Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Kupuję mieszkanie w okolicach stolicy. Moi rodzice zadbali o moją o przyszłość i dysponuję on ok. 50% wkładu, resztę ma zapewnić kredyt. Moja dziewczyna też ma jakieś oszczędności, ale jest to ok. 1/5 tego co ja mam. Z obliczeń wynika że jej wkład sięgałby 1/10 wartości mieszkania.
Kredyt biorę oczywiście na siebie, ale zaproponowałem dziewczynie, żeby go spłacać po połowie. Liczyła, że rata miesięczna zamknie się w przedziale 1000-1500 zł miesięcznie na okres ok. 10 lat - czyli mniej więcej tyle, ile kosztowałby nas wynajem, tyle tylko, że płacilibyśmy na swoje, a nie napychali cudzą kabzę.
Ona ma problem z tym,że to będzie moje mieszkanie, "z którego mógłbym ją, wykopać w każdej chwil" jej słowa nie moje. Małżeństwem staniemy się po zakupie mieszkania i na pewno podpiszemy intercyzę.Powiedziałem jej że przecież wynajem kosztuje podobnie, więc można by koszty kredytu rozpatrywać w ramach "wynajmu" mojego mieszkania przez nią. Moj różowy powiedział " teraz, kiedy wiem że nic mnie z tym mieszkaniem oficjalnie łączyć nie będzie, to trochę ostudziło mój zapał". Przeszkadza jej też, że mieszkając u swojego chłopaka płaciłaby część raty kredytu zamiast np. czynszu za wynajem pokoju...Ona chciałaby, że u notariusza podpisać, że mieszkanie będzie w takim razie nasze wspolne, ale ona nie ma tyle pieniędzy co ja i zaczęły się dąsy i kłopoty...Co sądzicie Mirki o tej sytuacji?

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( http://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Zkropkao_Na

Czy mam rację, że dziewczyna może pomóc spłacać mi część raty kredytu skoro zamiast tego musiałaby wynajmować pokoj i płacić na CUDZE?

  • Tak masz rację, nie może na Tobie żerować i mieszkać za darmo 45.4% (1178)
  • Dziewczyna ma rację. Powinieneś zrozumieć jej obawy. Wasza relacja to partnerstwo a nie, wynajmujący - najemca. 54.6% (1417)

Oddanych głosów: 2595

  • 168
to jestem automatycznie współwłaścicielem mieszkania, ale nie wyobrażam sobie, żeby rościć sobie prawo do jakichś wielkich pieniędzy


@AnonimoweMirkoWyznania: jeśli ona przed małżeństwem była właścicielem 50% to po nie jesteś współwłaścicielem. W przypadku rozwodu spotkacie się w sądzie i będziecie liczyć co do grosza kto i ile włożył w to mieszkanie podczas małżeństwa odliczając te 50% które jest tylko jej.
Radziłbym uporządkować sobie papiery, bo w takim przypadku, jeśli żona umrze to
Czytając ten temat oczywiście wstąpiło we mnie oburzenie i poparcie tych, którzy krytukują autora. Ale z drugiej strony ciekawe czy te walecznie broniące różwepaski tak dzielnie wstawiają się za mężczyznami na salach sądowych, gdy nagle przestaje parę coś łączyć i trzeba walczyć o cudze pieniądze. Tam jakoś godność kobiety chowana jest do kieszni, bo liczy się... $$$. Prawda jest taka, że życie kobiety kręci się w okół nieswoich pieniędzy. Tak je biologia
Powiedziałem jej że przecież wynajem kosztuje podobnie, więc można by koszty kredytu rozpatrywać w ramach "wynajmu" mojego mieszkania przez nią. Moj różowy powiedział " teraz, kiedy wiem że nic mnie z tym mieszkaniem oficjalnie łączyć nie będzie, to trochę ostudziło mój zapał". Przeszkadza jej też, że mieszkając u swojego chłopaka płaciłaby część raty kredytu zamiast np. czynszu za wynajem pokoju...Ona chciałaby, że u notariusza podpisać, że mieszkanie będzie w takim razie nasze
Haha ale gównoburza różowych :D
Najlepiej niech chłopak spłaca kredyt sam, da całość wkładu i uczyni dziewczynę współwłaścicielką 50/50 wtedy ona poczuje się bezpiecznie. Dobry chłopaczyna, każda takiego Mireczka chce. Najlepsze rozwiązanie na czasy, w których statystyki rozwodów są rekordowe i w większości przypadków wynikają z winy kobiet.
Ciekawe czy różowe byłyby tak chętne do dzielenia się, gdyby ich niebieski był bez kasy na kredyt i wkład własny. Zapewne w ogóle by
@AnonimoweMirkoWyznania: Skoro bedzie placic polowe kredytu i tez cos dorzuciła to tez jej sie cos należy. Wypadało by to tak zrobić aby w razie jakis rozowodow w przyszłości nie została z niczym bo to różnie bywa. Rozumiem gdybys to ty wpakował kupę kasy sam i sam spłaca kredyt i wtedy by sie domagała połowy ale tak to trochę gowno burza bo dziewczyna widocznie mądra i chce sie zabezpieczyć na przyszłość.