Wpis z mikrobloga

Właśnie w jednym z wpisów przypomniano mi o "Pancake Tuesday" i postanowiłam podzielić się taką małą historyjką z mojego życia.

Kiedy byłam jeszcze małą mirabelką moja mama postanowiła przeprowadzić się do UK zabierając mnie (lvl 11)i mojego młodszego brata (lvl 5)ze sobą. Niemałym szokiem była dla nas ta nagła zmiana. Jedakże to co bardzo dobrze wspominam to moja ówczesna szkoła.
Nie wiem dlaczego i jak to w końcu było ale mama zapisała nas do katolickiej szkoły o nazwie "St. Augustiane's Catholic Primary School". Wychowawcą klasy do której trafiłam był Mr. Sheakspeare. Młody facet o bardzo dobrym serduszku i cool nazwisku.
Pomimo wcześniejszej nauki języka w polskiej szkole podstawowej ja niewiele potrafiłam. I to właśnie wtedy niczym rycerz na białym koniu pojawił się on, który nie śmiał się z moich braków a doceniał to co już umiem.
Po dwóch tygodniach podarował mi pierwszą książkę do przeczytania w domu. "Poppys Pancake day" bo tak właśnie nazywała się czytanka, którą dostałam.
Po przerobieniu tej książeczki samodzielnie jak i z nauczycielem dostawałam kolejne tytuły, kolejne mało wymagające pozycje, które powoli ale skutecznie czegoś mnie uczyły.
Mijały miesiące a potrafiłam coraz więcej. Powoli zaczynałam się przyzwyczajać do swojego nowego życia, aż w moim domu zapadła decyzja o powrocie do Polski przed świetami bożego narodzenia.
Mama załatwiła formalności a my z bratem oczekiwaliśmy powrotu do domu.
Kiedy to poszłam do szkoly po raz ostatni przed wylotem spotkała mnie najmilsza niespodzianka ever.
Weszłam do sali, w której każdego dnia mieliśmy zajęcia i nie mogłam uwierzyć swoim oczom.
To co codziennie robiło nam za biurka tego dnia zamienione było w wielki blat kuchenny z masą palników i małych patelni.
Jak się później okazało Pan Szekspir pamiętał, ze pierwszą książka którą mi podarował była właśnie ta o Pancake day. On sam uznał ze to właśnie dzięki niej nauczyłam się tego wszystkiego. Swoją przygodę z naleśnikami zaczęłam i z naleśnikami skończyłam w atmosferze zabawy i radości.
Nigdy w życiu nie miałam już tak fajnego nauczyciela. #truestory #coolstory #szkola #gotujzwykopem
  • 37
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Dyktus: z matematyką byłam mocno do przodu, tam w 6klasie były jakieś mnożenia dzielenia w słupkach, gdzie w polsce już dawno miałam to za sobą był tez taki przedmiot jak science, który był głównie praktyczny, łączyliśmy jakieś przewody żeby zamykać obieg i np zapalała się żarówka, miałam tez hiszpański ale nic z tego nie pamietam a wf to wiadomo, po polsku i po anielsku biegasz tak samo. Mniej więcej po
  • Odpowiedz
@ogorkikiszone: niby slodka historia ale twoja mama chyba nie jest zbyt ogarnieta osoba, co? Jak mozna sie przeprowadzac razem z dziecmi i zmieniac im diametralnie warunki co kilka miesiecy. Chyba ze faktycznie ty i twoj brat nie macie dziadkow ktorzy by sie mogli wami zajac przez te pare miesiecy.
  • Odpowiedz
@UrbanHorn: moi rodzice się rozwiedli, mój ojciec nie dawał jej spokoju wiec chciała zacząć od nowa z nami gdzieś daleko, ni podołała finansowo i po roku i dwóch miesiącach wróciliśmy do Polski, tę cześć historii wolałam pominąć. Tak czy siak mama nauczyła nas ze nie należy bać się zmian, ze mogą przynieść coś dobrego.
  • Odpowiedz
Wychowawcą klasy do której trafiłam był Mr. Sheakspeare. Młody facet o bardzo dobrym serduszku i cool nazwisku.


Kiedy to poszłam do szkoly po raz ostatni przed wylotem spotkała mnie najmilsza niespodzianka ever.

Weszłam do sali, w której każdego dnia mieliśmy zajęcia i...


@ogorkikiszone: Dlaczego w tym momencie myślałem, że to się skończy inaczej? Za dużo Wykopu.( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz