Aktywne Wpisy
ZenujacaDoomerka +19
W ogóle dzwoniłam pierwszy raz w życiu na 112 wczoraj i jestem dalej roztrzęsiona
Bardzo daleki znajomy poinformował mnie o swoim planie na zrobienie sobie krzywdy i musiałam interweniowac.
Nie dość, że panicznie boje się telefonów to jeszcze ta cała sytuacja mnie naprawdę poruszyła.
Mam nadzieję, że policja coś zrobiła jednak
#zalesie #gownowpis
Bardzo daleki znajomy poinformował mnie o swoim planie na zrobienie sobie krzywdy i musiałam interweniowac.
Nie dość, że panicznie boje się telefonów to jeszcze ta cała sytuacja mnie naprawdę poruszyła.
Mam nadzieję, że policja coś zrobiła jednak
#zalesie #gownowpis
kamil-tika +23
Jak ktos mnie zapyta co jest kwintesencja p0lki to dla mnie ostatnia inba rowerowa jest idealnym tego typu przykladem. W skrocie p0lka jedzie na rowerku nie po sciezce rowerowej tylko po ulicy. Ma w dupie przepisy ruchu drogowego. Liczy sie tylko ona i jej rowerek. Przepisy mowia jasno:
Art. 33. - [Obowiązki kierującego rowerem, motorowerem lub hulajnogą elektryczną] - Prawo o ruchu drogowym.
1. Kierujący rowerem lub hulajnogą elektryczną jest obowiązany korzystać
Nie wiem, czy był rasowy, czy nie. Nie wiem, czy komuś uciekł, czy został wyrzucony. Całkiem dosłownie wziąłem go z ulicy: był środek listopada, jechałem samochodem, a on, skołtunione kocię, siedział na środku jezdni. Gdy nie przestraszył się ani samochodu, ani klaksonu, wyszedłem, żeby go przegonić, bo bałem się, że ktoś go przejedzie. Zamiast uciec - wskoczył mi na kolano i zaczął mruczeć. Od razu postanowiłem przygarnąć.
Był idealnym kotem. Spokojnym, ale nie flegmatycznym. Przyjaznym i uwielbiającym kontakt ze mną, ale nie narzucającym się. Delikatnym. Okazującym uczucia. Potrzebował mnie: lubił przychodzić na kolana, na krótko, tak 10-15 minut, po prostu żeby się przytulić i poczuć bezpiecznie, ale za to często. Nie musiał być w tym samym pokoju, co ja, ale był niezadowolony, gdy nie mógł być: lubił przyjść, zobaczyć, że jestem, dać się chwilę pogłaskać i sobie pójść. A po kwadransie to powtórzyć.
Był u mnie 2 lata i 8 miesięcy. Sądzę, że był szczęśliwy. Często pracuję w domu, więc rzadko był sam, a nawet jeśli wychodziłem, to miał drugiego kota do towarzystwa; zresztą bardzo się lubiły. Zawsze go głaskałem, brałem na ręce, byłem szczęśliwy, gdy przychodził na kolana. To był mój kot. A teraz go nie ma i jedyne, co mnie pociesza, to myśl, że odszedł w domu, szybko i bezboleśnie, a swój czas tutaj spędził najlepiej, jak kot mógł. Tylko dlaczego nawet nie 3,5 roku...
Płaczę od wczoraj, bo to stworzonko było mi bliższe niż - poza rodzicami - jakikolwiek człowiek. I wiem też, że ja byłem dla niego ważny. W stosunku do innych ludzi trzymał dystans, a ja mogłem z nim zrobić wszystko.
#koty #pokazkota
PS: Alkanie, wróć!11
Kurde kto tu kroi tony cebuli?!! (╯︵╰,)