Wpis z mikrobloga

@lakukaracza_: to może ja odpowiem, jako ateista z kilkunastoletnim stażem. Jestem ateistą, ale nie próbuję kogoś "nawracać" i nie daję mu do myślenia, że jego wybór (w sensie, że druga osoba wierzy) jest gorszy. Notabene darzę wielkim szacunkiem ludzi, którzy rzeczywiście mocno (nie mylić z "fanatycznie") wierzą w Boga. Dla mnie gimboateizmem jest nieszanowanie tego, że ktoś wierzy, a dodatkowo ciągłe syczenie pokroju "czarna mafia".
@lakukaracza_: Z resztą trochę to śmieszne że potrafisz do losowych ludzi tak się czepiać ich wiary a masz problem delikatnie acz skutecznie przekonać teściową aby przestała ciebie szkalować, to trochę wygląda tak jakbyś nie umiał sobie poradzić z tym. Polecam mniej produktów sojowych i w sumie dużo to nie różni się od gimboateisty który jest ateistą bo nie chce mu się co niedzielę chodzić do kościoła.
@loczyn Pewnie, że może. Ale czy wtedy tak naprawdę jest ateistą? To już musi sobie sam odpowiedzieć, ale nie może się dziwić, że inni widzą go w określony sposób.
delikatnie acz skutecznie przekonać teściową aby przestała ciebie szkalować


@Satan696: Nie znasz mojej teściowej, nawiedzona dewotka, jestem całym złem świata bo zabrałem jej córkę jedynaczkę. Kłamstwa, manipulacje to dla niej normalka. Wprost mi powiedziała kiedyś, że zrobi wszystko by zniszczyć nasz związek. Aha... i akcje do córki typu:
- jak się wyprowadzisz to skocze z okna i będziesz miała mnie na sumieniu
Oczywiście nie skoczyła, a szkoda trochę.
@lakukaracza_: no i dla mnie gimboateizm to jest właśnie takie stosowanie arguemntum ad pierdołum - wiadomo, że swoje zdanie trzeba wyrazić i o nie walczyć, w kwestii wpływu religii na życie publiczne. I dlatego sprzeciw wobec ograniczeniu antykoncepcji, aborcji i tak dalej, to nie jest gimboateizm.

Ale przywalanie się, że posłowie te kilka minut na stojąco odprawili jakiś rytuał - i to nie jest sprzeciw nawet w ramach argumentu laickiego państwa