Wpis z mikrobloga

@troniu: W sumie to znałam taką osobę. Była normalną kobietą, po ślubie i urodzeniu córek odbiło i standardem jest codzienne chodzenie do kościoła, wieczne modlitwy, córki nie mogą nosić czarnych t-shirtów... i jakimś cudem mąż z nią wytrzymuje, nie widać rozwodu na horyzoncie... choć on stał się dosyć smutnym człowiekiem.

Też byłabym smutna.
  • Odpowiedz