Wpis z mikrobloga

Ech, polskie podręczniki akademickie to #!$%@?łbym w piździeć wszystkie. Czyta człowiek to gówno, wytęża umysł i przy dobrych wiatrach po paru godzinach zacznie rozumieć zagadnienie, bo pan osiemdziesięcioletni profesor wyżej sra niż dupę ma i w swoim podręczniku opisuje wszystko tak pokrętnie jak się da, kto to widział żeby takim studentom-robakom wyjaśnić coś jasno.
A potem trafiam na angielskie podręczniki, czy nawet angielską wiki, która zwykle nie może narzekać na kiepskie źródła i w obcym języku pojmuję wszystko trzy razy szybciej, niż z polskiego gówna śmierdzącego xD
Nawet przestała mnie męczyć ta nauka i zacząłem czytać to z zainteresowaniem xD
  • 101
@babec najlepsze są takie podręczniki, gdzie przypisy i wyjaśnienia na dole są na połowę strony, takie połączenie dodatkowych wyjaśnień i bibliografii. Czyli nie dość że przechodzisz przez tekst książki który jest gownem smierdzacym i przy tworzeniu którego autor korzystał ze słownika najrzadziej używanych, to jednocześnie musisz przebijac się przez przypisy, bo choć są integralną częścią tekstu, autor zdecydował się je #!$%@?.
  • 34
@babec gdyby się dało to bym ci ze sto plusów dał xD
Najgorzej jak w podręczniku do laboratoriów były źle wzory, człowiek 2 dni siedzi i próbuje zrobić sprawozdanie, na konsultacjach się dowiaduje że przecież wzory w książce są złe i 'przecież państwu mówiłem'. No chyba #!$%@? nie, jeszcze w mojej kwestii jest sobie znaleźć odpowiednie ;__;
@babec: xD #!$%@? nie zapomnę ksiązki jednego z profesorów która była drukowana niemalże na pergaminie śniadaniowym, żeby nie dało się jej skserować;

kilkaset stron #!$%@? o dupie maryni, zdania pourywane wpół, całe rozdziały na zasadzie 'no tu jest tak i tak, a tu tak i tak ble ble ble ten uważa to i to, a tamten to i to' rozprawa na kilkanaście stron skwitowana 'ale ja się z tym nie zgadzam'
@babec: tam nawet logicznie nie ma poukładanych przykładów. Kiedyś szukałem sposobów umocnień metali. Niby książek masa, ale w żadnej nie było opisane prostym schematem - tak aby do każdego z umocnień były przykłady zastosowania, jak do nich doprowadzić i opis co się zmienia. W większości były pozorne rozdziały, a w każdym z nich burdel logiczno składniowy, ale oczywiście przykryty mądrymi słowami.
A później prowadzący mówią ci jak robisz prezentacje ze przecież
Profesorowie dostają tyutly za książki w których 60% to ich fotki z jakiś zakładów przemysłowych, potem wzór #!$%@? sinus =a/b potem tabelka jaki będzie kat w zależności od a i b xDd


@borrow: no sorry, sam sobie wybrałeś taki kierunek i uczelnię, na której tytuły dostaje się za zdjęcia z zakładów przemysłowych. Tylko nie uogólniaj na resztę.

Bo książki polskich pracowników naukowych są pisane dla innych pracowników akademickich.


To jest prawda.
@babec: @LIPTOON: @Madzialena: Środowisko to raz. Dwa że większość materiałów to bezwstydne rżnięcie z innych prac. I tak mamy wykładane na uczelniach materiały z lat 70 czy 80. Zaraz znajdzie się ktoś kto powie, że matematyka się nie zmienia, że coś tam innego się nie zmienia. Podstawy się przeważnie nie zmieniają. Ale brak poprawek i ciągłego poprawiania notatek świadczy tylko o zadufania kadry uczelni wyższych w Polsce.
No i
Najbardziej mnie rozwala jak profesorek mówi o jakiś #!$%@? co się zrozumieć nie da i #!$%@? za to że notujemy... A potem mówi że wszystko jest w książce do tego przedmiotu. Jego książce. Która koniecznie trzeba kupić i przynieść na egzamin
bo u nas dominuje radziecki tok myślenia w tych podręcznikach. #!$%@? wzorów beż jakiegokolwiek wyjaśnienia


@ciachostko: Prawda. Pamietam, ze na przelomie podstawowki i liceum byl spory przeskok w przedmiotach scislych. Ksiazki w liceum operowaly na symbolach i jezyku matematycznym, do ktorego w ogole nie przygotowano uczniow i nie wiadomo bylo jak to rozczytac i jak to rozumiec.
Wiadomo - kazdy temat musi posiadac swoja definicje. Ale mozna ta definicje wyjasnic w