Aktywne Wpisy
KingaM +236
POLSKIE WESELA TO KWINTESENCJA POLACTWA
1. Imprezy w pałacach, gdzie 98% uczestników niedawno miało tylko obesrane gacie, a teraz szlachta w #!$%@?, wesele w pałacu kurłaaaa.
2. Sam wygląd pałacy. Jakieś #!$%@? obrazy zagłoby na suficie (pic rel), na podłodze obsrane płytki z OBI, do tego #!$%@? krzesła obciągnięte jakąś #!$%@?ą, białą tkaniną, pseudo mosiężne żyrandole z żarówkami, które wyglądają jak świece.
3. Wynajmowanie samochodów marek premium albo klasyków żeby przyjechać od
1. Imprezy w pałacach, gdzie 98% uczestników niedawno miało tylko obesrane gacie, a teraz szlachta w #!$%@?, wesele w pałacu kurłaaaa.
2. Sam wygląd pałacy. Jakieś #!$%@? obrazy zagłoby na suficie (pic rel), na podłodze obsrane płytki z OBI, do tego #!$%@? krzesła obciągnięte jakąś #!$%@?ą, białą tkaniną, pseudo mosiężne żyrandole z żarówkami, które wyglądają jak świece.
3. Wynajmowanie samochodów marek premium albo klasyków żeby przyjechać od
jonasz68 +11
Ludzie próbują nam wmówić że klasa wyższa to już te 7k netto i więcej, no wieć zróbmy zestawienie wydatków. Dwie osoby w big5 (bo tylko tam jest korpo i nie ma mentalności januszowskiej). Razem daje nam to 14k, osoby bez bogatych rodziców więc mieszkania nie dostały, dwójka dzieci.
Mieszkanie w miare nowe 70m2 - cena po wykończeniu na peryferyjnej dzielnicy załóżmy 15 000 za metr, przy wkładzie własnym 10% i kredycie na
Mieszkanie w miare nowe 70m2 - cena po wykończeniu na peryferyjnej dzielnicy załóżmy 15 000 za metr, przy wkładzie własnym 10% i kredycie na
TL;DR:
Mirki, rzadko kiedy piszę, ale sytuacja jaką mam u siebie w rodzinie, zaczyna mnie przerastać. Szukałem informacji w necie, ale nigdzie nie znalazłem jednoznacznej odpowiedzi co zrobić. Mam nadzieję, że pod tym postem znajdzie się ktoś, kto będzie w stanie mi pomóc i pomóc radą, lub historią z własnego życia.
Wychowywałem się w rodzinie, w której ojciec był alkoholikiem. Po większej awanturze, moja matka wygoniła ojca z domu, wzięła rozwód i tyle co widziałem ojca. Miałem starszego brata, matkę oraz babcię. Mama jako jedyna osoba pracująca, wspólnie z babcią (i jej emeryturą) finansowała budżet domowy. Babcia zawsze była w domu i nigdzie się nie ruszała (przez problemy z poruszaniem się), a matka często pracowała do późnego wieczoru, żeby ledwo związać koniec z końcem.
Razem z bratem nie mogliśmy narzekać na brak ojca, nigdy nam niczego nie brakowało. My w miarę naszych sił i możliwości, zawsze staraliśmy się pomagać w domu. Skupialiśmy się na nauce (w obecnej chwili obaj mamy skończone studia oraz dobrze płatne i stabilne zatrudnienie). Największym ciosem w naszej rodzinie była 10 lat temu śmierć babci, Rodzic mojej mamy. Moja mama razem ze swoimi zamężnymi dwiema siostrami zorganizowała pochówek, ale przez to, że babcia mieszkała razem z nami nas to dotknęło najbardziej. Odnalezienie się w nowej rzeczywistości i nowy podział obowiązków. Lata mijały.
Moja mama miała próby znalezienia sobie nowej miłości, ale po kilku rozmowach z nią, stwierdziła, że wszystkiemu była winna babcia, która robiła za przyzwoitkę. Nie tworzyło to najzdrowszego środowiska do intymności. W dodatku dwójka małych dzieci, odstraszała (tak mi się przynajmniej wydaje) potencjalnych kandydatów. Moja mama nikogo nie miała i tak też zostało.
Parę lat temu mój brat wyprowadził się z domu, założył własną rodzinę i ma swoje dziecko. Ja wciąż mieszkałem wspólnie z matką, ale już w wieku w którym zacząłem pracować zaczynało to powoli przeszkadzać - ze względu na brak pełnej samodzielności w swoich wyborach. W międzyczasie moja mama zachorowała na przewlekłą chorobę, która powoduje ból ciała, co jakiś czas. Znalazłem wkrótce dziewczynę, z którą się przeprowadziliśmy do wspólnego mieszkania. Tak też moja mama została sama w domu.
Wkrótce również znalazła sobie Ukrainkę, chętną do wynajęcia jednego piętra w domu u mamy. Dzięki temu razem z bratem odczuliśmy ulgę że zawsze będzie ktoś w domu. Wspólnie z bratem staramy się doglądać mamy. Ja niestety mam dostępne wyłącznie weekendy, przez pracę, ale zawsze staram się w ciągu tygodnia dzwonić, a w weekend wpaść. Niestety od dłuższego czasu zaczynam się niepokoić stanem psychicznym swojej mamy. Trochę przybliżę jej charakter - jest to kobieta twarda, którą czas i wydarzenia zrobiły z niej nieco zgorzkniałą starszą kobietę i upartą jak osioł, ale zawsze chcąca dla mnie i mojego brata jak najlepiej. Nieszczęśliwie powoduje to, że razem z bratem szybko się frustrujemy, kiedy próbujemy wytłumaczyć jej, żeby zaczęła patrzeć na siebie i dbać o swoje interesy, bo niestety często usilnie próbuje nam ułożyć życie. Często w ciężkich chwilach (a mam na myśli nastrój) obarcza nas winą, za to że sobie nikogo nie znalazła i gdyby miała córkę, to by się ona nią zajmowała. Często mi się żali na mojego starszego brata, oboje się często kłócą. Ja staram się łagodzić sytuację i zawsze wysłuchać matki, ale dostrzegam coraz bardziej zobojętnienie, zgorzknienie i samotność starszej kobiety.
Chcieliśmy obaj z bratem zaprowadzić ją do psychiatry, aby przeprowadził terapie i przepisał tabletki, które pomogą jej się wyciszyć (łatwo wpada w złość, kiedy jej coś nie pasuje). Niestety siłą tego nie zrobimy, a matka nie chce tego. Żeby też nie było, że ubezwłasnowolniamy ją, kiedy potrzebuje pomocy bo chce coś zrobić, kupić, przenieść cokolwiek innego, nawet słówka nie piśniemy że to jest bez sensu (oczywiście jej radzimy co i jak, ale końcem końców i tak będzie po jej myśli) - złości się jedynie kiedy jej plany w które włącza nas z bratem spotykają nasz upór - ponieważ mamy inną wizję tego, co chcemy zrobić w najbliższym czasie w swoim życiu.
Sam się zaczynam zastanawiać co zrobić. Przeprowadzka z powrotem do domu mojej matki nie wchodzi w rachubę, ze względu na moją dziewczynę. Moja mama z kolei będąc sama (pomimo, że jest ta Ukrainka w domu - która pomaga w sprzątaniu itd to ona zaczyna ją wkurzać - drobnostkami) powoli zaczyna wpadać w coraz większą depresję. Sam z kolei staram się coraz częściej z nią rozmawiać i przebywać, ale wciąż jest tych spotkań za mało.
Potrzebuję rady od kogoś, kto był w podobnej bądź takiej same sytuacji życiowej ze swoją matką. Co robić? Co myśleć? Mojej mamie żadna fizyczna (i moim zdaniem psychiczna) krzywda się nie dzieje, a mimo to cierpi i powoli staje się coraz bardziej nieznośna. Proszę o radę i o podzielenie się swoją historią.
#rodzina #zwiazki #mama #psychologia #pytanie #problem #rodzice
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie
Moja mama zmarła niecałe pół roku po mojej wyprowadzce. 60 letni ojciec został sam. Początkowo jak Ty miałem dużo
@Symmachus to fakt, że żyje w dużym domu. Razem z bratem doradzaliśmy, żeby go sprzedała a za pieniądze kupiła sobie mieszkanie i urządziła je tak, jak zawsze tego pragnęła a za resztę by żyła dostatnio do reszty swych dni. Niestety nie chce tego zrobić, bo to dom rodzinny, bo tu się wychowywała (plus jest parę nie pozałatwianych spraw związanych ze śmiercią babci, które trzeba po prostu zrobić).
@AnonimoweMirkoWyznania: Typowy syndrom opuszczonego gniazda. Etap życia w którym żyje się już samemu dla siebie może być wspaniałym okresem, pod warunkiem, że rodzina/dzieci nie są jedynym co się w
Ten komentarz został dodany przez osobę dodającą wpis (OP)
Zaakceptował: Eugeniusz_Zua}
Komentarz usunięty przez autora