postawienie pojemnika z długopisami w miejscu, gdzie codziennie wypisuje się setki takich dokumentów, to pewnie wziąłbym coś z domu, ale raczej nikt zazwyczaj nie nosi go ze sobą w kieszeni, a o konieczności jego posiadania nikt mnie nie poinformował. Tak więc widzę jej satysfakcję na twarzy, że mogła mi #!$%@?ć, pokazała kto tu jest górą, a ja biedny anon i do tego debil stoję zmieszany i nie wiem co powiedzieć . Ja oczywiście grzecznie, jak wychowany człowiek wykazuje skruchę, w stylu nie bij szefie, nie wiedziałem, a w myślach zastanawiam się skąd biorą się tacy ludzie (no i dlaczego w takim miejscu nie ma publicznie dostępnych długopisów xD - to jakby otworzyć punkt xero, ale nigdy nie ma w nim papieru). Baba nie miła w #!$%@? od samego początku, stara ci się pokazać, jak bardzo jesteś głupi. Każdy przecież najpierw się uczy i niemożliwym było by niezadawanie pytań robiąc coś pierwszy raz. No ale nie, u nas masz mieć wiedzę jak pracownik z rocznym stażem, nawet jeśli dopiero co zacząłeś I #!$%@?. Inaczej grażyna od rozliczeń cię dojedzie i udowodni jak mało jesteś wart, chociaż gówno do ciebie ma bo nie jest żadnym twoim przełożonym, a tylko ma cię rozliczyć i elo. No ale trzeba się jakoś dowartościować... I tak pomimo, że przez cały dzień pracy czułem, że mi się nawet podoba, to skończyłem go z #!$%@? niesmakiem. Wiem też, że to dopiero początek, a z owym babsztylem będę miał jeszcze niejedną przeprawę, gdyż to taki typ człowieka który zamiast normalnie się zachować i pomóc nowemu pracownikowi, będzie starał się go za wszelką cenę dojechać.
Niestety nie jest to pierwszy raz, gdy taki twór staje na mej drodze, jednak o tym w innych wpisach. Tymczasem zapraszam do dyskusji i przedstawiania swoich historii bądź anegdot.

#pracbaza #takbylo #smutnazaba ##!$%@? #brainlet
  • 2
@majkel_bialkov trzeba było jej to powiedzieć

"Oczywiście, gdybym wiedział, że takiego giganta nie stać na postawienie pojemnika z długopisami w miejscu, gdzie codziennie wypisuje się setki takich dokumentów, to pewnie wziąłbym coś z domu, ale raczej nikt zazwyczaj nie nosi go ze sobą w kieszeni, a o konieczności jego posiadania nikt mnie nie poinformował."