Wpis z mikrobloga

Ech, polskie podręczniki akademickie to #!$%@?łbym w piździeć wszystkie. Czyta człowiek to gówno, wytęża umysł i przy dobrych wiatrach po paru godzinach zacznie rozumieć zagadnienie, bo pan osiemdziesięcioletni profesor wyżej sra niż dupę ma i w swoim podręczniku opisuje wszystko tak pokrętnie jak się da, kto to widział żeby takim studentom-robakom wyjaśnić coś jasno.
A potem trafiam na angielskie podręczniki, czy nawet angielską wiki, która zwykle nie może narzekać na kiepskie źródła i w obcym języku pojmuję wszystko trzy razy szybciej, niż z polskiego gówna śmierdzącego xD
Nawet przestała mnie męczyć ta nauka i zacząłem czytać to z zainteresowaniem xD
  • 101
@babec: zacząłem się uczyć do obrony z ekonomii z podręcznika człowieka który był autorem listy pytan. Co śmieszne, na niektóre pytania z listy nikt nie znalazł odpowiedzi ani w literaturze ani w internecie, ogólnie rzecz ujmując nikt nie znał na nie odpowiedzi spośród wszystkich studentów w perspektywie 5 lat. A sam podręcznik sprawiał wrażenie ze miał wyrwane kartki choć numeracja stron się zgadzała. Koniec końców zwyciężył youtube + mfiles. Żenujące. Polskie
@babec ja wytrzymałości materiałów uczyłem z amerykańskiej książki. Cudowne rysunki, wszystko dokładnie wytłumaczone i pełno przykładów. 4.5 z ćwiczeń i egzaminu. MiBM@AGH #!$%@? Wolny i jego książka z błędami.
@Need: Oczywiście, że system jest problemem, uczelnie (jak całe szkolnictwo zresztą) powinny być prywatne, nigdzie nie napisałem, że nie. Tyle że chamstwo i lekceważące podejście do studiów samych w sobie, jest według mnie, w tym przypadku (ale również w większości tutaj komentujących) kluczowe.
Moja polonistka zawsze powtarza, że nie sztuka pisać z patetycznym polotem tak, aby nikt nie zrozumiał; to nie jest wyznacznikiem inteligencji. Inteligentny człowiek potrafi przekazać wiedzę w sposób jasny i zrozumiały, bo sam rozumie co mówi, a nie klepie jakieś zasłyszane u innych profesorków zwroty, udając tak naprawdę, że sam cokolwiek z tego rozumie
A, nie chodzi czasem o to, że w Ameryce książka musi się sprzedać na wolnym rynku, żeby autor miał realny zysk z jej napisania? Z tego co wiem u nas to działa trochę inaczej i zazwyczaj jakaś 'dotacja' wpadnie za mądrą książeczkę.
@babec: ponoć wśród technicznych kierunków nie jest aż tak źle, ale na humanistycznych to jest #!$%@? dramat. Mam porównanie, no skończyłem filologię oraz logistykę. Na filologii powinni najpierw uczyć rozumieć te teksty, chociaż mam wrażenie, że to był taki spęd beergeeków - wszyscy ciumkają jakie to głębokie i złożone, nuty gówna i końskiej derki ale takiej czystej, a tak naprawdę to jak człowiek siedzi z boku to wolałby #!$%@?ć Perełkę.
@babec: u mnie profesor prowadził autorski wykład, w czasie każdych zajęć mówił o "konstytucji świata" jako super ważnym pojęciu (które nota bene sam stworzył i nigdzie indziej nie jest ono spotykane), co chwila powtarzał o jakiejś zależności: "tak=nie=być może", którą argumentował milionem istotnych pojęć (i tak nikt nie wiedział o co mu chodzi). Przejrzałem jeszcze jego książkę, polecaną w sylabusie - jeden wielki ciąg nielogicznych zdań, z których ma coś na
@babec: Ostatnio do podobnego wniosku doszedłem, polskie książki naukowe są tak pisane, aby ich nikt nie rozumiał, czytając dane zagadnienie po angielsku nie ma problemu :) (może ludzie piszący te publikacje sami do końca nie rozumieją co piszą :)? ) My chyba jako naród musimy sobie po prostu wszystko maksymalnie komplikować, język, pracę, edukację, politykę
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
  • 2
@Kamaelkamael: Mam poziom B2, nie czytam książek po ang. ale czytałem kilka od angielskich autorów, tłumaczonych z angielskiego na polski i lepiej się je czytało niż takie typowo polskie opracowania z kraju. Np. A. Hourani - "Historia Arabów", bardzo dobrze się to czytało, prosty ale nie ubogi język. Autor to muslim z Anglii. Tak poza tematem to nawet Harry Potter w oryginale jest bardziej prosty w odbiorze niż po polsku.
@Kamaelkamael: Poziom oficjalnie to nie wiem, na studiach przydzielili mnie do grupy C. Ale bez większych problemów czytałem wszelką literaturę naukową i publikacje. Np czytając Fuel Cell Handbook praktycznie nie potrzebuję translatora itp. Pojedyncze słowa sprawdzam. Czytając The surface and materials science of tin oxide też lecę bez problemu. W sumie jedyna książka, w której się trochę męczyłem to była Wilki z Calla, ale to już beletrystyka. Czytałem ją po angielsku
@Kamaelkamael: Jeśli chcesz się szybko nauczyć słownictwa, to pozostaje zwykła nauka i jakieś fiszki itp metody.

Natomiast ja, widząc, że przeglądanie polskiej literatury naukowej a potem powtórne szukanie wszystkich informacji po angielsku, bo jednak za mało i za słabo albo niezrozumiale w języku ojczystym, to porzuciłem w ogóle sprawdzanie polskich materiałów. Może było po polsku coś fajnego czasami, ale nie sprawdzałem.

I tak, przez 5 lat studiów, nauka do prawie każdego