Wpis z mikrobloga

No to na spokojnie już teraz, jak to było:

Jadę sobie i nagle z przeciwka widzę, że ktoś na lewym pasie. Myślę sobie: "wyprzedza idiota?"... Ale za chwilę zjeżdża na pobocze. Już w tym momencie awaryjne i zwalniam... Pół sekundy później rów i przepust. Kupa kurzu. Później zalazłem kilka metrów przed pojazdem jego reflektor, siła uderzenia była całkiem spora, acz... chyba właśnie na takie wykonuje się testy zderzeniowe.

Zatrzymałem się na poboczu,
@pinezka3000 Co robić? Przede wszystkim zadbać o własne bezpieczeństwo. Kamizelka (najlepiej trzymać przy siedzeniu kierowcy żeby od razu ubrać a nie grzebać w bagażniku), awaryjne, długie tak żeby oświetlić miejsce zdarzenia, warto wziąć od razu apteczke i nawet położyć na wraku. Od razu ubrać rękawiczki nitrylowe. Jeśli poszkodowany jest w samochodzie to zalecic pozostanie w nim do czasu przybycia ZRM aby zminimalizować uraz kręgosłupa. Poszkodowanego wyciągamy tylko jeśli jest w niebezpieczenstwie (pożar)
@Mickeyickey: Cóż, ponoć każdego można po stylu wypowiedzi zidentyfikować :)
@Agemaker: W swoim aucie mam kamizelkę w drzwiach. Na szczęście zawsze mam jeszcze przy sobie drugą (w torbie, którą do pracy noszę) i skorzystałem z tej właśnie (bo auto nie moje). Z tego też powodu nawet nie szukałem apteczki (tak, wiem, powinienem wiedzieć, gdzie jest :( ale to trochę wyjątkowa sytuacja, że nie jeżdżę swoim - w nim 3 apteczki,
@Dzyszla wiadomo, co innego jak sie jest w nerwach i z taką sytuacją ma się do czynienia raz na ileś lat a co innego jak się takie sytuacje ma raz na dyżur, nic dziwnego że się zapomina o pewnych kwestiach. Rękawiczki jednak to podstawowa kwestia bezpieczeństwa, sam noszę po 2 pary w każdych spodniach, takie zboczenie zawodowe ;P A co do apteczek to wedle maksymy "sprzętu kupa a ratownik dupa" już nie
@Agemaker: Ja ze swojego doświadczenia pamiętam jeszcze darzenie z 8 lat temu. Wtedy kierowca z utratą przytomności. Kurde, z nerwów nawet nie potrafiłem zbadać pulsu na tętnicy szyjnej :( Na szczęście się ocknął chwilę po tej próbie. Dlatego cieszę się, że tym razem już mniej nerwów miałem, ale i przypadek mniej poważny.
Propsy, a co do

Oczywiście ziścił się mój osobisty czarny scenariusz - zamiast użyć połączenia alarmowego z ekranu blokady, to męczyłem się (jednak nerwy) z odblokowaniem telefonu i wybraniem numeru.


@Dzyszla: mialem to samo za pierwszym razem. I jeszcze mokre dlonie i nie potrafilem wbic kodu.