Aktywne Wpisy
klubzangli +10
błagam powiedzcie mi, czy wy też pierzecie wszystko po jednym wyjściu z domu? chyba już tracę rozum albo k---a może to ja jestem w błędzie, nie wiem. moja dziewczyna za każdym razem kiedy wraca do domu z pracy, pierwsze co robi to w-------a wszystko co miała założone na sobie do pralki- wiadomo bielizna, koszulka jak spocona, ale tak samo spodnie, bluza, swetry, no dosłownie wszystko za wyjątkiem kurtki. nie jestem w stanie

Graner +22





Skladniki:
Curry:
Udziec indyczy z kością 1kg (1szt.)
Marchew mała 3szt.
Papryka czerwona i żółta po 1szt.
Pieczarki brązowe (mogą być białe) 200g (ok. 10 szt.)
Szalotka mała 5szt. (może być 1 duża biała cebula)
Czosnek 3 ząbki
Mleko Kokosowe 400ml
Sos ostrygowy
Sos sojowy
Czerwona pasta curry
Przyprawa curry w proszku
Kurkuma
Masło orzechowe ok. 100g
Skórka z dwóch cytryn
Pieczony kalafior:
1 średniej wielkości kalafior
Oliwa z oliwek
Olej rzepakowy
Papryka słodka
Kmin rzymski
Kolendra w proszku
Czosnek granulowany
Sól, pieprz, cukier puder
Ryż:
Ryż basmati
Sezam biały
Czarnuszka, bo nie mam czarnego sezamu
Olej sezamowy
Przygotowanie:
1. Oczyszczam udziec, zdejmuję skórę, oddzielam mięso od kości i wycinam wszystkie błony i inne elementy, których nie chcę mieć w sosie, ale ich nie wyrzucam. W międzyczasie rozgrzewam w niewielkim garnku olej. Wrzucam do garnka wszystkie odpadki i ściepy z indyka łącznie z kością i skórą i smażę na złoto-brązowo. Ugotuję na tym wywar, który będzie bazą mojego sosu. Nic nie może się zmarnować, a jak wszyscy wiemy, lub nie w szpiku i tłuszczu jest najwięcej smaku. Pozostałe oczyszczone mięso kroję w kostkę ok. 2cm
2. Na patelni na oleju podsmażam partiami indyka (ma się smażyć, a nie gotować, więc mocny ogień i nie zbyt dużo na raz). Zarumienione na złoto mięso przerzucam do dużego, pustego garnka. Mięso może być surowe w środku, będziemy to potem gotować. Chodzi o kolor i wydobycie smaku. Nie dodaję na tym etapie żadnej soli.
3. W między czasie czyszczę i kroję warzywa. Wszystkie odpadki (obierki z marchewek, nóżki z pieczarek, łupiny i ścinki z cebuli itp.) lądują w garnku z kością. Całość zalewam wodą (ok. 500ml), daję łyżeczkę soli i gotuję wywar. Na dość mocnym ogniu, nie musi być klarowny, ważne, żeby nabrał aromatów i się dość mocno zredukował. Wiem, że nijak ma się to do długo gotowanych wywarów, ale nawet takie coś potrafi fajnie wzbogacić smak. Pieczarki kroję w grubsze plastry, marchewkę i paprykę w paski, szalotkę w półkrążki, czosnek cienkie plasterki, ale jak kto woli.
4. Kiedy całe usmażone mięso znajdzie się w garnku na tej samej patelni i na tym samym tłuszczu smażę osobno warzywa, które również wylądują później w garnku. Najpierw papryka, później pieczarki. Do pieczarek na koniec dorzucam szalotkę i czosnek i smażę wszystko razem krótką chwilę, cebula i czosnek nie potrzebują długiej obróbki, a łatwo spalić. Wszystko robię na dość dużym ogniu, zależy mi na tym, żeby warzywa nabrały ładnego złoto-brązowego koloru, ale nie straciły chrupkości, bo będę je jeszcze gotować i wtedy zmiękną. Na tym etapie również nie dodaję żadnej soli.
5. Kiedy wywar zredukuje się o około połowę odcedzam go przez sito do innego garnka, kość i inne śmieci wyrzucam. Stawiam garnek na palniku i do gotującego się wywaru wrzucam marchewkę. Gotuję kilka minut bez przykrycia, marchew ma być ugotowana, ale chrupiąca, a wywar ma się jeszcze trochę zredukować. Kiedy marchew jest gotowa przelewam wszystko do dużego gara z mięsem i warzywami i całość stawiam na ogniu.
6. Czas na przyprawy. Dodaję pastę curry, sos ostrygowy, sojowy, curry w proszku, kurkumę i mleko kokosowe. Nie dawałem wcześniej soli, bo mam tutaj dużo słonych składników i łatwo popsuć. Jeśli chodzi o ilość przypraw, to w moim mniemaniu kuchnia to nie apteka, a ja jestem kucharzem, a nie farmaceutą. Na oko i wyczucie. Pasta curry jest dość ostra, więc dałem ok. 1 płaską łyżkę stołową, curry w proszku dla smaku, ok. 1-2, może 3 łyżki, Kurkuma dla koloru podobnie jak curry, sosu sojowego ok. 50ml a ostrygowego może trochę więcej. Nie dodaję soli, słony smak pochodzi tylko z przypraw, więc jak jest za mało słone to daję więcej sosu sojowego, ale to później, bo całość nam się jeszcze odrobinę zredukuje. Później dodam jeszcze masło orzechowe. Moje akurat jest bez soli, ale jeśli masz solone to tym bardziej uważaj. Mikstura powinna mieć konsystencję rzadkiej zupy, gotujemy ok. 15 minut aż mięso będzie miękkie.
7. Odpalam piekarnik na 180 stopni, termoobieg. Kalafior dzielę na mniejsze różyczki. W misce mieszam przyprawy z oliwą z oliwek i olejem. Oliwy daję trochę dla smaku, ale nie za dużo, bo będzie gorzkie. Przyprawy tak jak poprzednio, na oko. Przewaga papryki (ok. 1 łyżka stołowa), kumin i kolendra jak kto lubi (po małej łyżeczce), z czosnkiem ostrożnie, może pół łyżeczki. Sól i pieprz do smaku, cukru 1 łyżeczka. Dokładnie obtaczam kalafiora w marynacie i przekładam do naczynia żaroodpornego. Polewam z góry resztką marynaty. Wkładam do nagrzanego piekarnika na 20-25 minut. Ma być al dente, nie surowy, ale jeszcze chrupiący.
8. Pora dokończyć sos. Dodaję startą skórkę z dwóch cytryn i masło orzechowe. Ja kupiłem jakiś krem orzechowy, który w składzie ma same orzechy, ale jak masz masło z olejem palmowym to lepiej przestań to czytać i usuń konto.
Nie no, też może być. Masło ładnie zagęści nam sos do fajnej kremowej konsystencji. Próbuję i doprawiam jeśli czegoś brakuje, ale jest okej. Jeśli jest trochę mdłe, choć nie powinno to można dodać trochę soku z cytryny. Odstawiam na bok, żeby całość jeszcze trochę się przegryzła.
8. Ryż gotuję w osolonej wodzie według przepisu na opakowaniu. Na suchej patelni prażę ziarna sezamu na złoto, pod koniec dorzucam czarnuszkę, żeby ona też oddała swój aromat. Prosto z patelni dodaję do gotowego ryżu, dolewam oleju sezamowego i mieszam. Z olejem ostrożnie, bo jest bardzo intensywny w smaku, a nam zależy na tym, żeby odrobinę zaromatyzować ryż.
No i właściwie gotowe. Pozostało czekać na kalafior i nałożyć na talerze. Na górę dałem pokruszone nerkowce i świeżą dymkę, lub szczypiorek jak kto woli. Miały być orzeszki ziemne, ale nie mam. Do tego dymka podsmażona na maśle i podduszona w białym winie z owocami miechunki. Sprawa prosta, rozgrzewam masło, smażę dymkę na złoto, podlewam białym winem, daję sól, pieprz i troszkę cukru. Dorzucam owoce i duszę, aż cebulka zmięknie, a z płynu zrobi się fajna gęsta emulsja.
I to by było na tyle. Wszelkie uwagi mile widziane.
Bon appétit
Wołam @Fevx @freakshow @lipson @TOP___BK @akNe @sharpfire @Eldoka1337 @Kalafijor @Iperyt @piter259
#gotujzwykopem #gzw
źródło: comment_JUgMNU0wJWruyisT8ge772CKr50aS6Zj.jpg
Pobierzźródło: comment_VGIWNTywiAOhHveVm7esup4VFYX8hiLl.jpg
Pobierz