Wpis z mikrobloga

#estonia moim zdaniem to jeden z przykładów tego jak kraj może znaleźć swoją niszę i słabości przekuć na siłę.

Dziś trudno uwierzyć, że ten mały kraj (zaledwie 1.3 mln mieszkańców), podobnie jak Polska dotknięty komunizmem z biednej i zacofanej republiki radzieckiej stał się technologicznym liderem i wzorem dla innych w obszarze e-państwa.

W Estonii przez internet można załatwić i załatwia się prawie wszystko od głosowania w wyborach powszechnych przez podpisywanie dokumentów (podpis cyfrowy zintegrowany z dowodem osobistym), załatwianie wszelkich formalności po bankowość, od pewnego czasu również obywatele innych państw mogą wystąpić o e-rezydencję Estonii i uzyskać podpis cyfrowy, założyć i prowadzić firmę w Estonii, płacić od niej podatki itd. z dowolnego miejsca na ziemi.

Dokonując transformacji z postkomunistycznej administracji do e-administracji ograniczono pole do nadużyć i korupcji, zmniejszono narzut i koszta związane z administracją i liczbę ludzi potrzebnych do obsługi państwa.

Niestety otworzyło to kraj na nowe, nieznane dotychczas zagrożenia takie jak cyberterroryzm i wojna w cyberprzestrzeni. Przedsmakiem tego był atak na Estońską infrastrukturę informatyczną po przygotowaniach do przeniesienia tzw. Brązowego Żołnierza, pomnika upamiętniającego sowieckich żołnierzy, poległych podczas „wyzwalania Tallina z rąk nazistów” w 2007 roku.
Uderzono na strony internetowe administracji publicznej, szkół, prasy, i największe estońskie banki, które musiały czasowo zawiesić świadczenie usług online. Te nowe narzędzia wykorzystane przez Rosję jako rozszerzenie nacisków dyplomatycznych dobitnie pokazały, że we współczesnym świecie atak na gospodarkę i infrastrukturę państwa nie wymaga użycia siły militarnej.

Jako rezultat właśnie w Estonii otwarto NATO Cooperative Cyber Defence Centre of Excellence skupione na rozwijaniu współpracy i metod obrony w cyberprzestrzeni. Co ciekawe, ataki w cyberprzestrzeni również kwalifikują się do uruchomienia artykułu 5. Traktatu Waszyngtońskiego, mogą być więc przyczyną do wdrożenia kolektywnej obrony przez sojusz, a więc także działań militarnych.

Estonia idzie o krok dalej i oprócz cyber zagrożeń dla świata realnego dostrzega także fizyczne zagrożenia dla swoich danych, dlatego zdecydowano o utworzeniu pierwszej na świecie "ambasady danych" - eksterytorialnego data center przechowujące dane wrażliwe, kluczowe dla funkcjonowania państwa i ulokowanego poza jego granicami. Wybór padł na Luksemburg. Immunitet obejmujący to data center przypomina te stosowane w odniesieniu do placówek dyplomatycznych, chroni więc przed ingerencją państwa-gospodarza.
W ten sposób Estonia wciąż zachowuje pełną kontrolę nad swoimi danymi, ale zabezpiecza się przed możliwością fizycznego ataku na swoje serwery, umożliwiając funkcjonowanie kluczowych obszarów e-państwa nawet w warunkach potencjalnej, realnej okupacji swojego terytorium czy klęsk żywiołowych.

http://www.dw.com/en/estonia-buoys-cyber-security-with-worlds-first-data-embassy/a-39168011

#ciekawostki #informatyka i trochę jak #epuap :)
  • 14
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@patool w tym wypadku mała liczba mieszkańców to zaleta, na Cyprze o ile się nie mylę było w------i cały rząd i utworzyli nowy w tydzień​, małe kraje ogulnie mają latwiej
  • Odpowiedz
przez internet załatwia się prawie wszystko od głosowania w wyborach powszechnych...


@patool: To akurat jest bardzo słaby pomysł.

EDIT: ale reszta pomysłów wygląda spoko.
  • Odpowiedz
@szasznik: czy znasz działanie podpisu cyfrowego?

Nie wiem jak to jest w Estonii, ale
ogólnie da się zapewnić anonimowość przy technologii certyfikacji/tokenów.

Taki fragment kodu systemu powinien być open source z podpisem binariów od zaufanej
  • Odpowiedz
@patrolez: żaden system cyfrowy nie jest w 100% bezpieczny. A wybory są czymś co może być łakomym kąskiem np. dla obcych służb(np. FSB) które mają praktycznie nielimitowane zasoby. Wystarczy że znajdą jedną lukę w oprogramowaniu wyborczym i pozamiatane. Nikt nie będzie wiedział co i jak zmienili. Oznaczało by to destabilizację systemu politycznego w danym państwie. Tak szczerze mówiąc to ten atak nawet nie musi się udać, wystarczy że zasieje on
  • Odpowiedz
@szasznik: jeżeli chodzi o bezpieczeństwo systemów cyfrowych to dobrym przykładem są kryotowaluty, które mają zaufanie u ludzi i (obecnie) nie są w stanie być zakłócone.

Wymień pojęcie waluty na symboliczny "głos", przygotuj portfele (aka listę wyborczą oraz arkusze to głosowania) + system dystrybucji arkuszy.

Ogólnie technologia blockchain i VPN z kluczami per obywatel miałaby tu pole do popisu.
  • Odpowiedz
@patrolez: Generalnie to zgadzam się że są technologie których zastosowanie teoretycznie dało by nam jakiś sensowny poziom bezpieczeństwa(aczkolwiek nigdy nie ma 100% pewności bezpieczeństwa). Tylko że pamiętajmy że nawet w tym wypadku są one implementowane i obsługiwane przez ludzi i pozostaje szereg problemów:

- Napisanie i wdrożenie takiego systemu wymaga zaangażowania ogromnych środków i "know-how". Biorąc pod uwagę polską filozofię robienia przetargów i kryterium najniższej ceny to zaczął bym się bać.
-
  • Odpowiedz
w tym wypadku mała liczba mieszkańców to zaleta

@XtcMaster: Z jednej strony to prawda, że w małym kraju nie trzeba budować tych systemów w tak dużej skali, ale nie oszukujmy się, wszystkie te problemy już dawno są rozwiązane w skali znacznie większej niż potrzeby np. kraju wielkości Polski przez szereg firm. Duży kraj ma też dużo większe środki do dyspozycji i znacznie więcej do zyskania na tego typu innowacjach.

Kluczowe jest
  • Odpowiedz
@szasznik

- PiS robi awanturę i podważa wynik wyborów "bo ruscy hakujo". Jako że nie ma kart do głosowania to nie można ponownie przeliczyć głosów.

- Destabilizacja systemu politycznego


DOKŁADNIE
  • Odpowiedz
@ration: @szasznik: blockchaina nie da się (jeszcze) zafałszować. Można jedynie uniemożliwić dostępu do niego.

Unikalności w technologii blockchain nie da się złamać. Nie można "dodrukować" informacji, czy sklonować. Jak pisałem hasło klucz "kryotowaluty".

https://en.wikipedia.org/wiki/Blockchain

Blockchain sprawdził by się na początek jako równoległy system glosowania. Zweryfikowałby działania OKW i PKW.
  • Odpowiedz
@patrolez @szasznik

blockchaina nie da się (jeszcze) zafałszować


Wyborów w Polsce też nie się sfałszować na masową skalę, bo komisje składają się z ludzi z różnych partii, a w wyborach w 2014 jeszcze na dodatek PiS miał 25 tysięcy mężów zaufania (dodatkowo, oprócz członków komisji!), a i tak twierdził, że wybory były
  • Odpowiedz
@ration: nie pisałem o internecie. Pokrywa urny mogłaby działać jak automat do kuponów Lotto.

Jest wiele opcji i nikt mi nie wmówi, że się nie da.
Po prostu dyskusja na wykopie o konkretnym rozwiązaniu jest bez sensu.

Bez odpowiedniego zespołu do wymyślenia rozwiązania nie ma sensu takie przepychanie. Ogólnie da się to zrobić.
  • Odpowiedz