Aktywne Wpisy
Kamileqq +750
JanLaguna +224
Ukraina skarży Polskę do Światowej Organizacji Handlu
Ukraina złożyła w poniedziałek skargi do Światowej Organizacji Handlu (WTO) na Polskę, Węgry i Słowację w związku z przedłużeniem przez te kraje embarga na ukraińskie produkty rolne - poinformowała ukraińska minister gospodarki Julia Swyrydenko w komunikacie.
Moim zdaniem to krótkowzroczna i skandaliczna decyzja Kijowa. W imię interesów oligarchów, Ukraińcy idą na gospodarcze starcie z Polską.
Tego już nie wytłumaczą żadne historie o "walce frakcji" w
Ukraina złożyła w poniedziałek skargi do Światowej Organizacji Handlu (WTO) na Polskę, Węgry i Słowację w związku z przedłużeniem przez te kraje embarga na ukraińskie produkty rolne - poinformowała ukraińska minister gospodarki Julia Swyrydenko w komunikacie.
Moim zdaniem to krótkowzroczna i skandaliczna decyzja Kijowa. W imię interesów oligarchów, Ukraińcy idą na gospodarcze starcie z Polską.
Tego już nie wytłumaczą żadne historie o "walce frakcji" w
Mało rzeczy mnie tak dziwi, jak powszechne idealizowanie i krystaliczny wizerunek Beenhakkera. Szczególnie po wczoraj, gdzie nie ma rozgoryczenia porażką, ale jest radość po awansie, zdążyłem przeczytać już kilkanaście komentarzy, jakim to przeciętnym trenerem jest Nawałka, a jakim wspaniałym był Leo. Szkoda, że ja to wszystko pamiętam trochę inaczej. Ale po kolei.
Zaczęło się świetnie, bo okres od września 2006 do listopada 2007 należy uznać za bardzo owocny w historii reprezentacji - wygrane eliminacje, 1. miejsce w grupie i zostawienie za plecami Portugalii, Serbii albo Belgii. Chociaż nie było się też bez wpadek, żeby wspomnieć tylko 0:1 w Erywaniu, 0:0 w Helsinkach albo 1:3 z Finlandią w Warszawie. Skończyło się jednak szczęśliwie, bo po 2:0 z Belgią w Chorzowie mieliśmy zapewniony awans. Sukces ogromny, ale też ogranie Belgii w tamtym czasie nie było czymś wyjątkowym. Zamiast Edena Hazarda albo Romelu Lukaku, grali w tej reprezentacji Bart Goor, Faris Haroun, a z ławki wchodził Stein Huysegems, kimkolwiek jest. To jednak nie miało znaczenia. Najważniejsze, że cel został osiągnięty. Potem miało być niestety tylko gorzej.
Na kilka miesięcy przed turniejem wypadł pierwszy poważny rywal w meczach towarzyskich - Czesi. O ile wtedy zagraliśmy bardzo dobrze (wygrana 2:0), o tyle im bliżej turnieju, tym wyglądało to mniej optymistycznie. Najpierw 0:3 z USA w Krakowie, a potem dwa dziwne sparingi w niemieckim Reutlingen (z dzisiejszej perspektywy rzecz nie do pomyślenia) - najpierw remis 1:1 z Macedonią (po rzucie karnym w końcówce), a potem wymęczone 1:0 z Albanią. Przed samym turniejem zagraliśmy jeszcze z Danią w Chorzowie (1:1), ale euforia związana z awansem spychała na bok tę fatalną serię. Każdy nadal uważał Leo za czarodzieja i sam turniej to już miała być droga od sukcesu do sukcesu.
Jak wyglądało to w rzeczywistości, właściwie nie trzeba mówić - jeden punkt, jeden strzelony gol (w dodatku ze spalonego), do tego fatalna gra najbardziej doświadczonych zawodników, dla których nie był to pierwszy duży turniej. Poza Arturem Borucem nikt sportowo i mentalnie wtedy nie udźwignął. Ponadto w trakcie turnieju nie obyło się też bez dziwnych decyzji samego Beenhakkera, jak ta o wprowadzeniu na boisku w pierwszym meczu z Niemcami Piszczka, który jeszcze kilka dni wcześniej był na wakacjach na Rodos (zastąpił w ostatniej chwili kontuzjowanego Błaszczykowskiego). To wszystko złożyło się na katastrofę - byliśmy chyba najgorszą drużyną na Euro.
Mimo fatalnego turnieju w PZPN-ie zdecydowano, że Beenhakker zostaje na kolejne eliminacje. #!$%@? passa jednak trwała. Najpierw przegraliśmy towarzysko z Ukrainą we Lwowie (0:1), zremisowaliśmy ze Słowenią u siebie (1:1) i wymęczyliśmy zwycięstwo z San Marino (2:0). Kolejne było zwycięstwo z Czechami, które zwiastowało poprawę. Niestety tylko na chwilę. Dalej wyglądało to następująco - w Bratysławie ze Słowacją w #!$%@?ę, w Belfaście z Irlandią Północną w #!$%@?ę, wysoka wygrana z San Marino i remis z Irlandią Północną u siebie. 9 września 2009 roku przegraliśmy jednak w kompromitującym stylu 3:0 ze Słowenią w Mariborze i Beenhakker został zwolniony. Ostatecznie w grupie wyprzedziliśmy tylko najsłabsze San Marino.
Teraz trochę kulis, bo te są w przypadku "kryształowego" wizerunku Beenhakkera kluczowe. O ile romans z Martą Alf, rzecznikiem prasowym reprezentacji, to jego prywatna sprawa (Beenhakker był w tym czasie żonaty, miał dwoje dzieci), to również nie był bez znaczenia dla otoczenia kadry, bo pani Alf na skutek bliskiego związku z Leo stała się osobą bardzo problematyczną, o czym czasami wspominali dziennikarze. To jednak drobnostka, bo dużo gorzej wyglądało zatrudnienie na stanowisku dyrektora reprezentacji Jana de Zeuuwa - byłego (ale tylko rzekomo) menadżera, który w trakcie swojej pracy miał czerpać zyski z zagranicznych transferów kadrowiczów. Miał też namawiać ich do zmiany menadżera, co miało nie być bez wpływu na ich pozycję w reprezentacji. Najprościej rzecz ujmując - przejdziesz pod skrzydła moich ludzi, to pomożesz sobie w kwestii przyszłych powołań. Wyjątkowo intrygująca była tutaj postać Marcina Kubackiego, pod którego skrzydła trafili Pazdan, Zahorski i Kokoszka, mimo że ten miał wtedy licencję menadżerską ledwie od miesiąca. Wszyscy trzej pojechali na Euro 2008.
To jednak nie koniec, bo sam Beenhakker z czasem poczuł się "w siodle" na tyle pewnie, że bez skrupułów jako trener reprezentacji przyjął jednocześnie posadę w Feyenoordzie Rotterdam. Sytuacja niewyobrażalna. Zamiast skupiać się na oglądaniu polskich piłkarzy, czy to w lidze polskiej czy zagranicą, selekcjoner reprezentacji zajmował się "doradzaniem" w Holandii. Zamiast lecieć do Francji, żeby obserwować Ireneusza Jelenia albo spędzić weekend na stadionach w Polsce, on w tym czasie zajmował się sprawami, które jakkolwiek reprezentacji nie dotyczyły. Oczywiście wysoką pensję z PZPN-u przyjmował w tym czasie bardzo chętnie.
Nawałce można zarzucać, że jest minimalistą, że reprezentacja pod jego wodzą gra często zachowawczo, co nie zawsze kończy się dobrze, ale pod względem profesjonalizmu i etyki pracy jest to człowiek zdecydowanie inny od Beenhakkera. Już dzisiaj zapisał się w historii polskiej piłki i nikt mu tego nie zabierze.
A Leo, wiadomo, "for money".
#pilkanozna #reprezentacja #zwiazki
@ekkis: No właśnie o to chodzi, nie licząc Niemców, Holandii i Szwajcarii/Portugali nie było tego dużo, ale jeśli chcemy na mundialu odnieść sukces (ćwiercfinał i wyżej) to tylko z takimi drużynami będziemy się mierzyć, czy potrafimy z nimi grać ? Przeciętniaki typu Armenia strzelają nam z rożnych gole aż miło