Wpis z mikrobloga

Niedaleko mojej pracy ostatnio pojawiły się kruki, no ze setka czarnych ptaszysk co nocy przylatuje i wożą się tak z 4 godziny po dzielni po czym odlatują. Postanowiłem poczytać o krukach, bo czemu nie? Wygląda na to, że są cholernie mądre, rozpoznają warze i podejmują działania na podstawie tego jak się je traktuje. W mojej głowie pojawił się szalony pomysł. Zacząłem #!$%@?ć jedną grupkę kruków, głównie przesiadywały na drzewach obok mojej pracy. Rzucałem w nie kamieniami, goniłem z patykiem i trząsłem ich ulubionym drzewem. W międzyczasie po drugiej stronie ulicy, na trawie siedziało sobie inne stadko, akurat w drodze do maka. Za każdym razem jak szedłem do maka brałem dodatkowo duże frytki, którymi karmiłem ziomeczków na trawie. Kruki z obozu trawy zaczęły mnie lubić, obóz drzewny szczerze mnie nienawidził, zaczęły zrzucać na mnie jakieś orzechy i próbowały nasrać na głowę. ( Unikanie ptasich kup wychodzi mi lepiej niż unikanie grubych loszek w klubach) Kruki z obozu trawy są już ze mną superziomeczkami, próbują nawet wlecieć za mną do maka. Mniej więcej przez kilka tygodniu karmię ziomeczków z trawy i #!$%@? ptaszyska na drzewach. Obóz drzewny jest coraz bardziej agresywny, przesiadują na budynku w, którym pracuje i czekają aż wyjdę. Wywołałem wielką wojnę pomiędzy dwoma, wcześniej przyjaznymi stadami. Pierwsza Wojna Krucza się rozpoczyna a ja napędzam ją frytkami z maka. Oba obozy ścigają się teraz o to, która grupa będzie siedzieć na mojej pracy, ziomeczki z obozu trawy starają się mnie bronić. Po kilku dniach sytuacja ucichła, wychodzę z pracy nasł#!$%@?ąc furkotu ich czarnych skrzydeł ale nic, całkowita cisza. Nagle widzę, że drzewa są czarne, tyle kruków, że liści nie widać, nawet u Hitchcocka była ich mniej. Na najbliższym drzewie poznaje jednego kruka, to Rysiek z obozu trawy (Zawsze dawałem mu cieplutkie frytki) i rozpętało się piekło, słyszę ptasi pisk i JEB dostałem w ramię kamieniem. W tym momencie zrozumiałem dlaczego Jankesi mówią na stado kruków „Murder”. Ptaszyska zasłoniły całe niebo, jest ich chyba #!$%@? z kilka tysięcy, zaczynają między sobą walczyć, zakrwawione krucze ciała spadają z nieba a ja siedzę w cieciówce patrząc z podziwem na swoje dzieło. Po prawie godzinie stado się przerzedziło, zostały tylko ziomeczki z obozu trawy, tak więc wychodzę z cieciówy i w tym samym momencie ląduje przede mną Rysiek, ma bliznę na lewym oku ale widać, że nie daje o to #!$%@?. Wszystkie kruki patrzą na mnie gdy z wysoko zadartą głową idę do maka, zostawiając otwarte drzwi, żeby moja armia mogła do mnie dołączyć. – Kasjerka ma #!$%@?. Zamawiam 12 dużych frytek by uczcić moje wielkie zwycięstwo z ziomeczkami z obozu trawy.

#pasta #kruki
  • 1