Wpis z mikrobloga

Kiedyś byłem wielkim przegrywem, który nie ruchał, nie rozmawiał i panicznie bał się kobiet. Z mordy mam jakieś 5/10, do tego dochodzi klasyczne s----------e przez które całą młodość przesiedziałem przed komputerem zamiast bawić się z rówieśnikami. Oni chodzili na dwór, ja grałem w Mario, oni chodzili na domówki, ja oglądałem filmy, oni zaczęli dobierać się w pary, ja dobierałem się do nowego egzemplarza FIFY. Lata mijały i tak oto mając 19 lat moim szczytem dokonań damsko-męskich było kilka rozmów z jedną brzydką dziewczyną która akurat jeździła do liceum tym samym autobusem co ja. Myślałem, że na studiach będzie lepiej bo trafi się zupełnie nowe towarzystwo, a zamiast 8 dziewczyn w klasie będzie ich na roku prawie ze 100.

Byłem mega napalony na s--s i było to moje największe życiowe wyzwanie, któremu wszystko podporządkowywałem. Pierwszego dnia na studiach od razu robiłem ranking dziewczyn szeregując je od najładniejszej do najgorszej. Przekonywałem sam siebie aby być uśmiechnięty, przyjazny, nie dać się stłamsić i od razu pierwszego dnia wejść w jakąś grupkę klawych osób. Było wyjście integracyjne, ludzie zaczęli się zbierać aby iść na p--o. To była moja wielka szansa. Oczywiście poszedłem, ale nie z nimi a do domu bo się wstydziłem. W następnych dniach stałem na uboczu wiele metrów od drzwi wejściowych i siadałem z dala od wszsytkich aby się nikomu nie narzucać. Marzyłem o jakiejś szarej myszce, która podobnie jak ja ma problemy z nawiązywaniem kontaktów i zainteresuje się przystojnym, cichym stulejarzem z końca sali. Nic bardziej mylnego.

Nikt się mną nie zainteresował, nikt nie podchodził, nie chciał się zaprzyjaźnić. Wracałem do domu załamany, wiedząc, że spędzę z tymi ludźmi najbliższe 5 lat. Łudziłem się w myślach że może prowadząca czasem dobierze mnie w parę do jakiegoś projektu z jakąś loszką i wówczas olśnię ją swoim błyskotliwym poczuciem humoru, wiedzą oraz urokiem osobistym. Nic takiego się nie stało, już dawno porobiły sie grupki, które trzymały się ze sobą, a ja trzymałem się sam ze sobą. Oprócz mnie był jeszcze jeden taki cichy gość, który nic nie mówił i stał na uboczu. Spytałem go raz czy dwa o jakieś kolokwium czy coś, ale rozmowy zupełnie się nie kleiły więc dałem sobie spokój. Powoli zacząłem się godzić z myślą, że s--s będą uprawiał jedynie w myślach, w których co noc posuwałem inną koleżankę, błagającą mnie abym ją zerżnął. To jednak ja byłem rżnięty przez życie. I wiecie co wtedy zrobiłem? Podjąłem najlepszą decyzję mojego życia.

Mając 21 lat uznałem, że jestem zerem jeśli boję się odrzucenia od jakiejś randomowej loszki. Nigdy do żadnej nie zagadywałem myśląc że mnie wyśmieje albo parsknie z politowaniem. Tylko, k---a, co by to zmieniło? Kto nie ryzykuje ten nie je, kto nie próbuje ten nie rucha. Kurczowo trzymałem się tej myśli i w wielkich bólach, powoli, zacząłem zagajać do różnych dziewczyn. Zaczęło się od absurdalnych pytań o rzeczy które już wiedziałem typu czy wiesz może co było zadane, co z kolokwium, jak zaliczenie itd. Z niedowierzaniem odkryłem że dziewczyny wcale nie szydzą tylko są przyjaźnie nastawione. Może nie wszystkie, ale do tych z bitch-face to wiadomo że nie ma co podchodzić. Dla normika to byłoby coś naturalnego, ale dla stulejarza jak ja to było wielkie wydarzenie. Wracałem do domu z uśmiechem na ustach, a po każdej rozmowie było jakoś tak milutko na serduszku. Siedząc na wykładzie czy stojąc pod salą obok jakichś dziewczyn okazało się że same zaczęły czasem zagadywać o jakieś zaliczenie lub standardowe co tam słychać. Po pół roku takich rozmówek uznałem że moja pewność siebie pozwala już na rozpoczęcie łowów. No i wtedy to się wydarzyło.

Na roku była taka Marta, takie 6/10, ale ponownie - kto wybrzydza ten nie rucha. Kilka lat wcześniej w życiu bym o niej nie pomyślał, ale uderzanie do kobiet ponad własny standard to jeden z największych błędów stulejarzy. Chcesz wyrwać ponętną Patrycję 9/10 a sam jesteś cichym bucem z mordą jak styropian? Powodzenia. No więc ta Marta była całkiem sympatyczna, miła, często się śmiała a to są cechy pożądane przez każdego markotnego s--------a, który nie ma kontaktu z kobietami. Okazało się że Marta wynajmuje mieszkanie w nowym miejscu i teraz jeździliśmy razem na uczelnię. Miły widok, gdy widziałem ją rano na przystanku i gdy wracaliśmy razem wieczorem. Mój umysł od razu pognał do przodu i zacząłem sobie wyobrażać lubieżne czyny. Byłem tak napalony że Marta wskoczyła z 6/10 do nawet 8/10 i non stop o niej myślałem. Sprawdzałem na jej facebooku jakie ma zainteresowania, co ogląda, co czyta, czym się interesuje i sprytnie dobierałem takie tematy aby przypadkowo wyszło że ja też się tym interesuję. Marta zaczęła we mnie widzieć kogoś innego niż typowy Daniel normik, a sama też nie przepadała za imprezkami. Przełamałem się i spytałem czy nie chce iść do kina na film jej ulubionego reżysera Woody'ego Allena. Zgodziła się. K---a, jest już blisko. Zachowywałem spokój, nie robiłem fałszywych ruchów a przed seansem przezornie ogoliłem włosy łonowe. Kupiłem jej nawet popcorn i liczyłem na cud. Po późnym seansie odwiozłem ją do domu - wiedziałem że mieszka sama więc może mnie zaprosić. Gdy się zatrzymaliśmy, serce biło mi jak oszalałe. Czy zarucham?

Marta otworzyła usta a ja wiedziałem że teraz ważą się losy mojego s----------a.
- Dzięki za kino, było fajnie, no to do zobaczenia za 2 dni na wykładzie.
- Ok.

Nawet nie dała mi całusa w policzek. Odwróciłem się i poszedłem do domu, choć szczerze to powinienem pójść na cmentarz. Byłem tak przybity jak jeszcze nigdy. Wszystko zrobiłem dobrze, a tu nic. Łudziłem się że może chciałem za szybko i w kolejnych dniach będzie lepiej, ale Marta trzymała mnie na dystans i zauważyłem że przestała dojeżdżać autobusem na uczelnię. Wiecie k---a dlaczego? Bo zaczął ją podwozić Daniel normik, jeden ze śmieci z roku, imprezowicz. Gdy to zobaczyłem, odechciało mi się żyć. Możesz być przyjaznym oddanym chłopakiem a one i tak wybiorą hehe imprezowicza. Nie zaruchałem i nigdy nie zarucham, trzeba się z tym pogodzić i nie żyć marzeniami.
#przegryw #oswiadczenie #truestory #podrywajzwykopem #niebieskiepaski #rozowepaski #studbaza #tfwnogf #rozwojosobistyznormikami #stulejacontent
  • 42
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

za kazdym razem z takich past

CEL ZYCIOWY - S--S xD

Miliony lat rozwoju czlowieka jak psu w dupe, k---a, chodzi tylko o cimcirimci ciaram pam pam


@ponurychlopiec: Ładne samozaoranie. Jak myślisz, te miliony lat rozwoju byłyby możliwe bez wymiany gamet?
  • Odpowiedz
@syczyn: Jeśli na wygląd jesteś w stanie przymknąć oko (lub nawet oba), to znaleźć taką tylko do seksu nie jest aż tak trudno jak się wydaje. Internet + cierpliwość + ogarnięcie w pisaniu + troszkę maskowania swojego #przegrywu w realu = bara bara.
  • Odpowiedz
@syczyn: Bo s---------a dziewczyna podobnie jak s---------y facet szuka kogoś kto ją z takiego szamba wyjmie. Wy się zachwycacie ,,szarymi myszkami'' a to właśnie ten typ pierwszy skacze na kolana na imprezach. wystarczy im mrugnięcie okiem bądź szerszy uśmiech.
Możemy im dać popularność w towarzystwie, pięć minut z dala od codzienności i nudy, coś czego wy nigdy im nie dacie.

Jeśli dziwicie się czemu ładna laska biega za otyłym głupkiem
  • Odpowiedz
@jacekKobr no, ale to trochę co innego, gdy ktoś z zaruchania robi swój cel życiowy. Ja uważam, że to kwestia robienia z seksu wielkiego tabu przy jednoczesnym sprzedawaniu seksu. Wszystkie te katolskie bzdury o seksie jako grzechu, nieczystości doprowadzily do opakowywania wszystkiego w s--s, bo skoro jest takim owocem zakazanym to wszystkich fascynuje i wywołuje swojego rodzaju napięcie. Dlaczego nie można normalnie i zdrowo podchodzić do seksu, ruchanie jest fajne, daje
  • Odpowiedz
@alicemeow: ale takie zdrowe podejście się ma, jak człowiek ma to już za sobą. wytłumacz przegrywowi, który siedzi na wypoku cały dzień i wali konia do pornosów, że s--s to nie jest jedyny cel życia. syty głodnego nie zrozumie, a to połączone z niechęcią do zmian prowadzi do utrwalenia takiej mentalności przegrywa
  • Odpowiedz
@syczyn: wiem, że to pasta, ale ile było juz takich napalonych stulejarzy, że gdy pójdą na studia to w koncu ich zycie sie zmieni i będą mieli przyjaciół xD
  • Odpowiedz
@syczyn: Gdyby jakaś dziewczyna, która Ci się nie podoba, byłaby dla Ciebie miła to też byś ją wyruchał z litości (well, tu też wychodzi różnica między płciami, bo prawdopodobnie odpowiedź brzmi "tak" :D)? Bycie miłym dla dziewczyn a atrakcyjność to zupełnie dwie różne rzeczy. Związki damsko-męskie są bardzo płytkie, nie opierają się na przyjaźni tylko na pożądaniu. Pożądania nie da się wynegocjować, to jest zero-jedynkowa relacja (albo ktoś Cię podnieca, albo nie).

Poza tym, dude, to chleb powszedni u ludzi, którzy chodzą na randki, że ktoś się komuś nie podoba. Nie rób z odrzucenia ideologii. Tak, tamta babka chce sypiać z Danielem imprezowiczem, to znaczy, że miałeś złe wyobrażenie na jej temat. Zapomnij i umów się z następną, i spodziewaj się tego, że coś się s-------i - bo taka jest natura randkowania, dude. Jak coś się s-------i to wyciągasz z tego wnioski i nie popełniasz tego samego błędu. Np. tutaj:

- O czym rozmawialiście? Czy w ogóle rozmawialiście? :D
- Laska wykazywała jakiekolwiek
  • Odpowiedz
@ErikSkurveson: jakby mirek 1/2 miał furę (nawet pożyczoną od rodziców, nie ma znaczenia) a Daniel nie - pewnie by się nie dogadywała lepiej z imprezowiczem. Całe to "dziewczynki wcześniej dojrzewają" sprowadza się do tego, że piętnastoletni chłopcy nie mają prawka a maturzyści najczęściej tak. Zagwazdrana kobieca bierność od najmłodszych lat - żyje z tym ale nie szanuję.
  • Odpowiedz