Wpis z mikrobloga

Cześć wszystkim!
Jeśli kogoś interesuje kim był Jezus Chrystus i jaką odegrał rolę dla ludzkości, to mam nadzieję, że zainteresuje Was mój tekst. Otóż od wielu lat próbowałem zrozumieć Jezusa Chrystusa, poznać jego rolę i dowiedzieć się czemu mówił o sobie "Ja jestem drogą, prawdą, i życiem", dlaczego uważał siebie za Boga i dlaczego jest on tak ważny dla całego świata. Wizerunek Jezusa (jako zakrwawionego człowieka wiszącego na krzyżu) jaki zapamiętałem z czasów, gdy jeszcze jako dzieciak chodziłem do kościoła w ogóle jakoś do mnie nie przemawiał i czułem, że za jego postacią kryje się coś więcej. Chcąc go samemu poznać musiałem wyjść poza naukę Kościoła i zdać się na własne poszukiwania, ponieważ kazania księży których miałem okazję słuchać jakoś do mnie nie docierały, bo odbierałem je jako próbę wmówienia mi na siłę mocy Jezusa, a ja go chciałem po prostu poznać. Analizowałem jego słowa z Biblii, ale trudno było mi je na początku zrozumieć i wyłapać ich prawdziwy sens. Doszedłem do wniosku, że zacznę czytać interpretacje mędrców z całego świata na temat Jezusa i Biblii. Na początku byli to Święci Kościoła. Analizowałem też przekazy Matki Boskiej z Medjugorie i Fatimy. Później dowiedziałem się, że w Indiach istnieją Święci posiadający biegłą znajomość wielu pradawnych świętych pism, w tym Biblii. Co ciekawe i mogące wydawać się dla niektórych dziwne, Jezus był dla nich bardzo ważną postacią i sporo o nim wiedzieli (znali Biblię lepiej niż niejeden ksiądz), więc zacząłem czytać również ich nauki i dowiadywać się jak oni go interpretują. Wierzę w reinkarnację i prawo karmy, jednak tutaj odstawię te pojęcia na bok ( chociaż wiele mógłbym dzięki nim wyjaśnić). Zrezygnuję z ich użycia w tym tekście zakładając że karma i reinkarnacja nie istnieje, aby nie były one źródłem nieporozumienia i sporów wśród wyznawców Kościoła w tym co chcę przekazać .
Po wieloletnich badaniach doszedłem do wniosku, że Jezus Chrystus na prawdę był Bogiem i według mnie nie przyszedł na świat, aby zakładać kościoły (nie był to jego główny cel), tylko po to żeby pomóc wybawić ludzkość i otworzyć wszystkim drogę do nieba, do Boga. Przyszedł z taką jakby misją ratunkową do wszystkich (bez względu na wiarę), ponieważ ludzie bardzo grzeszyli i wiedział też co czeka ludzi w przyszłości (jeśli odsuną się od Boga). Chciał wszystkim pomóc i przyspieszyć drogę do Boga (i tym samym do prawdziwego nieba). Nie straszył ludzi wiecznym potępieniem! Właśnie On był tym, który przyniósł nadzieję całemu światu (nawet grzesznikom), dlatego cały świat do teraz mówi o nim tak głośno. Cierpiał natomiast za ludzkie grzechy i że ludzie wolą dalej grzeszyć zamiast szukać w życiu Boga, który jest źródłem wiecznego szczęścia, którego ludzie szukają w próżnych przyjemnościach tego świata. Dał nadzieję każdemu - zarówno dobremu człowiekowi, jak i wielkiemu grzesznikowi. Kochał i nadal kocha KAŻDEGO z nas. Dla niego wszyscy jesteśmy kochanymi dziećmi, chociaż czasem trochę napsocimy. Kocha nawet największych morderców, co trudno nam sobie wyobrazić, ponieważ ludzka miłość nie jest tak wielka jak miłość Chrystusa. Jest niczym najbardziej kochająca matka na świecie, która kocha swoje dziecko bez względu na to, jakie ono jest.
O co zatem chodzi z tym całym ukrzyżowaniem? Otóż ponieważ był Chrystusem (wcielonym Bogiem) mógł przejąć grzechy tego świata (nasze grzechy) i w ten sposób otworzyć nam drogę do Boga, do raju (Wniebowstąpienia). Postawił jednak pewien warunek - chcąc iść za nim musimy przestrzegać jego przykazania. Oto dwa najważniejsze z nich, jakie podał. Pierwsze: abyśmy kochali Boga całym sercem, całą duszą, całym umysłem i całą swoją mocą (jednym słowem, abyśmy kochali Boga całym sobą). To było najważniejsze przykazanie. Drugim najważniejszym przykazaniem było: kochaj bliźniego swego, jak siebie samego. Według Jezusa te dwa przykazania (przykazania miłości) były jakby podstawą podążania za Nim. Bardziej szczegółowo omówił je w Kazaniu na Górze (do poczytania w internecie lub w Biblii, polecam). Szczerze mówiąc nigdzie nie doczytałem się, aby mówił, że chodzenie do kościoła jest warunkiem koniecznym wybawienia, jednak jeśli ktoś przez chodzenie do kościoła czuje bliskość z Bogiem i Jezusem, to chyba dobrze, jednak wydaje mi się, że przede wszystkim powinniśmy czuć obecność Boga i Jezusa w ciągu całego dnia, a nie tylko w kościele. Jezus mówił też żeby szukać Go w świątyni serca (wydaje mi się, że chodzi o to, abyśmy znaleźli Jezusa przede wszystkim w swoim sercu). Poza tym jeszcze jedna ciekawostka - powiedział, że Ci którzy stosują jego przykazania są z nim (czyli wynika z tego, że przykładowo ktoś będący z innej religii nieświadomie przestrzegający jego przykazania jest z Jezusem, chociaż może sobie z tego nie zdawać sprawy). Poza tym Jezus dał jeszcze sporą nadzieję nawet dla tych najbardziej grzesznych ludzi, ponieważ (według mnie) jeśli będą oni próbować na tyle na ile potrafią stosować się do przykazań Jezusa i jeśli Jezus uzna, że na prawdę się starali, to w rezultacie oczyści ich z pozostałych grzechów, ponieważ ma taką moc. Dzięki Jezusowi nawet największy grzesznik może otrzymać nadzieję! Warto wiedzieć, że każdy z nas jest cząstką Boga (każdy ma duszę, a Bóg jest Duchem nieskończonym jak mówił Jezus), więc każdy w nas nosi w sobie pragnienie poznania Boga, który jest źródłem wiecznego, niewyczerpanego, ciągle świeżego szczęścia, którego nie da się opisać za pomocą ludzkich słów. To szczęście jakie jest w Bogu jest tym szczęściem, którego szuka każdy z nas w tym życiu.
W każdym razie nie musisz się zgadzać z tym, co napisałem. Mogę się też mylić w tym co napisałem. To tylko moja opinia :)

#mirkomodlitwa #mikromodlitwa #wiara #kosciol #chrzescijanstwo #medytacja #depresja
  • 13
@MrAndre Nie myślałeś, że opieranie się na słowach zawartych w Biblii, to nie jest prawdziwa wiara, tylko wiara oparta na tym co kilku ważnych gości z kościoła setki lat temu na pewnym zebraniu wybrała i uznała za właściwe i dobre dla kościoła ? Przecież to może nie mieć nic wspólnego z ideologia chrześcijaństwa sprzed 2 tys. Lat.
@Arthaniel: zdaję sobie z tego sprawę i dlatego szukałem wiedzy wśród wielu mędrców, głównie indyjskich. Poza tym znalazłem kiedyś fajny cytat pewnego mędrca (brzmiał mniej więcej tak) "Lepsza nauka głoszona przez jednego świętego, niż dogmat wyznawany przez miliony". Poza tym nawet Jezus mówił " szukajcie prawa nie w waszych pismach, bo życie jest prawem, podczas gdy pismo jest martwe."
@MrAndre jak doczytałem do "wierzę w reinkarnację..." to skończyłem czytać.
Nie można kogoś podnieść do uświęcenia wierząc w sprytne wymysły szatana. Nie można dwóm panom służyć. Reinkarnacja przeczy faktu, iż człowiek ma jedną duszę i czyny nasze na ziemi są wyborem między dobrem a złem, między niebem a piekłem.
@MrAndre Jezus mówił nie o Starym Testamencie tylko o ksiegach i prawach faryzeuszy, uczonych w piśmie. Stworzyli oni swoje przepisy i pisma, ktorych wierniej przestrzegali niż napomnień proroków danym im od Boga a których sami zabili.
@Daxxx: jeśli o mnie chodzi to nie czuję potrzeby chodzenia do kościoła (szczerze mówiąc nie jestem typowym katolikiem), ale też nie krytykuję tych którzy do niego chodzą. Modlitwa w domowym zaciszu mi wystarcza. Widzę Jezusa na swój sposób. Poza tym nie tyle w niego wierzę, co próbuję lepiej go zrozumieć i żyć zgodnie z jego naukami. Moim zdaniem sama wiara w Jezusa to za mało, zresztą on sam mówił o tym