Wpis z mikrobloga

Dziś historyjka o tym jak Koreańczycy zbudowali farmę krewetek na środku Sahary i dlaczego ta informacja jest przerażająca

W 2011 Koreańczycy rozpoczęli współpracę z Algierią przy projekcie budowy farmy krewetek na środku Sahary. Farmy wielkości 12 boisk piłkarskich za 6 milionów dolarów. Dwa lata temu "wyprodukowali" tam pierwsze 500 kg krewetek...na środku pierniczonej pustyni?! Dlaczego właśnie tam? Kij z tym, że krewetki potrzebują wody...bardzo dużo wody. Problem w tym, że potrzebują MORSKIEJ wody a ta jest kilkaset kilometrów dalej. Więc o co tu chodzi?

W skrócie o to by uratować życie jakiś 3 miliardów ludzi. Efektu cieplarnianego już nie powstrzymamy, jest za późno. I o tym wiedzą już wszyscy naukowcy i całkiem sporo polityków. Konsekwencje zmian klimatu już są zauważalne i nie chodzi tylko o to, że mamy lato w październiku czy meduzokalipse, o której kiedyś pisałem. Po prosty czeka nas głód. Wydajność klasycznej produkcji żywności (roślin i zwierząt) spadnie drastycznie np.: zbiory zbóż mają się zmniejszyć o 30% w 30 lat (a nas czeka przesiadka z ziemniaków na kukurydzę:). Połowy ryb w pięciu największych łowiskach w tym samym czasie spadną o 75%. Pierwsi głód odczują Japończycy, potem reszta Azji...i oni o tym już wiedzą i to jest właśnie troszkę przerażające.

Rozwiązanie jest w zasadzie tylko jedno: stworzyć technologię zdolną produkować żywność niezależnie od warunków środowiskowych przy ograniczonym wykorzystaniu wody, nawozów, pasz itp. I akwakultura czyli sztuczna hodowla zwierząt i roślin wodnych jest jedyną jaką mamy szanse rozwinąć w 20-30 lat bo tylko tyle mamy czasu. Paradoksalnie hodowla ryb wymaga mniej wody niż hodowla bydła czy uprawa ziemniaków i przetwarzanie potem takiej żywności. Ziemniaki potrzebują 600 litrów wody na kilogram przyrostu masy, podobnie pszenica. Dlatego te rośliny stracimy jako pierwsze. Już dziś spadki plonów spowodowane suszami sięgają w Polsce 60%. I w tym miejscu na scenę wchodzi nasza krewetkowa farma na Saharze.

Pustynia jest tu poligonem wykorzystywanym w "wyścigu zbrojeń". który trwa od początku lat 90. W tym wyścigu chodzi o opracowanie jak największej liczby technologi zamkniętych cykli hodowlanych. Takich, w których cały cykl rozrodczy odbywa się w sztucznych warunkach (poza naturalnym środowiskiem) pod pełną kontrolą i na skalę przemysłową. Spośród zwierząt morskich potrafimy to robić z bardzo niewielką liczbą gatunków. Może kilkanaście. Najpopularniejsze krewetki białe udało się w taki sposób opanować zaledwie 30 lat temu. Aktualnie w wyścigu przodują Chińczycy, ale Koreańczycy poza krewetkami pracują nad zamkniętym cyklem węgorzy, Japończycy z tuńczykami, Nowa Zelandia z Lucjanami (takie ryby).

Ale zamknięcie cyklu to jeszcze nie wszystko. My tych rybek będziemy musieli naprodukować w cholerę dużo...tak mniej więcej połowę tego co teraz zjadamy. Nie mamy tyle karmy żeby je utuczyć ani tyle prądu żeby filtrować wodę. Ale jeśli uda się na Saharze to uda się wszędzie, dlatego właśnie Koreańczycy tam to zbudowali.

Farma jest specjalna pod kilkoma względami. Wodę czerpie ze źródeł podziemnych. Pompują ją w ten sposób, że jest zasalana przez słone warstwy gleby, ale to nadal nie wystarczy. W tradycyjnej hodowli krewetek trzeba często wymieniać wodę, a my jej tyle nie mamy. Możemy filtrować, ale to w cholerę drogie. Oni zastosowali rewolucyjną biotechnologię: w uproszczeniu do wody dodają specjalne bakterie, które żywią się odchodami krewetek. Potem jakieś biochemiczne czary mary powodują, że bakterie łącza się w masę a ta jest zjadana przez krewetki - no perpetuum mobile po prostu. Dzięki tym bakteriom łatwo utrzymać jakość wody a ilość potrzebnej karmy spada o połowę.

Tak przy okazji:
W ciągu 40 lat produkcja z morskich akwakultur wzrosła z 1 miliona ton do 55 milionów ton rocznie.
W latach 80 ludzkość zjadała 1,5 miliona ton krewetek rocznie - wszystkie z połowów. Teraz zjadamy 8 milionów ton z czego połowa z hodowli.
Koreańska farma na pustynie nie jest jedyna. Amerykanie mają też swoje np. na pustyni Mojave
Krewetki są najpopularniejszym morskim pokarmem zjadanym przez Amerykanów
Chińczycy w ciągu 20 lat wprowadzili trzy kolejne wersje zmodyfikowanych genetycznie krewetek. Ostatecznie są o 60% większe od pierwowzoru.

Nie ma fajnych zdjęć tej farmy na Saharze więc daje zdjęcie tradycyjnej farmy krewetek...największej jaka istniała Belize.
#ciekawostki #stahs #przyroda #technologia #ekologia
Pobierz
źródło: comment_grghcGH7JK94N6vBzAKcfFxXzJ0RgCDL.jpg
  • 116
@ziobro2: Wolny teren nie jest problemem. Problemem będzie brak wody, susze itp. Obsiać Syberię pszenicą? Może jest to jakiś pomysł, ale czy przypadkiem nie pogłębi problemu?
@stahs:

I akwakultura czyli sztuczna hodowla zwierząt i roślin wodnych jest jedyną jaką mamy szanse rozwinąć w 20-30 lat bo tylko tyle mamy czasu


Na tym przestalem czytac. jebnij sie w leb gosciu.

Te hodowle powstaja tylko dla tego zeby skosic kase tz. wzrost spozycia krewetek.
@kooliber: Serio, gościu? Wydali 6 milionów dolarów by po 10 latach starań wyhodować 500 kg krewetek...no to #!$%@? skosili kasę jak cholera.
A tak serio mylisz dwie sprawy. Komercyjną, tradycyjna hodowle krewetek napędzaną wzrostem popytu w krajach rozwiniętych z wyrosłym z tej branży pomysłem całkowicie samowystarczalnych i niezależnych farm takich jak ta na Saharze. Zapewniam, że ona i jej podobne jeszcze długo nie będą opłacalne...wiec jaki powód by je budować na
@stahs: Tzn nie chodzi klonowanie całych zwierząt ale o hodowanie samych mięśni w laboratorium. Odpada miejsce potrzebne na hodowlę, karma, obsługa całego tego ambarasu (wywożenie gówna itd). Dostajesz czyste idealne tkanki mięśniowe produkcja których zajmuje z 5% powierzchni normalnej hodowli + mniejsze koszty bo nie trzeba karmić, poić itd. IMO za kilkadziesiąt lat to będzie norma + możesz od razu robić smakowe rzeczy np. mięso o smaku owoców leśnych, piwa itd.