Aktywne Wpisy
Kamileqq +714
Codzienne przypomnienie, że jeśli łudzicie się, że PiS po wyborach dotrzyma jakiekolwiek obietnicy, to chciałbym zwrócić uwagę, że:
- przekop Mierzei Wiślanej: done
- płaca minimalna 4k: done
- bariera na granicy: done
- 500+: done
- kredyt 2%: done
- niskie bezrobocie: done
- wzrost wydatków na zbrojenia: done
- obniżenie wieku emerytalnego: done
- korzystniejszy podatek dla słabiej zarabiających: done
- odtworzenie baz wojskowych / posterunków policji: done
- ból
- przekop Mierzei Wiślanej: done
- płaca minimalna 4k: done
- bariera na granicy: done
- 500+: done
- kredyt 2%: done
- niskie bezrobocie: done
- wzrost wydatków na zbrojenia: done
- obniżenie wieku emerytalnego: done
- korzystniejszy podatek dla słabiej zarabiających: done
- odtworzenie baz wojskowych / posterunków policji: done
- ból
Mało rzeczy mnie tak dziwi, jak powszechne idealizowanie i krystaliczny wizerunek Beenhakkera. Szczególnie po wczoraj, gdzie nie ma rozgoryczenia porażką, ale jest radość po awansie, zdążyłem przeczytać już kilkanaście komentarzy, jakim to przeciętnym trenerem jest Nawałka, a jakim wspaniałym był Leo. Szkoda, że ja to wszystko pamiętam trochę inaczej. Ale po kolei.
Zaczęło się świetnie, bo okres od września 2006 do listopada 2007 należy uznać za bardzo owocny w historii reprezentacji - wygrane eliminacje, 1. miejsce w grupie i zostawienie za plecami Portugalii, Serbii albo Belgii. Chociaż nie było się też bez wpadek, żeby wspomnieć tylko 0:1 w Erywaniu, 0:0 w Helsinkach albo 1:3 z Finlandią w Warszawie. Skończyło się jednak szczęśliwie, bo po 2:0 z Belgią w Chorzowie mieliśmy zapewniony awans. Sukces ogromny, ale też ogranie Belgii w tamtym czasie nie było czymś wyjątkowym. Zamiast Edena Hazarda albo Romelu Lukaku, grali w tej reprezentacji Bart Goor, Faris Haroun, a z ławki wchodził Stein Huysegems, kimkolwiek jest. To jednak nie miało znaczenia. Najważniejsze, że cel został osiągnięty. Potem miało być niestety tylko gorzej.
Na kilka miesięcy przed turniejem wypadł pierwszy poważny rywal w meczach towarzyskich - Czesi. O ile wtedy zagraliśmy bardzo dobrze (wygrana 2:0), o tyle im bliżej turnieju, tym wyglądało to mniej optymistycznie. Najpierw 0:3 z USA w Krakowie, a potem dwa dziwne sparingi w niemieckim Reutlingen (z dzisiejszej perspektywy rzecz nie do pomyślenia) - najpierw remis 1:1 z Macedonią (po rzucie karnym w końcówce), a potem wymęczone 1:0 z Albanią. Przed samym turniejem zagraliśmy jeszcze z Danią w Chorzowie (1:1), ale euforia związana z awansem spychała na bok tę fatalną serię. Każdy nadal uważał Leo za czarodzieja i sam turniej to już miała być droga od sukcesu do sukcesu.
Jak wyglądało to w rzeczywistości, właściwie nie trzeba mówić - jeden punkt, jeden strzelony gol (w dodatku ze spalonego), do tego fatalna gra najbardziej doświadczonych zawodników, dla których nie był to pierwszy duży turniej. Poza Arturem Borucem nikt sportowo i mentalnie wtedy nie udźwignął. Ponadto w trakcie turnieju nie obyło się też bez dziwnych decyzji samego Beenhakkera, jak ta o wprowadzeniu na boisku w pierwszym meczu z Niemcami Piszczka, który jeszcze kilka dni wcześniej był na wakacjach na Rodos (zastąpił w ostatniej chwili kontuzjowanego Błaszczykowskiego). To wszystko złożyło się na katastrofę - byliśmy chyba najgorszą drużyną na Euro.
Mimo fatalnego turnieju w PZPN-ie zdecydowano, że Beenhakker zostaje na kolejne eliminacje. #!$%@? passa jednak trwała. Najpierw przegraliśmy towarzysko z Ukrainą we Lwowie (0:1), zremisowaliśmy ze Słowenią u siebie (1:1) i wymęczyliśmy zwycięstwo z San Marino (2:0). Kolejne było zwycięstwo z Czechami, które zwiastowało poprawę. Niestety tylko na chwilę. Dalej wyglądało to następująco - w Bratysławie ze Słowacją w #!$%@?ę, w Belfaście z Irlandią Północną w #!$%@?ę, wysoka wygrana z San Marino i remis z Irlandią Północną u siebie. 9 września 2009 roku przegraliśmy jednak w kompromitującym stylu 3:0 ze Słowenią w Mariborze i Beenhakker został zwolniony. Ostatecznie w grupie wyprzedziliśmy tylko najsłabsze San Marino.
Teraz trochę kulis, bo te są w przypadku "kryształowego" wizerunku Beenhakkera kluczowe. O ile romans z Martą Alf, rzecznikiem prasowym reprezentacji, to jego prywatna sprawa (Beenhakker był w tym czasie żonaty, miał dwoje dzieci), to również nie był bez znaczenia dla otoczenia kadry, bo pani Alf na skutek bliskiego związku z Leo stała się osobą bardzo problematyczną, o czym czasami wspominali dziennikarze. To jednak drobnostka, bo dużo gorzej wyglądało zatrudnienie na stanowisku dyrektora reprezentacji Jana de Zeuuwa - byłego (ale tylko rzekomo) menadżera, który w trakcie swojej pracy miał czerpać zyski z zagranicznych transferów kadrowiczów. Miał też namawiać ich do zmiany menadżera, co miało nie być bez wpływu na ich pozycję w reprezentacji. Najprościej rzecz ujmując - przejdziesz pod skrzydła moich ludzi, to pomożesz sobie w kwestii przyszłych powołań. Wyjątkowo intrygująca była tutaj postać Marcina Kubackiego, pod którego skrzydła trafili Pazdan, Zahorski i Kokoszka, mimo że ten miał wtedy licencję menadżerską ledwie od miesiąca. Wszyscy trzej pojechali na Euro 2008.
To jednak nie koniec, bo sam Beenhakker z czasem poczuł się "w siodle" na tyle pewnie, że bez skrupułów jako trener reprezentacji przyjął jednocześnie posadę w Feyenoordzie Rotterdam. Sytuacja niewyobrażalna. Zamiast skupiać się na oglądaniu polskich piłkarzy, czy to w lidze polskiej czy zagranicą, selekcjoner reprezentacji zajmował się "doradzaniem" w Holandii. Zamiast lecieć do Francji, żeby obserwować Ireneusza Jelenia albo spędzić weekend na stadionach w Polsce, on w tym czasie zajmował się sprawami, które jakkolwiek reprezentacji nie dotyczyły. Oczywiście wysoką pensję z PZPN-u przyjmował w tym czasie bardzo chętnie.
Nawałce można zarzucać, że jest minimalistą, że reprezentacja pod jego wodzą gra często zachowawczo, co nie zawsze kończy się dobrze, ale pod względem profesjonalizmu i etyki pracy jest to człowiek zdecydowanie inny od Beenhakkera. Już dzisiaj zapisał się w historii polskiej piłki i nikt mu tego nie zabierze.
A Leo, wiadomo, "for money".
#pilkanozna #reprezentacja #zwiazki
@Venro: Janek od truskawek
Dlatego, że zawsze czegoś brakowało - z reguły umiejętności. Po prostu zagraliśmy bardzo dobre eliminacje i awansowaliśmy, ale żeby traktować to za wielki sukces? Nie żartujmy. Tak samo wielkim sukcesem nie jest wczorajszy awans. To po prostu dobrze wykonana praca.
Coo? Co takiego wg. Ciebie miał zrobić Nawałka by ograć Portugalię, Peszkę i Stępińskiego wprowadzić? Bylismy w ćwierćfinale, zremisowalismy po dobrym meczu z mistrzami świata i odpadlismy po karnych z późniejszym mistrzem europy a jakis wykopek twierdzi, że euro było skopane xD. Wam janusze nigdy nie dogodzi.
@Venro: Z dwoma lepszymi od nas drużynami, które wygraliśmy. A wczoraj ? Eliminacje z drużyną Danii wycenianą przez transfermarkt na 161 mln Euro a my na 234 mln, Czarnogóry nawet nie sprawdzam bo różnica to pewnie ze 150 mln
Nie trener tylko selekcjoner.
Po drugie to nie masz im co tłumaczyć, bo mają swoją wersję i największe sukcesy reprezentacji od prawie pół wieku to tylko dzięki dobrym piłkarzom a Nawałka tylko przeszkadza... Bez znaczenia, że Smuda czy Fornalik
Poza tym już mecz ze Szwajcarią był bardzo słaby - ruszenie na początku i po kilkudziesięciu minutach kręcenie głową
Średnia punktów/mecz to kłamstwo?
Beenhaker był losowany z 2 koszyka. Nawałka 2 razy z 3. Kto miał teoretycznie łatwiej?
Komentarz usunięty przez autora
Jaki trener postawiłby na Mąkę i Pazdana? Oni są przeciętni nawet jak na ekstraklasę, a w kadrze robią swoje. Pisesz o pilkarzach w dobrych klubach, ale ilu z kadry ma pewne występy w postawowym skladzie bo poza
@merciless85: Na Ekstraklasę są akurat odpowiedni. To jest poziom polskich piłkarzy, którzy nie wyjechali za granicę i nie mieli okazji nauczyć się grać w piłkę.
@Venro: było
@ekkis: Kłamstwo to pisanie że Polska miała wtedy porównywalną kadrę z Portugalią i Serbią. Nie miała.
@ekkis: I z dwoma teoretycznie słabszymi od nas drużynami zajeliśmy 3 miejsce w grupie. Serbia grała wtedy z Argentyną, Holandią i WKS z Drogbą który wtedy zjadłby Ekwador na śniadanie
@merciless85: Ile jeszcze razy przeczytam tu jak #!$%@? jest Argentyna i jak to ledwo co łapię się na mistrzostwa ? Argentyna w kryzysie i tak jest lepsza niż nasi w historycznym szczycie. Marzę żebyśmy ich wylosowali na mundialu to może wtedy się niektórym oczy otworzą
Komentarz usunięty przez autora
@werdum18: A z iloma wygrywała kadra Beenhakera? Z Portugalią raz, bo już nie z Serbią. Ci mocni Serbowi zebrali 10 goli w 3 meczach i pakowali walizki, także ich nie demonizujmy.
zresztą ile tych meczów z mocnymi zespołami jest? W tych eliminacjach nie trafiliśmy na żaden. My pomiędzy Beenhakerem a Nawałką nie graliśmy nic a