Wpis z mikrobloga

6174175 - 750 = 6173425

Dziś pewnie wyjdzie dłuższy wpis, za co przepraszam, ale cóż. Zacząć wypadało by od tego, że taki kawał trochę tutaj bardzo pasuje do początku opowieści z wczorajszego wypadu na basen:
Facet z depresją chce popełnić samobójstwo.

Wiesza linę na gałęzi drzewa, które rośnie nad jeziorem i zakłada ją sobie na szyję.
Nagle gałąź pęka i facet ląduje w jeziorze.
Macha rękami łyka wodę, ale wychodzi wreszcie na brzeg i mówi:
- No żesz k**wa mać przez to wieszanie byłbym się utopił!

Co to ma wspólnego ze mną? Trochę ma, bo przez to pływanie to bym nie biegał. Może dodam, że w sobotę planowałem tak po cichu zakończyć rok z nową życiówką na 10km biegu, albo chociaż się do niej zbliżyć. Od 11 listopada i tamtego biegu, miesiąc treningu, ciekaw byłem czy się uda na weekendowych zawodach coś wywalczyć. No i teraz co następuje?
Tutaj spróbuję już się streścić, basen od jakiegoś czasu towarzyszy w moim planie tygodniowym (właściwie 2x basen), i jak to ja uparciuch, próbuję szukam, trenuję, by to moje "Nie tonięcie" wyglądało bardziej jak pływanie.

W tym przypadku pracowałem nad pracą nóg w, a co ładnie to brzmi niż żabka, stylu klasycznym! A,że człowiek kulturalny, nie chce przeszkadzać przy tym innym trzymałem się bardzo prawej strony tuż przy tych bojkach oddzielających tory, no i ćwiczę te nogi, coraz to mocniej, aż na jakimś 24tej długości (może 25 z tego wszystkiego już nie wiem) jak nie przypieprzyłem w ten plastik, ból przeszył całą stopę - i mówię pobiegane...
Trochę przeszedł ból jeszcze będąc na basenie, lecz już mi tak się odechciało pływania, dokończyłem d0 30 długości już tak asekuracyjnie, i sauna + Jacuzzi tym razem dłużej.
W domu kontrola - 2 paluchy skrajne prawe w prawej stopie czerwone i opuchnięte, nie jest dobrze, ale ból do zniesienia co prawda, grubo maści i cóż, jutro (czyli dziś) - spróbuje potruchtać i zobaczę jak jest. Już się wydawało by,że gorzej być nie może - a jakże, może! W domu różowy wczoraj już 38* gorączki itd. a dziś ja do tego wszystkiego czuję się jak wrak - pewnie mnie też to złapie. I pewnie jutro rozbierze do końca, by w sobotę nie być w pełni sił. Nosz kur...

Tak czy siak, miłego, i lepszego niż mój dnia Wam życzę!


#plywajzwykopem #ruszmiasto

Wpis dodany za pomocą tego skryptu

  • 6
@tomekkp: łączę się w bólu, ilekroć przypieprzę przy żabce prawą stopą w te separatory to zastanawiam się, czy woda za mną nie jest czerwona... Oni to kuźwa z papieru ściernego robią chyba ( ͠° °)

A ja chwilowo się na pływaniu skupiam, bo mi się coś ze stopą popsuło... (,)
@tomekkp: Pechowo na maxa :/ Okłady z lodu naparzaj. Identyczny przypadek zdarzył mi się kiedyś - też kultura mnie poniosła i przypieprzyłem w "koraliki" - bardziej rozciąłem, niż zbiłem. A odnośnie żabki i techniki - kilka lat temu nad tym pracowałem i po pewnym czasie (nie jest wcale łatwo) udało mi się poprawić ekonomikę pływania. Jakby to zobrazować - obecnie zajmuję o 1/3 mniej szerokości toru, niż wcześniej - mam na
@esuwir: U mnie znów odwrotnie - zbyt sztywno pływam tak mi się wydaje, próbuje nad tym pracować, ogólnie to najbardziej #!$%@?. jestem bo czuję, że mnie jakaś jelitówka,czy coś takiego złapało, nie wiem jak gorączka bo w robocie jestem, ale różowa chora od wczoraj i czuję,że bd miał to samo, 2 dni przed zawodami fuck

@enron: Właśnie coś nie było wpisów w sztafecie, coś poważnego?
@enron: Właśnie coś nie było wpisów w sztafecie, coś poważnego?


@tomekkp: jakaś cholerna trzeszczka - małe kosteczki przy dużym paluchu, coś im się zbiesiło i bolą jak diabli. Najśmieszniejsze, że na bosaka to mógłbym maraton przebiec, nie jestem w stanie wykonać tym paluchem ruchu który spowoduje jakikolwiek ból - ba, nawet opukując go z różnych stron i wykręcając go nic specjalnego nie czuję... ale jak założę choćby klapki to boli