Wpis z mikrobloga

@szare2: akurat nie, chodzi mi o kobiety nie związane w żaden sposób z feminizującymi środowiskami. Oczywiście nie chcę uogólniać bo część moich znajomych popiera w większym lub mniejszym stopniu te całe protesty ale fakt jest taki że często takie akcje robią więcej szkody niż pożytku.

Trochę to przypomina sytuację z marszami równości gdzie uczestnicy manifestują swoją odmienność przebierając się za kolorowe dziwolągi. Mam kilku znajomych o odmiennej orientacji seksualnej którzy nie
@szare2: nie wiem co robią, wiem natomiast czego nie robią - nie chodzą po mieście hałaśliwą zgrają z plakatami w stylu "moja #!$%@?, moja sprawa" lub "kaczyński, nie dostaniesz się do mojej waginy". Takie napisy, moim zdaniem, nie pomagają w walce o prawa kobiet lecz wywołują zazwyczaj uśmiech politowania i delikatne zażenowanie.

Ale szanuję fakt, że możesz mieć odmienne zdanie i widzieć sens w takiej formie tych protestów.