Wpis z mikrobloga

#dziecinstwo #truestory #rodzice
Za bajtla kumplowałem się z takim Filipkiem.
Fifi miał bardzo rygorystycznego ojca.
Wiecie - zero popuszczania, częste pasy na dupsko za błahe przewinienia, wyjątkowo tradycjonalne podejście do wychowania.
Ogólnie jeżeli jakiś kolega Filipa nie powiedział na mieście jego ojcu "Dzień Dobry" to dla niego stawał się od razu łobuzem, wandalem i przyszłym kryminalistą i oczywiście momentalnie zabraniał Filipowi się z nim kolegować.
Filip i jego bracik zawsze musieli mówić do ojca "Proszę podaj mi pilot/telefon/mydło" zawsze "dziękuję" nigdy dzięki a w przypadku nie powiedzenia chociaż raz którejś z form grzecznościowych od razu reprymenda.
Tak samo nie mogli wstawać od stołu dopóki nie opróżnią całego talerza, a powrót do domu z oceną niedostateczną bądź dopuszczającą oznaczał pas na dupsko.
Filip ogólnie za często w trakcie roku szkolnego nie wychodził z domu bo albo ojciec kazał mu się uczyć albo asystować mu przy jakichś pracach domowych.
"Nie będziesz łaził grać w piłkę z tą patologią, lepiej zostań pokaże ci jak poprawnie tynkować, żebyś wyrósł na prawdziwego mężczyznę a nie lalusia".
I tak było ze wszystkich.
Filip zapraszał kolegów do domu tylko jak nie było w nim ojca.
Pamiętam raz, gdy mnie zaprosił a jego ojciec nieoczekiwanie wrócił wcześnie.
Oczywiście najpierw #!$%@? "dlaczego się nie uczy skoro za 2 dni kartkówka" i na mnie taki wzrok choćbym go okradł.
Wiedziałem, że jego zdaniem wszyscy my (koledzy Filipa) to jesteśmy jacyś gorsi i go sprowadzimy na złą drogę (mimo, że się uczyliśmy lepiej od Filipa, nie piliśmy, nie paliliśmy).
Gdy mieliśmy 17 lat rodzice Filipa się rozwiedli.
Ojciec został w ich bardzo dużym mieszkaniu (należało do niego) a matka (spoko babeczka) wyprowadziła się do swojego małego 2 pokojowego mieszkanka 2 dzielnie dalej.
Filip i jego bracik nawet bez namysłu przenieśli się razem z matką i do dziś nie utrzymują kontaktu z ojcem, który został całkowicie sam.
Tato Filipa jeśli to czytasz to