Wpis z mikrobloga


Mało rzeczy mnie tak dziwi, jak powszechne idealizowanie i krystaliczny wizerunek Beenhakkera. Szczególnie po wczoraj, gdzie nie ma rozgoryczenia porażką, ale jest radość po awansie, zdążyłem przeczytać już kilkanaście komentarzy, jakim to przeciętnym trenerem jest Nawałka, a jakim wspaniałym był Leo. Szkoda, że ja to wszystko pamiętam trochę inaczej. Ale po kolei.

Zaczęło się świetnie, bo okres od września 2006 do listopada 2007 należy uznać za bardzo owocny w historii reprezentacji - wygrane eliminacje, 1. miejsce w grupie i zostawienie za plecami Portugalii, Serbii albo Belgii. Chociaż nie było się też bez wpadek, żeby wspomnieć tylko 0:1 w Erywaniu, 0:0 w Helsinkach albo 1:3 z Finlandią w Warszawie. Skończyło się jednak szczęśliwie, bo po 2:0 z Belgią w Chorzowie mieliśmy zapewniony awans. Sukces ogromny, ale też ogranie Belgii w tamtym czasie nie było czymś wyjątkowym. Zamiast Edena Hazarda albo Romelu Lukaku, grali w tej reprezentacji Bart Goor, Faris Haroun, a z ławki wchodził Stein Huysegems, kimkolwiek jest. To jednak nie miało znaczenia. Najważniejsze, że cel został osiągnięty. Potem miało być niestety tylko gorzej.

Na kilka miesięcy przed turniejem wypadł pierwszy poważny rywal w meczach towarzyskich - Czesi. O ile wtedy zagraliśmy bardzo dobrze (wygrana 2:0), o tyle im bliżej turnieju, tym wyglądało to mniej optymistycznie. Najpierw 0:3 z USA w Krakowie, a potem dwa dziwne sparingi w niemieckim Reutlingen (z dzisiejszej perspektywy rzecz nie do pomyślenia) - najpierw remis 1:1 z Macedonią (po rzucie karnym w końcówce), a potem wymęczone 1:0 z Albanią. Przed samym turniejem zagraliśmy jeszcze z Danią w Chorzowie (1:1), ale euforia związana z awansem spychała na bok tę fatalną serię. Każdy nadal uważał Leo za czarodzieja i sam turniej to już miała być droga od sukcesu do sukcesu.

Jak wyglądało to w rzeczywistości, właściwie nie trzeba mówić - jeden punkt, jeden strzelony gol (w dodatku ze spalonego), do tego fatalna gra najbardziej doświadczonych zawodników, dla których nie był to pierwszy duży turniej. Poza Arturem Borucem nikt sportowo i mentalnie wtedy nie udźwignął. Ponadto w trakcie turnieju nie obyło się też bez dziwnych decyzji samego Beenhakkera, jak ta o wprowadzeniu na boisku w pierwszym meczu z Niemcami Piszczka, który jeszcze kilka dni wcześniej był na wakacjach na Rodos (zastąpił w ostatniej chwili kontuzjowanego Błaszczykowskiego). To wszystko złożyło się na katastrofę - byliśmy chyba najgorszą drużyną na Euro.

Mimo fatalnego turnieju w PZPN-ie zdecydowano, że Beenhakker zostaje na kolejne eliminacje. #!$%@? passa jednak trwała. Najpierw przegraliśmy towarzysko z Ukrainą we Lwowie (0:1), zremisowaliśmy ze Słowenią u siebie (1:1) i wymęczyliśmy zwycięstwo z San Marino (2:0). Kolejne było zwycięstwo z Czechami, które zwiastowało poprawę. Niestety tylko na chwilę. Dalej wyglądało to następująco - w Bratysławie ze Słowacją w #!$%@?ę, w Belfaście z Irlandią Północną w #!$%@?ę, wysoka wygrana z San Marino i remis z Irlandią Północną u siebie. 9 września 2009 roku przegraliśmy jednak w kompromitującym stylu 3:0 ze Słowenią w Mariborze i Beenhakker został zwolniony. Ostatecznie w grupie wyprzedziliśmy tylko najsłabsze San Marino.

Teraz trochę kulis, bo te są w przypadku "kryształowego" wizerunku Beenhakkera kluczowe. O ile romans z Martą Alf, rzecznikiem prasowym reprezentacji, to jego prywatna sprawa (Beenhakker był w tym czasie żonaty, miał dwoje dzieci), to również nie był bez znaczenia dla otoczenia kadry, bo pani Alf na skutek bliskiego związku z Leo stała się osobą bardzo problematyczną, o czym czasami wspominali dziennikarze. To jednak drobnostka, bo dużo gorzej wyglądało zatrudnienie na stanowisku dyrektora reprezentacji Jana de Zeuuwa - byłego (ale tylko rzekomo) menadżera, który w trakcie swojej pracy miał czerpać zyski z zagranicznych transferów kadrowiczów. Miał też namawiać ich do zmiany menadżera, co miało nie być bez wpływu na ich pozycję w reprezentacji. Najprościej rzecz ujmując - przejdziesz pod skrzydła moich ludzi, to pomożesz sobie w kwestii przyszłych powołań. Wyjątkowo intrygująca była tutaj postać Marcina Kubackiego, pod którego skrzydła trafili Pazdan, Zahorski i Kokoszka, mimo że ten miał wtedy licencję menadżerską ledwie od miesiąca. Wszyscy trzej pojechali na Euro 2008.

To jednak nie koniec, bo sam Beenhakker z czasem poczuł się "w siodle" na tyle pewnie, że bez skrupułów jako trener reprezentacji przyjął jednocześnie posadę w Feyenoordzie Rotterdam. Sytuacja niewyobrażalna. Zamiast skupiać się na oglądaniu polskich piłkarzy, czy to w lidze polskiej czy zagranicą, selekcjoner reprezentacji zajmował się "doradzaniem" w Holandii. Zamiast lecieć do Francji, żeby obserwować Ireneusza Jelenia albo spędzić weekend na stadionach w Polsce, on w tym czasie zajmował się sprawami, które jakkolwiek reprezentacji nie dotyczyły. Oczywiście wysoką pensję z PZPN-u przyjmował w tym czasie bardzo chętnie.

Nawałce można zarzucać, że jest minimalistą, że reprezentacja pod jego wodzą gra często zachowawczo, co nie zawsze kończy się dobrze, ale pod względem profesjonalizmu i etyki pracy jest to człowiek zdecydowanie inny od Beenhakkera. Już dzisiaj zapisał się w historii polskiej piłki i nikt mu tego nie zabierze.

A Leo, wiadomo, "for money".

#pilkanozna #reprezentacja #zwiazki
V.....o - !Ostrzegam, że będzie długo i mogę przynudzać, więc jak macie coś lepszego ...

źródło: comment_4vp5eqN6jS4mLtAq8RCdDYKAKsoFtuRU.jpg

Pobierz
  • 63
  • Odpowiedz
@Venro: równie dobrze można napisać, ze Adaś ma romans z Iwanem - tyle samo dowodów... Stek wyssanych z palca pomówień mający na celu pokazanie jaki to Nawałka jest pro a Leo był fe.

Leo miał o niebo gorszą kadrę i potrafił z nią awansować na Euro z 1. miejsca (nie jak Nawałka, który gdyby nie rozszerzenie do 24 drużyn ME, to zobaczyłby Francje jak Fornalik Brazylie - w telewizji) samo to
  • Odpowiedz
@merengue:

równie dobrze można napisać, ze Adaś ma romans z Iwanem - tyle samo dowodów... Stek wyssanych z palca pomówień mający na celu pokazanie jaki to Nawałka jest pro a Leo był fe.


To żadna tajemnica, że Alf miała u niego specjalne względy. Problem w tym, że zaczęło mieć to wpływ na jej obowiązki jako rzecznika prasowego. Zamiast być otwartym na prasę, ona stała się bardzo problematyczna i była wiecznie na
  • Odpowiedz
To żadna tajemnica, że Alf miała u niego specjalne względy


@Venro: jakieś źródło inne niż Fakt/SE?

Nawałka nie przegrał na Euro meczu, walkę półfinał przegrał w rzutach karnych


znowu wracamy do jakości kadry(przypominam: w 2008 problemem był brak powołania dla rezerwowego Teneryfy) - IMO z lepszym trenerem gralibyśmy co najmniej w półfinale, a że tam czekała Walia, to i finał był na wyciągnięcie ręki.
  • Odpowiedz
@merengue:

jakieś źródło inne niż Fakt/SE?


Nie szukałem. Jak czegoś nie ma w prasie, to nie znaczy, że zjawisko nie występuje.

znowu wracamy do jakości kadry(przypominam: w 2008 problemem był brak powołania dla rezerwowego Teneryfy)


Z jakością tamtej kadry nie było na tyle źle, żeby tak fatalnie wypaść na Euro i w kompromitującym stylu przegrać kolejne eliminacje. Wtedy nie dało się na ten zespół patrzeć.

IMO z lepszym trenerem gralibyśmy co
  • Odpowiedz
@Venro: Do Leo jest sentyment bo jako pierwszy awansował na euro i to z grupą ludzi którzy teraz pewnie by się do kadry nie łapali nawet na trybuny. To u niego wyskoczył Blaszczykowski, on z Bronowickiego czy Golańskiego wycisnął maksimum. Dodatkowo zagrał mecz dekad z Portugalią mając takiego Rasiaka w pierwszym składzie. Nie dziwne że do końca na trybunach nosiło się "Leo" co mecz, nawet jak już grali padake. Zresztą gość
  • Odpowiedz
@Sagitarius:

To u niego wyskoczył Blaszczykowski, on z Bronowickiego czy Golańskiego wycisnął maksimum. Dodatkowo zagrał mecz dekad z Portugalią mając takiego Rasiaka w pierwszym składzie.


Podobnie jest u Nawałki. Mączyński albo Pazdan dostali szansę zaistnieć w kadrze i bardzo się rozwinęli, mimo że nigdy w żadnej poważnej lidze nie zagrali.

Zresztą gość to był mistrz eliminacji, a same turnieje już mu nie szły.


Jednych eliminacji, bo w trakcie kolejnych byliśmy lepsi
  • Odpowiedz
@Venro: Nawałce grę robią trenerzy Bayernu, Napoli, Monaco, Borussii i paru innych klubów. Korzysta z tego, że w ciągu kilku lat paru Polakom udało się wyjechać do dobrych klubów, nauczyć się grać w piłkę i mogli się zebrać w jednej drużynie. Nawałka to taki typowy sympatyczny, bezkonfliktowy gość, którego rolą jest pozwolić grać i nie mącić. Stratega w nim nie ma, co pokazało Euro i niektóre mecze eliminacji, kiedy trzeba było
  • Odpowiedz
@Venro: fajny wpis, ale jednego Leo nie można odebrać - ukręcił bat z gówna.

Golański z Bronowickim na bokach obrony. Gwiazdą był Smolarek (ok. Dortmund), Krzynówek (ok. Wolfsburg). Ale taki Bąk grał wtedy u Saudów, Rasiak w Championship, a Lewandowskiego mieliśmy w Szachtarze. Na tym kończą się poważne kluby naszych zawodników (no jeszcze Celtic i Żurawski).

Proste porównanie - zobacz jakie mamy teraz bogactwo na bramce, a wtedy między słupkami stał
  • Odpowiedz
@Clermont: Oj nie zgodzę się z postawionymi tezami. Jak był trenerem GKS Katowice to byłto największy #!$%@? od czasu starego Dziurowicza w tym klubie.
Naprawde z gówna ukręcił rewelacyjny zespół , który miał milonowe długi, #!$%@? ale naprawde #!$%@? graczy(wtedy tak myślelismy) i to dzięki temu mielismy rewelacyjnt sezon i gdyby nie to że Górnik nam go #!$%@?ł po najlepszyym sezonei w historii , pewnie bylibyśmy w ekstraklasie.
Wprowadził swietne standardy
  • Odpowiedz
@Clermont:

Nawałce grę robią trenerzy Bayernu, Napoli, Monaco, Borussii i paru innych klubów. Korzysta z tego, że w ciągu kilku lat paru Polakom udało się wyjechać do dobrych klubów, nauczyć się grać w piłkę i mogli się zebrać w jednej drużynie.


Gdyby nie potrafił wykorzystać potencjału tych piłkarzy, to nie byłoby go w reprezentacji. Natomiast kilka dużych nazwisk z klubów zagranicznych to nie wszystko. Wystarczy spojrzeć na Argentynę - ogromny potencjał,
  • Odpowiedz
@Venro: Dobry wpis. Leo po Euro już wyłożył #!$%@? na kadre, na Czechów jeszcze starczyło, ale później to już kompromitacja. Nie wiem czy się orientujesz ale z Feyenoordem to w ogóle jak było, Pzpn nie zapisał w kontrakcie że nie może nigdzie indziej pracować? Czy byli tak podniecieni wielkim Leo, że mu na wszystko pozowolili?

@cult_of_luna: Bąk jeszcze wtedy grał w Austrii Wiedeń, a na Euro już bronił Boruc, trochę
  • Odpowiedz
Bąk jeszcze wtedy grał w Austrii Wiedeń


@ekkis: może i racja, ale to wtedy "już" a nie "jeszcze" bo tam kończył karierę. Co nie zmienia faktu że ktoś grający w Austrii Wiedeń mógłby się dziś nie zmieścić na ławkę :)
  • Odpowiedz
@ekkis:

Nie wiem czy się orientujesz ale z Feyenoordem to w ogóle jak było, Pzpn nie zapisał w kontrakcie że nie może nigdzie indziej pracować? Czy byli tak podniecieni wielkim Leo, że mu na wszystko pozowolili?


Rzekomo robił to charytatywnie, natomiast prawda była zupełnie inna - zamiast w Polsce, więcej czasu spędzał w Holandii, o czym pisali holenderscy dziennikarze. Trudno uwierzyć, że nie brał za to wynagrodzenia. Kontrakt z Feyenoordem też
  • Odpowiedz
@Venro: Super wpis, takich nam trzeba! Przyznam, że nie wszystko wiedziałem, ale teraz to wiele wyjaśnia. Oczywiście to tylko pokazuje jakim profesjonalistą jest Nawałka. Może nie wyciska tego co potrafiliby niektórzy ale mamy "czystą", wolną od układów kadrę, która zrobiła ogromny skok jakościowy. Oby było tylko lepiej :)
  • Odpowiedz
@Bobby12: Więcej takich ludzi jak Nawałka w polskiej piłce, a na pewno będzie lepiej. To człowiek, który po zakończeniu kariery pracował m.in. przy ścinaniu drzew w USA. Docenia się, jaką drogę przebył.
  • Odpowiedz
@Venro był lepszy bo to był ktoś z zewnątrz, z zachodu! Kwestia z jednej strony polskich kompleksów, że taki wielki trener przyszedł do nas (prowadził real 20 lat temu xD) z drugiej, że jednak facet miał gadane, international level itd więc trzymał się długo.
Teraz na szczęście nie potrzeba już trenera cudotwórcy, który wyczaruje coś z niczego, tylko profesjonalisty, który dobrze poskłada drużynę z nieporównywalnie lepszych piłkarzy
  • Odpowiedz