Wpis z mikrobloga

@Miszorek: na jednych studiach mozna było wybrać z roznych zajęć - w tym jazda na rowerze przez 5h w jedną sobotę lub pójście w góry i to bylo zaliczenie. Na drugich byla sala gimnastyczna i basen. Nie dało się wybrać, obowiązkowe te i te. Średnio nam się widziało chodzić na 2h wfu na drugim roku SUMa i rocznik probował cos zrobić, ale nic się nie dało.
@siodemkaxx: Kolega poszedł. I spotkaliśmy się na obozie ostatniej szansy zaliczenia tego idiotycznego przedmiotu. Na sekcji zajęcia są codziennie/często, a wf tylko raz w tygodniu. A jakoś nie polecał tam chodzić, lepiej jednak sobie znaleźć jakieś swoje płatne zajęcia i odbębnić ten obowiązkowy wf.
I nie każda uczelnia honoruje zwolnienia od jakiegoś tam trenera z płatnych zajęć. W myśl zasady, że sport nie może się podobać :)
@Miszorek: ile razy sie podciagniesz? wiesz jak upadac zeby sie nie polamac? jak szybko wyjdziesz po linie/drzewie? jak wysoko jestes w stanie skoczyc zeby ominac przeszkode, potrafisz jebnac salto? to jest sprawnosc fizyczna a nie bieganie za balonem xD
@Miszorek: Osoby, które popierają wf na studiach to po prostu marionetki, które lubią jak się im dyktuje co i kiedy mają robić ze swoim życiem... Jak w '84 Orwella gdzie obowiązkowo codziennie była gimnastyka pod okiem Wielkiego brata żeby być sprawnym na tyle by pracować jako trybik w państwowej maszynie dla tych wyżej :) Tak jakby dorosły człowiek nie mógł sam zadecydować kiedy chce sobie ćwiczyć.

Sama koszmarnie wspominam wf na