Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Drogie mireczki. Piszę do was z prośbą o radę. Taguję #alkoholizm #alkohol #depresja może trochę #mirkomodlitwa.
Jestem wierzaca osoba ktora przezyla smierc najblizszej osoby. Moj swiatopoglad opiera sie na tym ze nie mamy wplywu na przeznaczenie, jedynie na jego skutki. Tak wiec wydaje mi sie ze moim przeznaczeniem jest teraz pomoc. Waszym tez? Oto historia.

Poznalam calkiem przypadkowo niebieskiego w ciezkim czasie jego zycia - alkohol, przyjaciele w areszcie, smierc matki kilka dni wczesniej. Pierwsze kilka spotkan na trzezwo bylo super, prawie idealne ;) Jeszcze nie wiedzialam o tym, ze problemy tak go przytlaczaja. Wiedzialam tylko o tych w relacjach rozowy-niebieski, czyli zazdrosc i brak zaufania. Kiedys wyznal ze jestem jedyna osoba ktorej bylby w stanie zaufac, ale #!$%@? to zaufanie i znajomosc jedna wiadomoscia. Calkiem. Mimo to trwala dalej i w przeciagu kilku dni stalam sie w jego domu kims na mamy rodzaj. Ojciec (bardzo mnie polubil) wybieral ze mna dekoracje do domu, sprzatalam gotowalam, usmiechalam sie do sasiadow. Bylo lepiej z alkoholem. Dla niego nie wypic kilku piw rano, to duze wyrzeczenie, ale wtedy sie udawalo, bo jak sam stwierdzil zalezy mu na mnie na tyle zeby nie pic (musial mnie przywiezc). Tego samego wieczorka zaufanie nadwyrezylam jeszcze raz. Bylo blisko konca. Ale jakos pociagnelo sie to dalej z widocznym do tej pory dystansem. Ale wtedy juz alkohol wygral. Stalam cicho z boku podczas kiedy pil ze znajomymi, sluchalam "jedz do domu, nie chce zniszczyc ci zycia, jestesmy z dwoch roznych swiatow, bedziemy dobrymi kolegami", ale zawsze potem wyznania alkoholika (obrocenie sie na lozku, mocny scisk i slowa ze na nikim jeszcze tak nie zalezalo a nawet cos o milosci) dzialaly na mnie na tyle ze czulam silniejsza motywacje do pomocy.
Tak wiec po wczorajszym kolejnym pijanym "daj sobie spokoj dziewczyno, naprawdę nic z tego", moim milczeniu i kolejnym złapaniu mojej reki i prośbach o spotkanie sie dzis jestem tutaj a on spi. Wczesniej zalezalo mi na czyms wiecej. Wczoraj odpuscilam, teraz chce tylko pomoc, bo wydaje mi sie ze nie przypadkiem pojawilismy sie w swoim zyciu w takim momencie. Powiedzialam wprost: Rozumiem, ze masz bardzo ciezka sytuację. Widzę, że na swoj sposob dobrze sobie z nia radzisz i nie chce byc na sile kims Ci bliskim. W odpowiedzi kolejne juz calkiem pijane odpuść. Ok :)
- Mam jechać?
- nie.
- na pewno?
- zostan, prosze.
Ok :)
Poszlam na balkon, czytam ksiazke (akurat rozdzial o alkoholizmie sie trafil) i po kilku minutach slyszę
- Anon... AAANON. ANON?
-co jest?
-*cisza*
- sprawdzales czy jeszcze jestem?
-tak.
Przewrot na drugi bok i sen.
I tak sobie siedze juz druga godzinke. Skonczylam ksiazke i nie wiem co dalej robic. Jechać do domu? Czekac az wstanie? Nawet jesli to probowac dalej rozmawiac? Jesli tak to co powiedziec?
Wierzę, że uda mi się mu pomóc, ale nie wiem jak to zrobić tak, by nie pogorszyć sytuacji

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kptant
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie
  • 10
@AnonimoweMirkoWyznania jak Cię kocha to niech idzie na terapię zamkniętą, powiedz mu to wprost, ze będziesz z nim jak pójdzie się leczyć. Nie jutro, nie za miesiąc tylko teraz, już. W innym przypadku Twoje poświecenie nie ma najmniejszego sensu, Ty mu nie pomożesz bo sama już potrzebujesz pomocy. Jak z miłości do Ciebie pójdzie na terapię to możesz spróbować ale to i tak nie będzie proste, w innym wypadku uciekaj czym prędzej.